StoryEditorFelietony

Nic o was bez was

02.10.2018., 17:10h
Niespełna 9 tys. ton odtłuszczonego mleka w proszku udało się sprzedać Komisji Europejskiej z zapasów interwencyjnych UE na ostatnim przetargu. Poprzednio właściciela zmieniło ponad 30 tys. t (cena bez zmian – 1230 euro/t). Nie możemy pozbyć się wrażenia, że od dłuższego czasu jesteśmy świadkami nieczystej gry.

Mleka jest coraz mniej, a ceny spadają

W Europie po suszy, brakuje paszy dla krów. Nowa Zelandia – eksportująca większość z 21 mld l mleka wyprodukowanych w tym kraju – stoi w przededniu bardzo poważnych zmian w polityce rolnej. Przyjęty przez tamtejszy rząd program walki z globalnym ociepleniem oraz zmniejszania wpływu rolnictwa na środowisko zakłada przede wszystkim zmniejszenie pogłowia bydła. Jeśli do tego dojdzie, a farmerzy będą chcieli utrzymać dochody, to będą musieli zwiększać wydajność, a więc i koszty, a wówczas… żegnaj mleko po 1,12 zł/l. Fonterra – tamtejsza megaspółdzielnia – po raz pierwszy w historii przyniesie stratę spowodowaną m.in. nietrafioną inwestycją w Chinach.

Kolejny problem pojawił się w Australii, produkującej ok. 10 mld litrów mleka. Tam panuje tak dotkliwa susza, że farmerzy wyrzynają krowy. W Europie, choć krowy jeszcze do rzeźni nie jadą, to słyszymy o farmerach np. z Irlandii, którzy miesięcznie wydają po 2500 euro na zakup pasz objętościowych, których brakuje.

W takich okolicznościach ceny produktów mleczarskich spadają. Coś nieprawdopodobnego. Widać, że ktoś gra polskim masłem, grają wielkie sieci i grają międzynarodowe korporacje. Masło w blokach było już u nas po 26 zł/kg netto i nagle cena spadła poniżej 20 zł/ kg, a mimo tego kupców brakuje. Zbija się ceny, aby tanio kupić, a gdy wzrosną – drogo sprzedać. A jeszcze większe jest zamieszanie z tzw. śmietaną przerzutową.

Kto pomaga w szerzeniu się ASF?

Warto dziś zwrócić uwagę na kilka zdarzeń dotyczących trzody chlewnej. Kolejne ogniska afrykańskiego pomoru świń w Chinach pokazują, że tamtejsze władze nie radzą sobie z chorobą. A to oznacza, że nadal będzie się ona rozwijać. W Polsce mieliśmy ponad 20 ognisk choroby po dwóch i pół roku od znalezienia pierwszych zarażonych dzików. W Chinach wirus ASF potrzebował na to dwa miesiące. Choroba potrzebowała 10 lat, aby dotrzeć z Kaukazu do Czech (w Europie najdalej na zachód wysunięte przypadki ASF wśród dzików). Skok do Belgii nastąpił już znacznie szybciej.

Albo źle zwalczamy chorobę, albo ktoś jej pomaga. Pewnie nie przez przypadek do Warszawy przyjechali z USA przedstawiciele FBI (Federalnego Biura Śledczego) oraz amerykańskiej Inspekcji Zdrowia Zwierząt i Roślin, aby rozmawiać o tym „jak choroby zwierząt i roślin pojawiają się za przyczyną działań o charakterze terrorystycznym”. Amerykanie coś o tym wiedzą, wszak to oni spuszczali w latach 40. stonkę na nasze pola. To oczywiście żart, więc teraz poważnie. ASF do Belgii zawieźli ludzie, najpewniej z kiełbasą własnej roboty zawierającą wirusa.

Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami

To sprawa polityczna, a gdy doszliśmy do polityki, to nie sposób nie wspomnieć o rozkręcającej się kampanii wyborczej do samorządów. W jej trakcie pojawiają się różne tematy dotyczące wsi i rolnictwa. Ostatnio miejskie media zainteresowały się hodowlą zwierząt futerkowych. Rowerzystów i wegetarian, jak ich określił jeden z byłych ministrów spraw zagranicznych, oburza, że PiS wycofał się z planu wprowadzenia zakazu takiej produkcji. W radiu tłumaczy się z tego Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa. Panie ministrze, prosimy, żeby przy takiej okazji wyjaśniać, że norki nie są najważniejszym problemem polskiego rolnictwa. Trzeba mówić o realnych zmartwieniach tych, co sieją i orzą – skutkach suszy i ASF. Nie dajmy sobie narzucić tematów prezentowanych przez mniejszość walczącą o zakaz hodowli norek albo likwidację chowu klatkowego drobiu i świń. Uwolnienie świń i brojlerów to tylko pierwszy krok. Oni tak naprawdę nie chcą pomóc zwierzętom, lecz zniszczyć współczesne rolnictwo. Wydaje im się, że świat bez produkcji mięsa i jaj będzie lepszy. Takie utopijne idee przerabialiśmy na własnej skórze, np. budując po II wojnie światowej kolektywne rolnictwo. Wiemy, że jest to droga donikąd.

Na zakończenie jeszcze trochę polityki, choć niepartyjnej. Przed nami wybory samorządowe. Do naszych Czytelniczek i Czytelników zwracamy się z gorącym apelem. Idźcie głosować, bez względu na poglądy i polityczne sympatie! Tylko wysoka frekwencja na wsi zmusi polityków, aby poważnie traktowali jej problemy. Oni muszą sobie zdawać sprawę, że bez Was wyborów nie wygrają, tak by nic co Was dotyczy, nie działo się bez Was.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 12:40