StoryEditorInterwencje

Rolniku! Bądź ostrożny, gdy szukasz pomocy

09.12.2017., 08:12h
Rolnik z gminy Tuliszków prowadzi 24-hektarowe (w tym 9,45 ha gruntów własnych) gospodarstwo rolne, od lat specjalizujące się w hodowli trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Obecnie posiada 13 loch. Niska opłacalność tego kierunku produkcji połączona z częstymi dołkami i górkami cen spowodowały, że przed rolnikiem wisi groźba bankructwa.
Gospodarstwo prowadzę od 2003 r. i, szczerze mówiąc, całkiem nieźle sobie radziłem, pomimo zmian cen tuczników. Zwiększony, dzięki dzierżawom, areał wymagał dokupienia kilku maszyn rolniczych. Kupiłem m.in. kombajn zbożowy, większy ciągnik rolniczy, dwie prasy. Zakup tych używanych maszyn został sfinansowany z kredytu. W 2004 r. wziąłem 100 tys. zł. Spłacałem kredyt bez większego problemu, ponieważ dodatkowo pracowałem poza rolnictwem. Niestety rozchorowałem się, lekarze wykryli u mnie nieoperacyjnego guza przysadki mózgowej. W 2014 r. przeszedłem na rentę. Moje dochody pomniejszyły się automatycznie o 1 tys. zł, wtedy też pojawiły się pierwsze problemy finansowe. Bank nie przedłużył mi kredytu, ponieważ jego zdaniem straciłem płynność finansową i domagał się jego spłaty. W tym miejscu zaznaczę, że do tego banku wpływały pieniądze za sprzedane tuczniki – informuje rolnik.

Następnie nasz Czytelnik, szukając ratunku, założył konto w kolejnym banku. Tam zaciągnął kredyt w wysokości ok. 80 tys. zł.

Konsolidacja zadłużenia

W 2013 r. założyłem konto w innym banku – dodaje rolnik. Na to konto wpływało wynagrodzenie z firmy, następnie renta oraz część pieniędzy ze sprzedaży tuczników. Ponieważ brakowało mi pieniędzy, w tym banku wziąłem kredyt konsolidacyjny w wysokości ponad 100 tys. zł i spłaciłem jeden z wcześniejszych kredytów. Obecnie w obu bankach jestem zadłużony na ok. 250 tys. zł. Nie spłacam też raty wynoszącej 3 tys. zł, wpłacam tyle, na ile mnie stać.

Ponieważ nasz rozmówca miał problemy z płynnością finansową, by na bieżąco płacić np. faktury za paszę dla tuczników, od stycznia br. kilkukrotnie posiłkował się tzw. chwilówkami.

Szukając sposobu na pozbycie się problemów finansowych, mój rozmówca postanowił przeprowadzić konsolidację posiadanego zadłużenia. W tym celu w czerwcu 2016 r. zgłosił się do pewnej firmy z Bydgoszczy. Jej przedstawiciel pojawił się w gospodarstwie naszego rozmówcy i po podpisaniu umowy i zainkasowaniu 1500 zł obiecał pomoc. Z dokumentów, jakie otrzymał rolnik, wynika, że przygotował i wysłał zapytania dotyczące skonsolidowania zadłużenia. Na tym zakończyła się pomoc. Obecnie w bydgoskiej firmie nie odbierają od niego telefonów.

Mimo niepowodzenia z bydgoską firmą postanowiłem poszukać innej. W styczniu br. znalazłem ogłoszenie firmy Lex Optima i zadzwoniłem do niej. Jej przedstawiciel przyjechał do mojego gospodarstwa, po zapoznaniu się z ofertą firmy podpisałem umowę licząc na uzyskanie pomocy. Ta firma za pomoc z góry zainkasowała 13 800 zł i obiecała, że zgodnie z umową w ciągu 6 miesięcy przeprowadzi restrukturyzację zadłużenia. Niestety, przez okres obowiązywania umowy nie zaproponowali mi żadnego satysfakcjonującego rozwiązania. Ponieważ firma nie wywiązała się, moim zdaniem, z umowy postanowiłem zgłosić się do prawnika, z prośbą o napisanie pisma do firmy Lex Optima, by przesłała mi sprawozdanie z czynności, jakie wykonała szukając rozwiązania moich problemów. Niestety jak dotąd, a czekam niemal 2 miesiące, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi – mówi gospodarz.

Nasz Czytelnik postanowił nie tylko znaleźć sposób na konsolidację swojego zadłużenia, ale też odzyskać wydane pieniądze od firm obiecujących pomoc. Zgłosił się do kolejnej kancelarii prawnej. W umowie zadeklarował, że zleceniobiorca otrzyma wynagrodzenie w wysokości 40 tys. zł. Pierwotnym celem było ogłoszenie upadłości konsumenckiej.

Ochrona zgodnie z prawem

Ogłoszenie upadłości konsumenckiej pozwoliłoby mi ochronić gospodarstwo, ziemię, maszyny przed zajęciem komorniczym. Jeszcze nie mam problemów z komornikiem, ale nie wiadomo, kiedy zapuka do moich drzwi – zastanawia się rolnik.

Obecnie gospodarz posiada m.in. 2 ciągniki rolnicze, 2 prasy, kombajn zbożowy, agregat uprawowo-siewny, rozrzutnik do obornika. Posiada również 2 samochody. Część posiadanej ziemi jest zastawiona w jednym z banków, ale część jest narażona na zajęcie przez komornika.

Jak dotąd wydałem: 1500 zł na firmę z Bydgoszczy, 13 800 zł zapłaciłem firmie Lex Optima i nie otrzymałem satysfakcjonującej pomocy. Podsumowując moją dotychczasową „walkę”, mogę stwierdzić, że ludzie znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej szukający ratunku u firm obiecujących pomoc popadają w jeszcze większe problemy finansowe. Niedawno zapłaciłem 1 tys. zł nowej kancelarii prawnej, przede mną kolejny wydatek, tym razem około 4 tys. zł.

TPR postanowił zadzwonić do firm, które obiecały pomoc naszemu czytelnikowi. W rozmowie z przedstawicielką firmy Lex Optima usłyszeliśmy:

Rolnik zgłosił się do nas z prośbą o przeprowadzenie restrukturyzacji swojego zadłużenia. Szczerze mogę powiedzieć, że wykonaliśmy swoją pracę z najwyższą rzetelnością. Niestety nie jesteśmy w stanie mu pomóc. By poznać szczegóły naszych działań musiałby się pan zgłosić do kancelarii prawnej Lex Optima z pismem o przekazanie danych.

Prawnik z kancelarii prawnej obsługującej naszego Czytelnika:

Obecnie próbujemy dochodzić roszczeń od poprzedniej firmy do jakiej zwrócił się rolnik. Druga kwestia, jaką się zajmujemy, dotyczy zabezpieczenia jego majątku. Na pewno jesteśmy w stanie pomóc ochronić ten majątek, ale wiele zależy od niego, od tego czy zdecyduje się skorzystać z naszych propozycji.

Ta optymalizacja polega na tym, że rolnicy mają możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w formie np. spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. To dużo bardziej korzystne niż jednoosobowa działalność gospodarcza. Wiąże się to ze sporymi oraz istotnymi różnicami np. podatkowymi, ale też związanymi z odpowiedzialnością. Jesteśmy w stanie pomóc przekształcić działalność gospodarczą w spółkę.

Jak podkreśla prawnik, większość rolników, którzy trafiają pod skrzydła kancelarii, to właściciele gospodarstw, którzy już podlegają windykacji. Jego zdaniem ich klient ma przed sobą najgorszy, trwający 3–4 miesiące okres. W tym czasie wierzyciele będą go odwiedzać, telefonować domagając się spłaty należności. I tu pojawia się zajęcie dla nas jako pełnomocnika, aby kontaktować się z nimi.

Dziennie w tej sprawie odbieramy 3–4 telefony, a przecież dzwonią również do niego – dodaje prawnik.

Jak widać na przykładzie naszego Czytelnika, nie jest łatwo wyplątać się z pułapki zadłużenia. Jeszcze trudniej wybrnąć z sieci, jakie na rolników zastawiają firmy, które twierdzą, że za sowitą opłatą im pomogą.
   
Ireneusz Oleszczyński
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 09:22