StoryEditorInterwencje

Stan klęski uchroni rolników przed karami

02.08.2018., 17:08h
– Chcemy, żeby rząd wprowadził pomoc do każdego hektara równą dla wszystkich gospodarstw poszkodowanych przez suszę. Powinien też wprowadzić stan klęski żywiołowej, bo bez tego firmy skupujące zboże gnębią rolników karami umownymi za niedostarczenie odpowiedniej ilości zboża – mówi jeden z rolników z woj. lubuskiego. Zarówno rolnicy, jak i samorząd rolniczy podpowiadają rządzącym, jak powinno rozwiązać się problem obecnej suszy i ewentualnych przyszłych.
Już pod koniec kwietnia zauważyliśmy, że na naszych plantacjach zaczyna brakować wody i sytuacja z każdym dniem się pogarszała. Dlatego już pod koniec maja wysłaliśmy pismo do burmistrza z prośbą o powołanie komisji szacujących szkody – mówi Dariusz Sosiński, rolnik z Bronowic pod Strzelcami Krajeńskimi.

W tydzień później w swoim komunikacie Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa podał, że na tym terenie wystąpiła susza w zbożach jarych i ozimych. 12 czerwca burmistrz powołał komisję szacującą straty, która już ponad miesiąc odwiedza gospodarstwa i określa ich straty.

W całej gminie złożono 162 wnioski o oszacowanie strat. To jest największa ilość gospodarstw, które poniosły szkodę od II wojny światowej. Nawet najstarsi stażem gospodarze z naszej okolicy nie pamiętają takich warunków, jakie były w maju i czerwcu – mówi Dariusz Sosiński.

Stan klęski żywiołowej

Rolnicy poprosili także starostę strzelecko-drezdeńskiego o wsparcie. Samorządowiec na 9 lipca zwołał posiedzenie sztabu kryzysowego, w którym uczestniczyli rolnicy i włodarze gmin z powiatu. Podczas rozmów uzgodniono postulaty, w których rolnicy domagali się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej oraz rekompensat za straty. Starosta przekazał pismo rolników wojewodzie.

Wojewoda pochodzi ze Strzelec Krajeńskich i wierzyliśmy, że zrozumie nasze problemy – mówi Dariusz Sosiński. Jednak gospodarzy czekało rozczarowanie, gdyż przedstawiciel rządu w terenie odpisał, że nie ma żadnych przesłanek do wprowadzenia stanu klęski, a po oszacowaniu strat rolnicy będą mogli skorzystać z różnych form pomocy, w tym z kredytów klęskowych, umorzenia części składek do KRUS czy ubiegania się o ulgę w podatku rolnym.



  • – Nawet najstarsi stażem gospodarze z naszej okolicy nie pamiętają takich warunków, jakie były w maju i czerwcu – mówi Dariusz Sosiński

Z kolei Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przekonuje, że zgodnie z Konstytucją RP rząd może ogłosić stan klęski żywiołowej w celu zapobieżenia skutkom m.in katastrof naturalnych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia. Jednak stan klęski żywiołowej może być wprowadzony w sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające. A zdaniem władz, z obecnymi skutkami suszy można sobie poradzić bez wprowadzania stanu nadzwyczajnego. Co więcej, wprowadzenie stanu klęski, zgodnie z Konstytucją, wpływa na terminy wyborów. Gdyby teraz rząd wprowadził stan nadzwyczajny, to jednocześnie opóźniłyby się tegoroczne wybory samorządowe.

Niech władza zdaje sobie sprawę, że rolnicy już tracą cierpliwość i ich rozgoryczenie sięga zenitu. Nie chcemy słyszeć kolejnych obietnic, tylko czekamy na konkretne działania – mówi Grzegorz Świątkowski, który również jest gospodarzem spod Strzelec Krajeńskich.

Kary dla rolników za zbyt małe dostawy zboża

Rolnikom bardzo zależy na wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej również z powodu umów kontraktacyjnych, które zawierali z firmami skupującymi zboże czy rzepak. Ze względu na suszę ich zbiory są od 30 do nawet 60% niższe niż średnioroczne plony. Dlatego nie są w stanie odstawić do skupu takiej ilości zboża, jaką zadeklarowali w umowie.

Ja mam to szczęście, że z firmą, do której dostarczam zboże współpracuję od lat. Musiałem tylko napisać prośbę o odstąpienie od nakładania kar umownych ze względu na suszę i dołączyć do tego kopię protokołu szacowania strat. Ale wielu z naszych kolegów nie ma tak łatwo – informuje rolnik z Bronowic.

Wielu firm susza nie interesuje i straszą karą za niewywiązanie się z kontraktu. Rolnik więc staje przed wyborem: albo zapłaci karę umowną, albo kupi brakującą ilość zboża na wolnym rynku. W tym drugim wypadku będzie musiał zapłacić więcej, niż kwota na jaką się zgodził w kontrakcie.



  • – Już teraz przez znacznie niższy plon jęczmienia szacuję, że będę miał około 150 tys. zł strat. W zasadzie to już niemal pewne, że cały ten rok zamknę ze stratą  – mówi Grzegorz  Świątkowski

Co prawda, zgodnie z prawem w umowach powinna być klauzula, która pozwala na niezrealizowanie wymogów kontraktu ze względu na siłę wyższą, jednak część spółek skupujących zboże mówi rolnikom, że dla nich siła wyższa oznacza klęskę żywiołową.

Dlatego zależy nam na tym, by rząd wprowadził stan klęski. A skoro nie mogą, to niech w inny sposób to rozwiążą. Czy to rozporządzeniem czy ustawą, ale niech rolnicy nie ponoszą kar za to, że nie zebrali tyle zboża ile chcieli – postuluje Grzegorz Świątkowski.

Dariusz Sosiński zwraca uwagę, że duża część rolników jest pokrzywdzona z jeszcze jednego powodu. Nawet jeśli dostarczy odpowiednią ilość np. pszenicy do skupu, to ze względu na suszę ziarno nie będzie miało odpowiednich parametrów i nie zostanie zakwalifikowane jako pszenica konsumpcyjna, tylko jako paszowa. A to oznacza znacznie niższe pieniądze.

Rekompensaty do hektara

Rolnicy z okolic Strzelec Krajeńskich, gdzie jest wiele dużych gospodarstw, liczą straty w setkach tysięcy złotych. 

W tamtym roku ze względu na ulewy nie mogliśmy wjechać w pole i nie zebrałem strączkowych, przez co straciłem 100 tys. złotych. Na rzepaku kolejne 150 tys. złotych W tym roku sytuacja się powtarza. Już teraz przez znacznie niższy plon jęczmienia szacuję, że będę miał około 150 tys. złotych strat. W zasadzie to już niemal pewne, że cały ten rok zamknę ze stratą – mówi gospodarz spod Strzelec Krajeńskich. 

Straty gospodarzy z okolicy wyniosą około 1000 złotych z hektara użytków rolnych. Dla wielu z nich będzie to już drugi lub trzeci rok „na minusie”. A duża część z gospodarzy ma do spłaty kilka kredytów na zakup ziemi czy maszyn rolniczych.

Cieszymy się, że będzie dostęp do kredytów klęskowych i pewnie będziemy musieli z nich skorzystać. Jednak pomoc w postaci umorzenia raty podatku rolnego albo w opłaceniu składek na KRUS, to jest niewielkie wsparcie w obliczu tej tragedii, jaka dotknęła nasze gospodarstwa. My chcemy nawet płacić ten podatek rolny, tylko chcemy mieć za co go zapłacić – dodaje Grzegorz Świątkowski.

Dlatego rolnikom z woj. lubuskiego tak bardzo zależy na tym, aby rząd wprowadził pomoc w postaci rekompensaty do hektara.

Mamy nadzieję, że w tym roku nie będzie tak niesprawiedliwych sytuacji jak w poprzednim. Niewielka część rolników z Zachodniopomorskiego dostała pomoc do hektara w wysokości 1000 złotych. Ani my, ani niektórzy z ich sąsiadów nawet nie wiedzieli, że można uzyskać taką pomoc – irytuje się rolnik.

Minister Ardanowski jak na razie wystąpił do Komisji Europejskiej, by uzyskać pomoc na zwalczanie skutków suszy.

Ale biorąc pod uwagę fakt, że susza w Europie wystąpiła w kilkunastu krajach, sadzę, że będą to raczej gesty sympatii i solidarności. Obawiam się, że Komisja Europejska z niechęcią będzie myślała o uruchomieniu funduszu kryzysowego – przyznaje minister Ardanowski.



  • Z ostatniego raportu IUNG wynika, że pomimo deszczy region Strzelec Krajeńskich (czerwony kwadrat) jest jednym z tych z najsuchszych

Dopłaty do ubezpieczeń od suszy

Rolnicy wskazują, że państwo powinno poprawić także system ubezpieczenia upraw rolniczych. I chyba resort akurat ten postulat może spełnić.

Klimat, w jakim funkcjonujemy, i jego coraz bardziej dynamiczne zjawiska zachodzące z roku na rok wskazują, że powinniśmy dążyć do powszechnego systemu ubezpieczeń, oczywiście silnie wspieranego przez państwo. Żadna inna wersja w Polsce nie będzie mogła być zastosowana, ponieważ wysokości składek, jakich oczekują̨ towarzystwa ubezpieczeniowe, nie są możliwe do udźwignięcia przez rolników – uważa Jan Krzysztof Ardanowski.

Paweł Mikos
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 05:53