StoryEditorWiadomości rolnicze

O dopłatach, kopalni i przyjaznych urzędnikach

12.08.2014., 11:08h
Ponad 42 mld euro w latach 2015–2020 powinno trafić na polską wieś w ramach dotacji z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, polityki spójności oraz dopłat bezpośrednich – zapewniał Marek Sawicki, minister rolnictwa, podczas spotkania w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole.   

Dopłaty bezpośrednie – przeciętnie 246 euro/ha – mają znajdować się na poziomie średniej w Unii Europejskiej. Dla części rolników będą znacznie wyższe. 

– To niewiele mniej niż w UE obecnie, ponieważ średnia unijna wynosi 251 euro i należy pamiętać, że w najbliższych latach będzie malała – zaznaczył szef resortu. 

Młodzi przede wszystkim

– System będzie skonstruowany w ten sposób, że jeśli rolnik wykorzysta wszystkie możliwości, będzie uprawiał rośliny wysokobiałkowe, buraki będzie mógł otrzymać w dopłatach ponad 700 euro/ha – zapowiadał w kolskiej spółdzielni minister. 

Sawicki nie ograniczył się tylko do spraw związanych z dopłatami. Zapowiedział także rewolucję w systemie sprzedaży państwowej ziemi. 

– W ocenie naszych prawników nie ma potrzeby prowadzenia przetargów z licytacją ceny – mówił minister. – Nie cena będzie najważniejsza, ona powinna wpływać na wynik przetargu w 10–12%. Najważniejsze będzie to, czy ziemia znajduje się w sąsiedztwie gospodarstwa kupującego, jaka będzie wielkość tworzonego gospodarstwa oraz wiek rolnika. Nie ma potrzeby, aby ziemia wyceniona przez rzeczoznawcę na 30 tys. zł/ha była sprzedawana po 100–120 tys. zł. 

Szef resortu rolnictwa zapowiedział także zniesienie preferencji dla byłych właścicieli. 

– Chcemy także wprowadzić to, co obowiązuje w Niemczech. Jeśli ktoś z zyskiem odsprzedaje ziemię kupioną od państwa, to grunt wraca do Agencji Nieruchomości Rolnych – dodał minister. 

Zapowiedział także uruchomienie sprzedaży bezpośredniej produktów żywnościowych z gospodarstw, które przetwarzane są bez zatrudniania najemnej siły roboczej. Odnosząc się do kwotowania mleka, minister stwierdził, że ciąg-
le trwają spory między prawnikami, czy w przyszłym roku trzeba będzie płacić kary za przekroczenie kwot. Trwają także negocjacje w sprawie redukcji wskaźnika tłuszczowego. 

– Niemcy mówią, że ich konstytucja zabrania im pobierania kar, jeśli system przewidujący ich nałożenie przestał obowiązywać. My się z taką opinią zgadzamy – podkreślił Sawicki. 

Gość OSM Koło mówił także o gorącym na przełomie lipca i sierpnia temacie – zakazie importu owoców i warzyw do Rosji. Jego zdaniem teraz nie słychać polityków, którzy ścigali się, kto pierwszy pojawi się na Majdanie w Kijowie, popierając proeuropejskie dążenia Ukrainy. Wyrzucał politykom opozycji, że organizują protesty producentów wiśni i porzeczek na moście na Bugu i pod ministerstwem, zamiast wywierać nacisk na UE poprzez swoje organizacje oraz ich zrzeszenie COPA/COGECA w Brukseli. 

Stop dla kopalni

Wśród rolników przybyłych na salę była duża grupa osób z gm. Babiak (pow. kolski, woj. wielko-
polskie). Na tym terenie powstać ma kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego. Rolnicy obawiają się o swój byt w przyszłości. Nie każdy będzie potrafił stworzyć za odszkodowanie od kopalni nowe gospodarstwo, bo w tym regionie, jak wszędzie, brakuje ziemi. 

– Będę restrukturyzował spółki hodowlane. Są wśród nich takie, które mają po kilkanaście tysięcy hektarów, jeśli mówicie o powierzchni rzędu 5 tys. ha, to nie ma problemu, możemy usiąść i z Wielkopolską Izbą Rolniczą się nad tym zastanowić. Tylko musicie się zdecydować, czego chcecie – czy zakazu budowy kopalni, czy wyższych odszkodowań, czy ziemi na wymianę? – mówił Sawicki. – Ci którzy sprzedadzą ziemię pod kopalnię, swoje dostaną, ale rolnicy gospodarujący w pobliżu leja depresyjnego będą cierpieć.

O kopalni mówił też Krzysztof Kazimierczak, radny gm. Koło. 

– Problemem naszej wsi jest kopalnia, która ma powstać. Większość ludzi jej nie chce. Pan mówił, że to jest sprawa innego ministra. Chciałbym jednak powiedzieć, że ta kopalnia powstanie na gruntach, które są obsiewane. Ile na tysiącach hektarów wyrośnie roślin, z których można wytwarzać energię? – pytał radny. 

Odpowiadając na pytanie Wojciecha Chojnackiego, plantatora czarnej porzeczki, Sawicki przyznał, że stała się tragedia, bo producenci mają taki rynek, jaki sobie organizują. 

– Co 3–4 lata macie ceny poniżej kosztów. A następnie dostajecie 3 razy więcej, niż wam się należy. Mój drogi, gdyby tobie się nie opłacało, to dawno byś te porzeczki zlikwidował. Co parę lat narzekasz, że jesteś bankrutem, a wcale tak źle nie wyglądasz – żartował Sawicki, a sala skwitowała to śmiechem. – W Polsce owoce miękkie produkuje ponad 200 tys. gospodarstw, a zrzeszonych jest 1746. Cała reszta funkcjonuje indywidualnie. Gdybyśmy chcieli w zamian za rekompensaty wycofać te produkty z rynku, to nie ma tego komu zrobić, bo brakuje organizacji producentów, która by nad tym zapanowała. Trzeba przecież owoce zebrać i zutylizować, bo taki jest warunek Brukseli. 

Marek Sawicki postawił sobie również bardzo ambitne zadanie przekonania urzędników z rolniczych instytucji, że ich rolą jest służba rolnikom. Jego zdaniem nie można z powodu byle przecinka i uchybienia wyrzucać wniosku. 

– Pracownik Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnic-
twa, który przyjeżdża na kontrolę gospodarstwa, zachowuje się jak pracownik skarbówki, CBŚ albo CBA. Bo on jest władza i ma instrument w ręku. A przecież to często są nasze dzieci, siostry i bracia. Oni wczoraj zbierali z nami ziemniaki, a dzisiaj mają nad nami władzę. Wczoraj podszedł do mnie w Poznaniu rolnik, który miał problem z wnioskiem i zwrócił się do trzech oddziałów ośrodka doradztwa i usłyszał, że ma szukać sobie prawnika, bo oni nie są od tego – narzekał minister. – Nie potrzebujemy doradców do brania pieniędzy. Doradcy są potrzebni do pomagania rolnikom – dodał, a sala nagrodziła to oklaskami.

Gdzie są zadymiarze?

Minister zagadnięty o zmianę przepisów o wędzeniu zapytał, gdzie są ci wszyscy „zadymiarze” z okresu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. 

– Namówiono biednych wędliniarzy, żeby jeden po drugim opowiadali jak idioci, że produkują rakotwórcze wędliny, choć one są mniej rakotwórcze niż czekolada – drwił Sawicki. – Jeszcze przez trzy lata wszystkie produkty tradycyjnie wędzone dymem naturalnym będą dopuszczone na rynek lokalny, jako produkty tradycyjne według starych norm – zapowiedział szef resortu rolnictwa.

Sawicki odpowiadając na pytania dotyczące biopaliw i energii odnawialnej, stwierdził, że przemysł petrochemiczny walcząc o 0,5% rynku (dodatek biokomponentów), starał się otumanić wszystkich, że jak się wleje do traktora oleju rzepakowego, to silnik zardzewieje. Podobnie było z samochodami. 

Spirytus w benzynie
czy w kierowcy?

– Straszyli, że jak się wleje spirytusu do benzyny, to samochód będzie jeździł zygzakiem. Bak pomylili z gardłem kierowcy – śmiał się minister. 

Sawicki zapowiedział także zmianę ustawy o dopłatach do ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt. Dopłaty do polis kupowanych przez rolników mają wzrosnąć do 65% ich wartości. Obecnie budżet dopłaca do 50% ceny polisy. 

Czesław Cieślak, prezes OSM Koło, podsumowując dyskusję, zwrócił uwagę ministra Sawickiego na to, że w promieniu 15 km wokół Koła znajduje się ok. 10 odkrywek węgla brunatnego. 

– Ta ziemia jest tak bardzo podziurawiona, że grozi jej stepowienie. Ci, którzy zostaną wysiedleni, otrzymają pieniądze, a rolnicy, którzy pozostaną wokół odkrywek, stracą, bo ich ziemia będzie gorzej plonować. Trzeba wziąć pod uwagę także i ich racje – apelował prezes Czesław Cieślak. 

Szef OSM Koło zwrócił uwagę ministra także na to, że interwencyjne ceny skupu masła są na poziomie z 2008 r., kiedy branżę mleczarską dotknął kryzys. 

– Oby producentów mleka, którzy stworzyli nowoczesne i wydajne gospodarstwa, nie spotkał los producentów porzeczek i wiśni – przestrzegał Czesław Cieślak. 

 

Po rozszerzeniu przez Rosję embarga okazało się, że były to prorocze słowa.
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 13:45