StoryEditorFelietony

Jak zlikwidować ASF w 2 miesiące - rozmowa ze Sławomirem Izdebskim

18.12.2017., 14:12h
Ze Sławomirem Izdebskim, Przewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych, rozmawia Józef Nuckowski.
Czy jakiekolwiek ze złożonych rządowi przez rolniczy OPZZ postulatów zostały spełnione?

– Gdyby te postulaty zostały spełnione, to 7 grudnia br. rolnicy nie wybieraliby się na protest do Warszawy. Dzisiaj nikt z rządu z nami się nie kontaktuje, nikt z nami nie rozmawia. Żaden ze złożonych postulatów nie został nawet „dotknięty”. Tym bardziej, że są one tak proste, że każdy inny rozsądnie myślący minister załatwiłby te sprawy w ciągu 48 godzin. My od dwóch lat przedstawiamy propozycje rozwiązania najważniejszego obecnie dla rolników problemu, jakim jest ASF w Polsce. Na samym początku kadencji przekonywałem ministra Jurgiela o tym, że trzeba w trybie natychmiastowym dokonać skutecznego odstrzału sanitarnego dzików. Jednak nie takiego, jaki jest realizowany obecnie, gdzie ktoś od czasu do czasu odstrzeli jednego lub dwa dziki i ich populacja pozostaje na takim samym poziomie. Proponujemy, żeby użyć sprzętu noktowizyjnego, wojska, policji, straży pożarnej i żeby przeprowadzić odstrzał w systemie ciągłym. To znaczy, że jak zaczynamy w listopadzie, to kończymy w lutym i populacja dzików jest zredukowana. Niestety, składaliśmy takie propozycje dwa razy i nikt nas nie posłuchał. Teraz występujemy w tej sprawie po raz trzeci. Mamy bezzałogowy statek powietrzny, który w każdym miejscu jest w stanie namierzyć watahę dzików, jak też odróżnić płeć zwierząt. Ten statek za pomocą odpowiednich urządzeń noktowizyjnych przesyła automatycznie informacje do najbliższych kół łowieckich, powiatowych lekarzy weterynarii i głównego lekarza weterynarii, że w danym rejonie jest np. wataha 20 dzików. Myśliwi zobowiązani umowami mają za zadanie jechać i w danym miejscu dokonać odstrzału. Eksperci obliczyli, że przy zastosowaniu tej propozycji redukcja populacji dzików, a co za tym idzie likwidacja ASF-u, potrwa około 2 miesiące. Uzyskaliśmy w tej kwestii poparcie Głównego Lekarza Weterynarii.


  • Proponujemy, żeby użyć sprzętu noktowizyjnego, wojska, policji, straży pożarnej i żeby przeprowadzić odstrzał w systemie ciągłym. To znaczy, że jak zaczynamy w listopadzie, to kończymy w lutym i populacja dzików jest zredukowana

W ogóle lekarze weterynarii, którzy się z tą propozycją zapoznali, stwierdzili, że nie ma lepszego sposobu walki z afrykańskim pomorem świń i trzeba go zastosować w trybie natychmiastowym. Kiedy dowiedzieliśmy się, że gdy główny lekarz weterynarii z naszą propozycją zwrócił się do ministra rolnictwa i usłyszał, że ministra rolnictwa to nie interesuje i powinien się zwrócić do ministra środowiska, to rolnicy po prostu nie wytrzymali. Tracimy cierpliwość, kiedy widzimy, że istnieje możliwość rozwiązania problemu, a minister nie chce tego zrobić dla własnego widzimisię, czy zemsty politycznej, albo niechęci do Izdebskiego, czy do rolniczego OPZZ.

Jak wygląda problem wypłaty odszkodowań za wygaszanie produkcji trzody?

– Minister rolnictwa nie był szczery wobec rolników mówiąc, że jeśli zlikwidują stada trzody chlewnej, to otrzymają odszkodowania. Okazuje się, że część hodowców tych odszkodowań w ogóle nie dostała. Wielu z tych, którzy wstrzymali lub wygasili produkcję, jak i tych, którzy sprzedali świnie taniej o połowę w związku ze strefami, nie otrzymało obiecanych pieniędzy. Frustracja jest już tak ogromna, że rolnicy chcą jechać na protest do Warszawy i tam walczyć o rozwiązanie swoich problemów.

Jak ocenia Pan aktualną sytuację w rolnictwie?

– Ogólna sytuacja jest bardzo zła. Na spotkaniach słyszymy, że w rolnictwie warunki gospodarowania się pogorszyły. Nie dotyczy to każdej branży i regionu, ale region wschodni, dotknięty przez ASF, jest zadłużony. Zachodnia część kraju jeszcze nie ma takich problemów, ale tamtejsi rolnicy mają się czego obawiać, bo ASF przekroczył Wisłę i podąża w głąb kraju.



Jakie jeszcze postulaty rolniczy OPZZ skierował do rządu?

– Natychmiastowej interwencji wymaga nie tylko sprawa ASF-u, ale także inny problem, który minister Jurgiel obiecywał rozwiązać i tego nie zrealizował. Mam tutaj na myśli oddłużenie rolnictwa. Rolnicy mają dzisiaj licytowane gospodarstwa. Przygotowaliśmy projekt rozporządzenia zmieniającego dotychczasowe przepisy ustanowione w latach 80-tych ubiegłego stulecia, mówiące o tym, że komornik nie może zabrać rolnikowi tylko konia, krowy i maciory. Może kiedyś takie przepisy były wystarczające, ale obecnie już nie. Udało nam się przekonać ministra sprawiedliwości i ministra finansów, żeby to rozporządzenie zmienić. Komornik nie może odebrać ciągnika, maszyn rolniczych, podstawowego stada zwierząt itd. Niestety, nasz minister dokonał przewrotu, zmieniając tylko jeden artykuł. Te przepisy nie obowiązują w momencie, kiedy komornik skieruje egzekucję do całego gospodarstwa. Dzisiaj jest to ogromny cios w plecy. Bowiem nie ma znaczenia, czy zadłużenie wynosi 20 tys. zł czy 2 mln zł, komornicy licytują całe gospodarstwo. Rolników zachęcano do inwestowania i zaciągania kredytów. Robiono biznesplany na podstawie np. ceny żywca na poziomie 6 zł/kg. Kiedy te ceny spadły do 3 zł/kg i przyszło do spłaty, to nikt się tym nie interesował. Wielokrotnie apelowałem do ministra Jurgiela, żeby zmienić to rozporządzenie i przygotować program oddłużeniowy. Zadłużone gospodarstwo stawałoby się własnością skarbu państwa, rolnik nadal pracowałby w nim, mając szansę na jego odkupienie. Państwo na tym nie straci, bo rolnik pracuje nadal i płaci podatki.

Czy dwa lata z Krzysztofem Jurgielem jako ministrem rolnictwa były dobrym okresem dla polskich rolników?

– Absolutnie nie. Jest to czas stracony. Widać to nawet w podsumowaniu tych dwóch lat rządów przez ministra Jurgiela, który oprócz zakazu sprzedaży ziemi obcokrajowcom w zasadzie nie ma się czym pochwalić. Jeżeli dzisiaj minister rolnictwa chwali się tym, że za jego rządów mleko podrożało, to prawdopodobnie nie wie, co mówi. Od kiedy to minister ma wpływ na cenę mleka? Jestem ciekawy, czy jeśli mleko stanieje, a kiedyś to nastąpi, to wstanie i będzie miał odwagę powiedzieć, że to dzięki niemu mleko staniało? Minister chwali się utworzeniem KOWR-u. Po co nam kolejny ośrodek doradczy skoro mamy ODR-y?

Jakie rozwiązania OPZZ widział w tej kwestii?

– Propozycja rolniczego OPZZ-u była prosta. Należało zlikwidować Agencję Rynku Rolnego, a jej zadania przenieść do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Natomiast Agencję Nieruchomości Rolnych należało odchudzić o 40%. Wtedy rzeczywiście mielibyśmy poważne oszczędności. Jeśli KOWR już powstał, to niech sobie funkcjonuje, tylko nie mogę zgodzić się z tym, że przyznano wynagrodzenia jego pracownikom na takim poziomie, że ARiMR ma o 50% mniejsze pobory, mając co najmniej 80% zadań więcej. Nie wyobrażam sobie, jak pracownicy tej agencji mogą pracować za połowę pieniędzy mając jednocześnie 80% więcej zadań.

OPZZ proponuje rozruszanie sprzedaży bezpośredniej żywności z gospodarstw.

– Chcemy uruchomić platformę sprzedażowo-zakupową. Tak jak za pośrednictwem internetu można kupić przysłowiowe skarpetki z dostawą do domu, tak samo dzięki tej platformie konsument będzie mógł kupić sobie z danego gospodarstwa litr mleka, kostkę masła, czy kilogram sera. Jest to piękna idea popierana przez znaczną część rządu. Jest ona korzystna dla konsumenta, który dzięki niej miałby dostęp do bardzo dobrych naturalnych produktów. Jedynym hamulcem jest tutaj pan, który się nazywa Krzysztof Jurgiel. Taka platforma może uratować małe rodzinne gospodarstwa. Tymczasem Jurgiel działa dokładnie odwrotnie. Na ścianie wschodniej zniknęło już 3 tys. gospodarstw rolnych.

Dziękuję za rozmowę.
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 12:21