StoryEditorPolska

Rolnicy nie mają wpływu na największe problemy rolnictwa. Czy WPR je rozwiąże?

04.03.2020., 10:03h
Susze, choroby wybijające stada zwierząt, zawirowania na globalnych rynkach – te problemy dotykają rolnictwo, ale rolnik nie jest w stanie im zaradzić. Zdaniem Wiktora Szmulewicza, rozwiązywaniem takich barier powinna zajmować się Wspólna Polityka Rolna. 

Szmulewicz: WPR powinna zapobiegać występowaniu problemów, na które rolnicy nie mają wpływu

Dzisiaj w rolnictwie największe problemy są niezależne od rolników. Zmiany klimatyczne, susza, choroby zwierzęce, jak ASF, grypa ptaków, zbliżające się choroby bydła. Jeśli trzeci raz z rzędu wystąpi susza, to możemy mieć powtórkę z lat 90., kiedy mieliśmy do czynienia z wieloma bankructwami gospodarstw – przestrzegał Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, podczas debaty „Wyzwania polskiego rolnictwa w obliczu Wspólnej Polityki Rolnej UE”. Dyskusja na ten temat odbyła się podczas targów Ferma w Łodzi w lutym 2020 roku. 

Zdaniem Szmulewicza, WPR powinna być ukierunkowana na zapobieganie występowaniu problemów, na które rolnicy nie mają wpływu, jak chociażby kłopotów z wodą. W jego opinii, ważnym zagadnieniem jest zwalczanie ASF. Szef samorządu rolniczego wskazywał, że we wszystkich krajach Europy Zachodniej, gdzie nie ma ASF, zrobiono jedną rzecz: znacznie zredukowano populację dzików. 

 

Rośnie zadłużenie gospodarstw rolnych

Ewa Lach, była wiceminister, a obecnie zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii w Łodzi, przestrzegała, że mimo wejścia w życie specustawy o zwalczaniu ASF wirus będzie się dalej szerzyć. Dlatego rolnicy muszą przede wszystkim chronić swoje stada poprzez bioasekurację. 

Z kolei Janusz Ciesielski, dyrektor OT KOWR w Łodzi, wskazywał na rosnące zadłużenie części gospodarstw rolnych, zwłaszcza tych nastawionych na produkcję trzody chlewnej. 

– Przez półtora roku ceny tuczników były poniżej granicy opłacalności. Tak długi okres to rzadko spotykany czas kryzysu. KOWR stara się pomagać takim rolnikom i w Łódzkiem podpisaliśmy pierwszą umowę, na mocy której przejęliśmy zadłużenie od jednego z gospodarstw. W zamian za to rolnik oddał część ziemi do Ośrodka i teraz je dzierżawi od nas po cenach rynkowych, a po 5 latach będzie mógł wykupić bez przetargu – mówił szef łódzkiego KOWR. 

 

Obowiązkowe ubezpieczenia rolnicze działałyby lepiej niż obecny system?

Anna Bieniawska, reprezentująca ubezpieczyciela TUW, wskazywała, że problemem jest także upowszechnienie wśród rolników ubezpieczenia upraw, zwłaszcza ze względu na suszę. 

– Bodajże we Francji, gdy minister rolnictwa ogłasza suszę na danym terenie, ubezpieczyciel z automatu wypłaca odszkodowanie i nie wnika, z jakiej przyczyny doszło do szkody. W ten sposób ubezpieczyciel także ogranicza koszty funkcjonowania, bo nie musi wysyłać rzeczoznawcy – informowała. 

– Jestem za tym, aby wprowadzić powszechne i obowiązkowe ubezpieczenia upraw rolniczych. Wówczas każdy rolnik płaciłby po 100 zł, a nie pojedynczy gospodarz po 1000 zł – przekonywał Bronisław Węglewski, prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego. 

Wiktor Szmulewicz dodał, że pieniądze, jakie rząd przeznacza obecnie na dopłaty do ubezpieczeń rolniczych oraz na pomoc suszową, mogłyby posłużyć do stworzenia  solidnej podstawy finansowej do powszechnego systemu ubezpieczeń rolniczych, w którym rolnik dopłacałby już niewielką składkę. 

 

Nie dość, że IUNG nie uwzględnia suszy, to na dodatek rząd chce otworzyć odkrywkę węgla w Złoczewie

W kwestii suszy wiele gorzkich słów do powiedzenia mieli także rolnicy biorący udział w debacie. Wskazywali przede wszystkim na niesprawiedliwy system szacowania strat. 

U mnie komisja szacująca wyliczyła stratę na 50% i jak zebrałem zboże, to się dokładnie potwierdziło. Ale później ta komisja wraca do gminy i patrzy w mapy IUNG i okazuje się, że według nich u mnie nie ma suszy. Choć poniosłem znaczne straty, pomocy nie dostanę – irytował się jeden z gospodarzy. 

– Rozmawiamy o problemach z wodą. A jak to się ma do planów rządu utworzenia odkrywki węgla brunatnego w Złoczewie, która znacznie ograniczy dostęp do wody w promieniu kilkudziesięciu kilometrów? Te miliardy złotych można by przeznaczyć na odnawialne źródła energii – mówił kolejny z rolników. 

 

Rolnicy muszą wspólnie zwalczać hejt z jakim się spotykają

Prezes KRIR wskazywał też, że obecnie ogromnym wyzwaniem, przed którym stoi polskie, ale i unijne rolnictwo, jest hejt, z jakim spotykają się rolnicy. 

Media powinny rzetelnie informować o rolnictwie. Tak, jak chociażby z emisją gazów cieplarnianych. Rolnictwo znacznie więcej gazów pochłania, niż emituje. Najważniejszą kwestią jest, jak wydawać pieniądze na rolnictwo, które będziemy mieć w nowej WPR, aby produkować jak najlepszej jakości żywność. Musimy docierać do konsumentów z tym przekazem, że inwestycja w rolnictwo jest tak naprawdę dla nich, dla społeczeństwa i zdrowego żywienia. Musi być przygotowana kampania przez TVP podkreślająca, że polskie produkty, polska żywność są najlepsze. TVP powinna pełnić taką funkcję, a nie tylko promować disco polo – przekonywał Wiktor Szmulewicz. 

Czy polscy rolnicy będą mieli dopłaty bezpośrednie takie jak Francuzi? 

Zdaniem Wiktora Szmulewicza, niestety, nie ma zbyt dużych szans, aby polscy rolnicy uzyskali dopłaty bezpośrednie na podobnym poziomie jak Francuzi. Wynika to z tego, że część państw nie chce podnosić budżetu unijnego, w tym na rolnictwo. 

– Jest pewna szansa na większe pieniądze dla rolników. Mogłoby się to udać, gdyby ze środków na rozwój obszarów wiejskich odrzucić wszystkie projekty, które nie są ściśle rolnicze, np. dofinansowanie dróg wiejskich byłoby realizowane z funduszy spójności, a nie z PROW – wskazywał Szmulewicz. 

Prezes KRIR na zakończenie debaty apelował, aby rolnicy działali wspólnie. 

– Możemy się spierać podczas wewnętrznych dyskusji, ale jak już coś postanowimy, to musimy za tym stać jak jeden mąż – przekonywał.

Wiktor Szmulewicz przekonywał, że w Polsce musi powstać instytucja, która będzie reprezentować wszystkie osoby zatrudnione w rolnictwie oraz przetwórstwie, czyli łącznie około 4 mln osób 

Wiktor Szmulewicz przekonywał, że w Polsce musi powstać instytucja, która będzie reprezentować wszystkie osoby zatrudnione w rolnictwie oraz przetwórstwie, czyli łącznie około 4 mln osób 

 

Paweł Mikos
Fot. Paweł Mikos

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 01:35