StoryEditorWiadomości rolnicze

Rolnicy pytali wicepremiera co będzie, jeśli ASF do nas powróci?

12.06.2014., 12:06h
  O postawie niektórych zakładów mięsnych, grożącej nam wojnie handlowej z Rosją, ukraińskim zakazie importu wieprzowiny mówił w Łosicach Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki. Rolnicy pytali o nasze przygotowanie na ASF, który może powrócić.

Spotkanie w Łosicach rozpoczęło się od prezentacji multimedialnej przedstawiającej przebieg wydarzeń na terenie powiatu łosickiego, dotyczących wystąpienia dwóch przypadków ASF u dzików na terytorium naszego kraju. Omówił ją Czesław Giziński, starosta łosicki.

 

– Kryzys rozpoczął się w połowie lutego br., gdy przeprowadziliśmy szkolenie dla hodowców w związku ze znalezieniem na terenie województwa podlaskiego dwóch dzików zarażonych afrykańskim pomorem świń. Jako jeden z pierwszych powiatów wystąpiliśmy z informacją o zaistniałej sytuacji i z prośbą o zmniejszenie strefy buforowej. Odbyło się posiedzenie zespołu kryzysowego. Jednak rząd nie podjął zadowalających nas działań. Rozpoczął się więc strajk – wspominał Czesław Giziński.

 

 Janusz Piechociński mówił między innymi o tym, że obecnie potrzebny nam jest szczególny patriotyzm – patriotyzm gospodarczy.

 

– Musimy zapamiętać, które podmioty gospodarcze zaangażowały się w rozwiązanie tego problemu, a które stały z boku albo wręcz chciały na tym zamieszaniu zarobić i przykładowo, wypowiadając umowy chłodnicze na przechowywanie mięsa, próbowały przejść z ceny od 6–9 zł za tonodobę na ponad 30 zł. Powinniśmy zapamiętać tych, którzy w firmach żyjących z rolnika i z rolnictwa nie byli w stanie zwiększyć skupu, kiedy ich o to prosiliśmy. Albo z pełną premedytacją, widząc to, co dzieje się na wschodzie kraju, zagrali na zniżkę cen, ale nie obniżyli cen w detalu. Nie uruchomili akcji na rzecz pobudzenia popytu na polską zdrową wieprzowinę – powiedział Janusz Piechociński.

 

Wicepremier poruszył także kwestię solidarności z Ukrainą, która jego zdaniem nie do końca jest odwzajemniana.

 

– Chcę z całą siłą zakomunikować i powtórzyć to, co sygnalizowałem wcześniej, że istotne jest to, aby w podjętych jednostronnych decyzjach odsłaniających rynek europejski na produkty czy usługi ukraińskie była pełna transparentność. Otóż w dalszym ciągu nie ma zniesienia zakazu importu polskiej wieprzowiny, a trwa on już 7 lat – stwierdził wicepremier.

 

Janusz Piechociński zwrócił także uwagę na bagatelizowanie utraty rynku rosyjskiego.

 

– Wobec tych zagrożeń, które występują coraz mocniej na wschodzie, może dojść do ograniczenia albo pewnej wojny handlowej między UE a Rosją. Powinniśmy skutecznie działać, ale jednocześnie w tym skutecznym działaniu trzeba zabezpieczać interesy każdego gospodarstwa, każdego rolnika i każdego Polaka. Mówię to z pełną otwartością, chociaż niektórych to irytuje, bo łatwej jest z odległej Hiszpanii, Brukseli czy Warszawy mówić, że ta wojna handlowa, która może wybuchnąć, dotyczy tylko 0,1% lub 0,2 czy 0,3% polskiego PKB. Ale dla tej części kraju, w której dzisiaj jestem, dla Lubelszczyzny i dla Podlasia, eksport na wschód ma dużo większe znaczenie – powiedział Janusz Piechociński.

 

Czy jesteśmy mądrzejsi po szkodzie? Podczas dyskusji z rolnikami kilka ważnych kwestii poruszył Andrzej Trochimiuk z miejscowości Stare Łepki.

 

– Problem skupu został rozwiązany, tylko moje pytanie brzmi następująco – co dalej z naszym przygotowaniem do ASF? Teoretycznie zakłady powinny być przygotowane. Z rozmów, w których ja uczestniczyłem w Ministerstwie Rolnictwa, wynikało, że zakłady chciały skupować, ale pozostawał tylko jeden szczegół, a mianowicie temperatura przetwarzania wynosząca 80°C. Chciałem także zapytać, czy będzie jakaś regulacja populacji dzików? Nie wiem, czy całkowita depopulacja byłaby dobra, ale trzeba obserwować, co robi Zachód. Tak zrobiła Dania, tak zrobiła Holandia. Tam nie ma dzików i nie ma tego problemu. Jeżeli to jest prawda, że dziki w swoich odchodach i ślinie zostawiają wirus ASF, to tragedia może zdarzyć się jesienią, gdy zostanie zebrana kiszonka z kukurydzy. Wybiegając naprzód, chciałbym, żeby już wcześniej coś z tym zrobiono – pytał rolnik.

 

Druga kwestia poruszona przez Andrzeja Trochimiuka dotyczyła kontroli weterynaryjnych w chlewniach.

 

– Ja rozumiem, że inspekcja weterynaryjna musi spełniać swoje zadania, tak jak np. w tym wypadku chodziła i liczyła zwierzęta w chlewniach. Ale moim zdaniem inspektorów także powinna obowiązywać bioasekuracja. To także powinno zostać unormowane. Ci pracownicy Inspektoratu Weterynarii powinni przestrzegać odpowiednich procedur – stwierdził rolnik. –  Nie może być tak, że gdy Główny Lekarz Weterynarii ogłosił strefę buforową, to mogą oni robić wszystko i wszędzie.

 

Na pytanie „Dlaczego tak wchodzicie do chlewni?” rolnik uzyskał odpowiedź: „Jeżeli przywleczemy chorobę, to będziecie się domagać odszkodowania od Skarbu Państwa”. Stada są zdrowe i nie można tak do nich wkraczać, tylko trzeba to robić w sposób cywilizowany – mówił hodowca.

 

Józef Nuckowski

 

Fot piecho

 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 01:02