StoryEditorWiadomości rolnicze

Chińcyki trzymają się mocno

26.01.2015., 13:01h
Błyskawicznie podjęto kosztowną próbę uratowania polskiego górnictwa. A krótką debatę sejmową, na której doszło do ostatecznego uchwalenia ustawy restrukturyzacyjnej określono mianem górniczej.

Z tego całego zamieszania wynika, że wszyscy politycy i wszystkie partie polityczne znają się doskonale na górnictwie. Wiedzą też, że ta branża przeżywa olbrzymi kryzys. Prześcigają się też w apelach o podjęcie konkretnych działań naprawczych, wiedząc doskonale przy tym, że to oznacza wydanie sporych sum z budżetu państwa. Wprawdzie miłość niektórych polityków do branży górniczej jest tak samo szczera jak zachowanie lisa w kurniku. Ale każdy większy lub mniejszy rangą polityk chce się na ten temat wypowiedzieć i ogrzać politycznie. Wszak w tym roku nie chodzi o zwykły węgiel, ale o węgiel wyborczy. Bowiem w tym roku sól ziemi czarnej będzie wdzięcznym tematem zarówno w czasie kampanii prezydenckiej, jak i wyborów parlamentarnych.

A rolnictwo? Większość polityków, głównie tych z Platformy Obywatelskiej, jest przekonana, że polskie rolnictwo ma się dobrze, że systematycznie się rozwija i że zaczął się kolejny dobry rok dla polskiego gospodarza, w którym wyda on sporo unijnych pieniędzy na nowe maszyny i jednocześnie osiągnie godziwe zyski ze sprzedaży swoich produktów. Mają oni prawo tak myśleć, bowiem na rolnictwie właściwie politycy PO się nie znają – chyba że chodzi o jedzenie ośmiorniczek i innych owoców morza. W tym są mocni, a za resztę spraw rolniczych odpowiada wszak Polskie Stronnictwo Ludowe. I oby się premier Ewa Kopacz nie przejechała na domniemanych kompetencjach ministra rolnictwa Marka Sawickiego i jego otoczenia. Bo jak na razie, to cieszy się on dużym uznaniem wśród polityków tej formacji. Sam słyszałem jak czołowy polityk PO – minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna, chwalił się jak to wspólnie z ministrem Sawickim znaleźli nowe rynki zbytu dla polskiej żywności i tym samym uchronili polskich rolników przed skutkami rosyjskiego embarga. 

Cóż tam, panie w polityce? Chińcyki trzymają się mocno!? Tak, trzymają się mocno i polskiej żywności nadal mało kupują. Mimo że minister Sawicki gorąco ich do tego namawia. I szczerze, z olbrzymią nadzieją, patrzy im prosto w oczy. Nie wiadomo dlaczego jeszcze do Chin nie płynie flota statków załadowana polskimi serami, mlekiem w proszku, czy też nawet wyrobami UHT lub mięsem wieprzowym oraz tysiącami ton polskich jabłek i warzyw. My nadal stawiamy na Chiny, a Niemcy, Francuzi, Włosi, Holendrzy nie doceniają naszych starań i chcą nadal handlować z Rosją, czyli z samym Putinem. Jednocześnie niektórzy nasi politycy nie wykluczają wysłania polskich wojsk na Ukrainę! To, że stare państwa UE chcą powrotu do handlu z Rosją nie wynika z jakichś serdeczności, ale z prostych kalkulacji. Wznowienie tego handlu oznacza bowiem uniknięcie zapaści unijnego rolnictwa. 

Pamiętajmy, że rolnicy ze starej UE są bardziej odporni na kryzys i są wspierani pieniędzmi z krajowych budżetów. Mają też lepsze i większe gospodarstwa. Ale to nie oznacza, że do nich też nie zawita kryzys. W tych krajach są też związki zawodowe z prawdziwego zdarzenia, takie jak u nas mają górnicy i rządy muszą się z nimi liczyć. W Polsce zaś nadchodzi czas wyborów. Wkrótce wszyscy będą się znali też na chłopach i problemach rolnictwa. Oby coś pozytywnego wyniknęło z tej publicznej debaty. Jednak ja optymistą w tej materii nie jestem.

Krzysztof Wróblewski

redaktor naczelny

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
24. kwiecień 2024 08:21