StoryEditorInterwencje

Szkody łowieckie: pieniędzmi krów nie nakarmimy

30.06.2019., 09:06h
Rolnicy z gminy Wydminy w powiecie giżyckim, mają już dość problemów ze szkodami wyrządzanymi przez dzikie zwierzęta. 24 maja br. zorganizowali spotkanie w świetlicy wiejskiej w Szczepankach, aby szukać sposobów rozwiązania tego problemu.
Zorganizowaliśmy to spotkanie w związku z narastającymi szkodami łowieckimi wyrządzanymi głównie przez dziki, ale także przez jeleniowate, bobry, wilki i ptaki. Dwukrotny siew kukurydzy nie odpowiada rolnikom. Wysiana ponownie kukurydza da niższy plon od tego, jaki zbieramy przy siewie w terminie. W protokołach przy szacowaniu odlicza się koszty, których nie poniósł rolnik przy zbiorze. To jest fikcja, bo cena za zbiór kukurydzy – 800 zł/ha – liczona jest od powierzchni a nie plonu – powiedział Antoni Fit z miejscowości Wydminy, który prowadzi gospodarstwo o powierzchni 36 ha. Gospodarz posiada 32 krowy mleczne, a surowiec dostarcza do OSM Giżycko. Pan Antoni szkody wyrządzane przez zwierzynę na swoich polach określa jako katastrofę. Jego zdaniem, czekanie na oszacowanie szkód 7 dni i tyle samo na ewentualne odwołanie od oceny komisji szacującej, dodatkowo wydłuża termin wykonania ponownego zasiewu.

Krzysztof Dawid z Wydmin jest hodowcą bydła mlecznego (mleko dostarcza do OSM Giżycko). Uprawia około 100 ha.

Uprawiam 30 ha kukurydzy, z tego na wiosnę 5 ha ulega zniszczeniu. Jesienią przy zbiorach okazuje się, że powierzchnia kukurydzy do zbioru zmniejszyła się o kolejne 5 ha. Niszczą ją dziki i żurawie. Mówimy o odszkodowaniach, a my pieniędzmi krów nie nakarmimy – wyjaśnia pan Krzysztof.

Andrzej Miecielica z miejscowości Radzie, uprawia około 60 ha, na których sieje m.in. rzepak.

– Chcąc uchronić plon główny od saren i jeleni, na polach pod lasem wysiewam wcześniej rozsiewaczem do nawozów rzepak, który ma odwrócić uwagę zwierzyny od rzepaku wysianego w terminie – wyjaśnia pan Andrzej. Nikt mu tych kosztów nie rekompensuje.

Krzysztof Turolski hoduje konie zimnokrwiste. Uprawia ok. 30 ha.

Myśliwi tłumaczą, że robią co mogą, ale mnie takie tłumaczenia nie przekonują, gdy widzę co dziki wyrabiają z moimi łąkami. 200 zł odszkodowania za zniszczoną łąkę nic mi nie da – denerwuje się Krzysztof Turolski.

400 zł za dwa hektary łąki

Marek Kobiela z Sucholasek prowadzi gospodarstwo mleczne (surowiec trafia do OSM Giżycko).

W tym roku na niektórych działkach dziki tak zniszczyły mi łąki, że trzy razy przesiewałem trawy. Stosuję na swoich polach mikroorganizmy pożyteczne. W związku z tym w glebie życie biologiczne tętni i jest więcej różnego rodzaju robaków, które są przysmakiem dzików. Przechodzą one przez pola sąsiadów i buchtują na moich – skarży się pan Marek.

Także Marian Michalkiewicz z Sucholasek skarży się na szkody wyrządzone przez dziką zwierzynę. Uprawia 25 ha i produkuje mleko dostarczane do Giżycka.

Od jakiegoś czasu muszę grodzić kukurydzę. Stosowałem słupki plastikowe, ale one okazały się nieskuteczne. W ubiegłym roku musiałem zainwestować w słupki betonowe – mówi Marian Michalkiewicz.

Robert Zujko ze Szczepanek, wspólnie z ojcem Lechem, uprawia 120 ha i produkuje mleko dostarczane do OSM Giżycko. 

Mieliśmy szkodę na łące. Dziki zniszczyły 2 ha. Tato domagał się 1000 zł, a myśliwi dawali 400 zł. Ojciec odwołał się i pracownicy nadleśnictwa oszacowali szkodę na 2,5 tys. zł – mówi Robert Zujko.

Na problemy ze szkodami łowieckimi skarży się także Andrzej Jurek z Talek. Na powierzchni 30 ha prowadzi on hodowlę bydła mlecznego i opasowego (mleko trafia do OSM Giżycko).

W tym roku dziki zniszczyły mi łąki. Na 3 ha wysiałem trawy, a po kilku dniach wróciły i zniszczyły zasiew – opowiada pan Andrzej.

Zdzisław Białowąs z Koła Łowieckiego „Rogacz” przekonywał, że niechęć myśliwych do polowań na dziki nie jest prawdą.

Już trzeci sezon górne limity odstrzału dzika nie są ustalone. Rok gospodarczy 2017/2018 w naszym kole zakończyliśmy pozyskaniem 514 dzików, z czego 400 wybraliśmy z waszych pól. Natomiast w tym roku pozyskano 37 dzików. Cztery dni temu przyjechało nas wesprzeć 10 myśliwych w innego terenu. Nikomu z nich nie udało się zobaczyć dzika. Rano rolnicy zgłosili szkody w miejscach, gdzie siedzieli myśliwi. Nie można mówić, że nie chcemy strzelać dzików – mówił Zdzisław Białowąs.

Wyliczał on także, że od 1 kwietnia do 24 maja br. myśliwi z KŁ „Rogacz” 130 razy wyjeżdżali na polowania. Rolnicy nie otrzymali jednak odpowiedzi na pytanie – skoro w lasach i na polach jest coraz mniej dzików, to skąd biorą się szkody łowieckie? 

Stary dzik myśliwemu śmierdzi 

– W ubiegłym roku Koło wypłaciło ponad 70 tys. zł odszkodowań. W bieżącym 37 tys. zł – mówił Białowąs. Skarżył się na procedury związane z badaniem dzików. 

Dzik w chłodni wisi nawet do 10 dni, gdy czekamy na wyniki badań w kierunku ASF. Po tym nie zawsze nadaje się do spożycia i trzeba go utylizować. Za to płaci koło. Nasza prośba jest taka, aby skrócić ten okres oczekiwania. Jeśli myśliwy ma ustrzelić dzika i zabrać go śmierdzącego, to nie kwapi się, żeby polować na te zwierzęta. Interweniujcie, aby skrócić okres oczekiwania na wyniki badań – apelował Zdzisław Białowąs.

Dawid Bondarenko z Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej i rzeczoznawca od szacowania szkód łowieckich starał się nieco pocieszyć rolników. 

Od 27 kwietnia zmieniło się rozporządzenie dotyczące szacowania szkód łowieckich. Zmienił się sposób zgłaszania szkód i informowania rolników. Szkody łowieckie można zgłaszać w formie elektronicznej. Koło ma od zawiadomienia o szkodzie 3 dni na poinformowanie rolnika o terminie szacowania – mówił Bondarenko.

Józef Nuckowski
fot. Józef Nuckowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 05:44