StoryEditorWybory do izb rolniczych

Frekwencja? Jeszcze niższa niż poprzednio...

13.08.2019., 18:08h
Frekwencję w wyborach do izb rolniczych znacznie zaniżył termin głosowania, zarządzonego przez Krajową Radę Izb Rolniczych na niedzielę 28 lipca 2019 roku, czyli w środku żniw. Już wcześniej na takie zagrożenie zarządowi KRIR zwracali uwagę m.in. szefowie Wielkopolskiej i Lubuskiej Izby Rolniczej. Jak przebiegały wybory do samorządu rolniczego w poszczególnych województwach?
Ponad tydzień zajęło Krajowej Radzie Izb Rolniczych opublikowanie wyników zawierających frekwencję w wyborach do poszczególnych izb rolniczych. Taka zwłoka mogła wynikać albo z oczekiwania na dane z poszczególnych regionalnych izb, albo z faktu, że frekwencja była mizerna. 

W zestawieniu opublikowanym przez KRIR aż 11 województw ma niższą frekwencję niż w wyborach w 2015 roku. W trzech, w których jest ona wyższa, jest to wzrost symboliczny – od 0,18 do 0,4 pkt procentowego.

Krajowa Rada Izb Rolniczych w zestawieniu dokonała podsumowania danych dla całej Polski. Można wywnioskować z tego, że frekwencja wyniosła 5,93%. Jednak jest to zaledwie średnia arytmetyczna frekwencji z poszczególnych województw. To znacznie zawyża wynik wyborów do Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.

Gdyby KRIR rzetelnie podeszła do tych danych, pokazałaby, ile łącznie w skali kraju było rolników uprawnionych do głosowania, a ilu z nich udało się do urn wyborczych. Zapewne wówczas frekwencja byłaby jeszcze niższa. Zwłaszcza że do wyliczenia średniej KRIR użyła danych z wyborów do Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego, twierdząc, że frekwencja wyniosła tam 6,2%, podczas gdy w rzeczywistości wyniosła 5%. Taka pomyłka może wynikać z faktu, że w protokole Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w powiecie kutnowskim zamiast wpisać, że na podstawie wydanych kart do głosowania frekwencja wyniosła 3,6%, jak było w rzeczywistości, umieszczono adnotację, że w „głosowaniu wzięło udział 24,62 h % uprawnionych” (sic!). Co WKW miała na myśli? Nie wiadomo, ale KRIR mogła postarać się o większą rzetelność. 

Izby powinny mieć większy wpływ na rynek

A jak przebiegały same wybory w poszczególnych województwach? 

W okręgach, w których odbyły się wybory do Wielkopolskiej Izby Rolniczej, najwyższa frekwencja była w gminie Ostroróg, gdzie zagłosowało 17,8% wszystkich uprawnionych. Ale były też obwody z nikłą frekwencją na poziomie 1,2% – gmina Przemęt, czy 1,3% – gmina Turek. 

– W gminie Zaniemyśl frekwencja jest dość podobna jak w poprzednich latach – mówił w niedzielę 28 lipca o godz. 11.00 zastępca przewodniczącego obwodowej komisji wyborczej. 

Informacje o wyborach do izb rolniczych były podawane na plakatach rozwieszanych przez sołtysów, przez samych kandydatów podczas zbierania głosów poparcia, przez lokalną prasę oraz „Tygodnik Poradnik Rolniczy”. 

Od rana głosowało kilkunastu rolników. Głównie byli to gospodarze, którzy później planowali jak najszybciej wjechać w zboże, żeby zdążyć zebrać przed deszczem. U nas zazwyczaj większość głosuje po obiedzie – dodał przewodniczący komisji. 

Ostatecznie w Zaniemyślu do wyborów poszło 5,9% uprawnionych rolników. 

Dobrze by było, gdyby izby rolnicze miały wpływ na kształtowanie cen referencyjnych – przekonywała Małgorzata Jóźwiak, rolniczka ze wsi Dobroczyn, która głosowała w wyborach do samorządu rolniczego. 

Rolnicy zwracali uwagę, że takie ceny powinny dotyczyć jak największej puli produktów rolniczych, w tym zbóż. Podają przy tym przykład, że w trakcie żniw cena pszenicy w okolicznych punktach skupu wyniosła zaledwie 620 zł/t, a to jest ich zdaniem poniżej opłacalności. 

Patrząc na listy osób wybranych podczas wyborów, można zauważyć, że w niektórych powiatach wymieniony został skład większości lub wszystkich radnych powiatowej izby rolniczej. Tak jest chociażby w powiecie śremskim, gdzie 5 wybranych radnych nie zasiadało w poprzedniej radzie. Część nowych radnych do izb rolniczych w Wielkopolsce jest kojarzona z Agro Unią. 

Pokolenie 50- i 60-latków źle przyjęło zaangażowanie się Michała Kołodziejczaka w tworzenie nowej partii politycznej. Poczuli rozczarowanie, że z zapowiedzi tworzenia wyłącznie organizacji rolniczej jednak powstaje partia – mówił jeden z rolników z gminy Zaniemyśl, który należy do Agro Unii. – Ale wielu młodych rolników, takich jak ja, uważa, że nie ma innego wyjścia dla poprawy losu rolnictwa niż zaangażowanie się w politykę – dodaje.

Coraz mniej chętnych na delegatów 

Niestety, niektóre gminy w ogóle nie będą miały reprezentanta samorządu rolniczego, gdyż nie zgłosił się tam żaden kandydat. Tak jest chociażby w Brodnicy w powiecie śremskim czy w gminie Brzeg w Opolskiem. 

W Strzelcach Opolskich frekwencja była wyższa niż podczas wyborów do izb sprzed 4 lat. 

W gminie Strzelce Opolskie uprawnionych do głosowania było ponad 2 tysiące osób, jednak na frekwencję w wyborach przekłada się również fakt, że blisko 1/4 tych rolników pracuje za granicą i nie zawsze są wtedy na miejscu – mówi Ryszard Chmiel, przewodniczący komisji w Strzelcach Opolskich.

W województwie podlaskim na 118 gmin w 32 gminach odbywało się głosowanie, a w pozostałych liczba kandydatów odpowiadała liczbie mandatów. Sprawdziliśmy, jak odbywały się wybory w gminie Perlejewo, z której pochodzi Grzegorz Leszczyński, dotychczasowy prezes Podlaskiej Izby Rolniczej. Perlejewo jest jedyną gminą w powiecie siemiatyckim, w której odbyło się głosowanie na delegatów. Na 1321 uprawnionych do głosowania osób swój głos oddało 120 rolników. Frekwencja wyborcza wyniosła 9,08%. W gminie Perlejewo o dwa mandaty ubiegało się aż 5 kandydatów. Największą liczbę głosów (85) otrzymał Grzegorz Leszczyński, na drugim miejscu z 51 pkt znalzł się Bogdan Twarowski, 41 głosów otrzymał Zdzisław Niemyjski, 23 głosy Leszek Krzyżanowski i 25 Krzysztof Moczulski.

Nasza gmina jest dosyć prężna rolniczo. Prowadzona jest w niej towarowa produkcja mleka. Zamieszkują ją światli rolnicy, którzy chcą uczestniczyć w życiu samorządu rolniczego. Pięciu kandydatów w naszym województwie startowało także w gminie Kolno – powiedział Grzegorz Leszczyński.

Leszczyński uważa, że przy obecnych środkach przeznaczanych na samorząd rolniczy coraz trudniej o chętnych na delegatów. Zwłaszcza że często, jak chociażby podczas prac komisji suszowych, delegaci pracują społecznie. 

W województwie mazowieckim na ponad 300 okręgów wyborczych w niespełna 70 gminach odbywało się głosowanie. Sprawdziliśmy wyniki głosowania w gminie Repki w powiecie sokołowskim, gdzie o dwa mandaty ubiegały się trzy osoby. Uprawnionych do głosowania było 2378 osób. Głosowało 160, a głosów ważnych było 151. Frekwencja wyborcza wyniosła 6,73%. Jerzy Czarnocki otrzymał 100 głosów, Andrzej Borychowski 51 głosów, a Grzegorz Tomczuk 24 głosy.

Znacznie lepiej sytuacja wyglądała w przypadku wyborów do Pomorskiej Izby Rolniczej. Co prawda, w wielu okręgach frekwencja była kilkuprocentowa, ale nie trudno tu o znacznie lepsze wyniki, jak chociażby w gminie Dębnica Kaszubska (powiat słupski), gdzie do urn wyborczych udało się 19% rolników, oraz gmina Skórcz w powiecie starogardzkim, gdzie głosowało aż 25,7% rolników. Również w Mikołajkach Pomorskich frekwencja była wysoka, jak na wybory do izb rolniczych, i wyniosła 22,7%. Choć i tu zdarzały się gminy, jak Szemud czy Gniew, w których frekwencja nie przekroczyła nawet 3%. 

Z kolei na Lubelszczyźnie ciekawa sytuacja była w Karczmiskach pod Opolem Lubelskim. Pierwsi wyborcy pojawili się przed urzędem gminy jeszcze przed godz. 8.00, czyli przed otwarciem lokalu komisji wyborczej. Jak poinformowała nas jej przewodnicząca Justyna Pętek, w gminie o dwa mandaty rywalizowało aż siedem osób.

Janusz Daniszewski z miejscowości Bielsko mówi, że głosuje, ponieważ jest to obywatelski obowiązek. Jest zadowolony z dużej liczby kandydatów w gminie. 

To dobrze, że jest zainteresowanie wyborami, tak właśnie powinno być – stwierdza Teresa Nowaczek. – Znam kandydata, na którego oddałam głos. 

Nowaczek uważa, że będzie on dobrze reprezentował mieszkańców, i dlatego wzięła udział w głosowaniu. 

Wśród głosujących był też Marcin Jarosz z Uściąża. 

Wielu kandydatów, od rana wysoka frekwencja, myślę, że to pokazuje, że mieszkańcom naszej gminy nie jest obojętny los rolników. A ja głosuję także dlatego, że obowiązkiem Polaka jest brać udział w wyborach. Każdych, nie tylko tych do izb rolniczych – mówił rolnik. 

Frekwencja w tej komisji wyniosła około 12%, jak poinformowała nas po zakończeniu głosowania przewodnicząca Justyna Pętek. 

Natomiast w gminie Krotoszyce (woj. dolnośląskie) osób, które znalazły się w spisie wyborców i tym samym były uprawnione do głosowania, było 547. Do walki o mandaty w Dolnośląskiej Izbie Rolniczej stanęło aż czterech kandydatów. Największe poparcie uzyskali Dariusz Jarem z Wilczyc oraz Janusz Miller z Babina. 

Wszyscy się tutaj znają, więc można wybrać najlepszych. Ale niestety, wielu rolników nie głosuje, bo brakuje im czasu, mają inne obowiązki – mówi Anna Chirowska z Dunina. 

Dość duże zróżnicowanie frekwencji odnotowano w woj. kujawsko-pomorskim. Pracownicy biura Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej przyznali, że były gminy, gdzie frekwencja nie przekroczyła 1%, a w niektórych, jak Nieszawa, sięgnęła około 30%.

Oby za 4 lata frekwencja była znacząco wyższa. 



Paweł Mikos
współpraca: ak, jn, kj, tś

 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 13:34