StoryEditorWiadomości rolnicze

Krokodyle łzy

25.08.2016., 10:08h
Z opinii polityków i czołowych mediów, zarówno rządowych, jak i opozycyjnych wynika, że najważniejszym problemem polskiego rolnictwa jest średnio udana aukcja koni arabskich w Janowie Podlaskim. Bo wpływy ze sprzedaży wspaniałych klaczy arabskich były o ponad dwa miliony euro mniejsze niż w roku ubiegłym. A więc można śmiało powiedzieć, że jest to wręcz narodowa tragedia, która przyczyni się do upadku polskiego rolnictwa.

Media grzmią, że była to najgorsza aukcja od 2005 roku. Sypią się więc polityczne dymisje. Zaś politycy Platformy Obywatelskiej chcą, aby przebiegiem aukcji zainteresowała się prokuratura. Tylko patrzeć jak nad nią pochyli się Sejm i Senat i odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie rządu z udziałem prezydenta. Niewykluczone także, że dojdzie do ogłoszenia żałoby narodowej. No cóż, trzeba przyznać, że taka troska o polskie rolnictwo ma nie tylko przerażający, ale i śmieszny wymiar. Wszak już za kilka dni ci sami politycy będą masowo uczestniczyli w dożynkach, które są zwieńczeniem nie tylko ciężkiej pracy, ale też ciężkich żniw, których plon – także ten pieniężny

– nie zadowala żniwiarzy. Bo do rolniczej kieszeni wpłynie znacznie mniej pieniędzy. Tutaj w grę wchodzą straty szacowane na setki milionów euro. No cóż, do polityków i innych przedstawicieli elit oraz do czołowych mediów nie dotarł ten prosty fakt, że mamy za sobą bardzo ciężkie żniwa, że są jeszcze rejony kraju, gdzie co jakiś czas popada i kombajny nie mogą pracować. I jeszcze we wrześniu będą w polu. Zbiory w tym roku są słabsze a i ziarno jest niższej jakości. Te fakty są pokłosiem wymarznięć oraz przekropnych żniw. To, że zboża jest mniej, nie oznacza lepszych cen dla ich producentów. Ci co nie mają możliwości dosuszenia ziarna zostali przez handlarzy postawieni pod ścianą i muszą sprzedawać po niskich cenach. Dlatego rolnicy, którzy dysponują dobrą bazą przechowalniczą powinni się wstrzymać z jego sprzedażą. Chociaż zbyt wysokich cen nie należy się spodziewać, gdyż hamulcem wzrostu cen będzie tanie ziarno z Ukrainy, która z racji zapaści gospodarczej potrzebuje szybkich i pewnych pieniędzy. A bezcłowy eksport na rynek unijny, umożliwiony wyłącznie z przyczyn politycznych, bo z przyczyn gospodarczych ta decyzja jest nieracjonalna, ułatwia pozyskanie takich pieniędzy. Nie bez znaczenia jest fakt, że zyska na tym także Petro Poroszenko, Prezydent Ukrainy, prywatnie „gospodarujący” na 96 tys. ha.

Ofiarą tej polityki są nade wszystko polscy rolnicy. Trudno sobie wyobrazić, żeby konsekwencje ponosił farmer francuski. Pszenica dojeżdża do Hrubieszowa i tutaj zostanie i nie ma opcji, aby dotarła do Paryża. Pierwsza „wanna” z ukraińskim ziarnem może wjechałaby do Francji, ale drugą tamtejsi związkowcy wysypaliby na granicy. I nikogo znad Sekwany by to nie zgorszyło.

Pamiętajmy, że pszenica na ukraińskich czarnoziemach lepiej plonuje. Poza tym do jej uprawy są stosowane środki ochrony roślin zakazane w Unii Europejskiej z racji tego, że są niebezpieczne dla środowiska i ludzkiego zdrowia. Są to tańsze środki, które pozwalają obniżyć i tak niższe niż w Unii koszty produkcji ziarna. Trzeba pamiętać, że strona ukraińska odwdzięcza się nam za ten bezcłowy import zbóż i rzepaku, lokowany głównie na polskim rynku, i nie kupuje od nas wieprzowiny, bo wymówką tutaj jest jakoby ASF. A to są argumenty, których źródłem jest rosyjska weterynaria, które to strona ukraińska powiela bezkrytycznie. No cóż, takie świństwa są zagrożeniem dla polskiej produkcji wieprzowiny.

Jak rozwiązać problem z ASF?
Naszym zdaniem, jest jedno rozwiązanie: dziki powinny dojechać do Berlina i Kopenhagi, wówczas Bruksela na serio zajmie się tym problemem.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kurczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 18:54