StoryEditorFelietony

Taśmy samorządowe

08.10.2018., 13:10h
Przed wyborami samorządowymi nasiliła się wojna polsko-polska. Temperatura walki politycznej rośnie dosłownie z dnia na dzień. Nawet stare-nowe taśmy, tym razem dotyczące premiera Mateusza Morawieckiego, a ściślej rzecz biorąc, termin ich ujawnienia, mogą mieć związek z bitwą o samorządy. Wszak obawa przed dominacją Prawa i Sprawiedliwości w tych wyborach jest bardzo uzasadniona i potwierdzona sondażami. Wygrana Zjednoczonej Prawicy może być mocnym zwiastunem jej zwycięstwa nie tylko w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu, ale też w wyborach parlamentarnych, a nawet prezydenckich w 2019 roku.

PSL największym przeciwnikiem PiS-u

Nie jest bynajmniej jakąś tajemnicą, że PiS wraz ze wspierającymi ugrupowaniami, zamierza sprawować władzę jeszcze przynajmniej przez dwie kadencje parlamentarne i to przy wsparciu swojego prezydenta. Ma duże szanse! Gdyż jej głównym oponentem w tych wyborach jest Platforma Obywatelska – chociaż pod nieco innym szyldem.

Sukcesy socjalne PiS-u, korzystna koniunktura gospodarcza, która ograniczyła bezrobocie, to niektóre przyczyny, dla których większość zwykłych obywateli nie chce, aby PO – kojarzona z licznym aferami – wróciła do władzy. Zaś zadaniem kolejnych parlamentarnych komisji śledczych – jest utwierdzenie większości obywateli RP w tym przekonaniu. Tak na chłopski rozum, to PiS-owi nie powinno zależeć na totalnym zniszczeniu PO. Bowiem im to ugrupowanie będzie dłużej liderem opozycji, tym lepiej dla obecnie rządzących. W tym układzie największym przeciwnikiem PiS-u jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Wszak prawie każdy wyborca Stronnictwa – gdy zniknie ono z politycznej sceny – może stać się członkiem żelaznego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Na dodatek, totalne rozbicie na lewicy bardzo sprzyja dłuższemu panowaniu Zjednoczonej Prawicy. Tak na marginesie, to PiS ma w swoim programie socjalnym więcej rozwiązań lewicowych niż tzw. lewica kawiorowa.

Jednak i opozycja liczy na to, że wybory samorządowe mogą być pierwszą oznaką klęski sprawujących władzę. Wszak w polskiej polityce od czasu, gdy wybory prezydenckie przegrał Bronisław Komorowski, wszystko jest możliwe. Zdaniem wielu znawców, miał je w cuglach wygrać. Chyba że przejedzie zakonnicę w ciąży – na pasach – tak zastrzegał się jeden z nich.

Wszystkie chwyty dozwolone

Tak. To wielka polityka sprawiła, że zbliżające się wybory samorządowe będą okadzone dymem ostrej kampanii wyborczej, w której każdy chwyt jest dozwolony. Szczególnie ciężką wojną będzie batalia o prezydenturę w wielkich miastach – szczególnie w Warszawie. I naszym zdaniem kandydat PiS ma duże szanse na zwycięstwo. Chociaż jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się, że przegra z kretesem. Bardzo dużo wielkiej polityki będzie też w wyścigu do sejmików wojewódzkich. I chyba trudniej będzie zdobyć mandat radnego wojewódzkiego niż mandat posła. Nas najbardziej jednak interesuje przebieg wyborów samorządowych w Polsce powiatowej i gminnej. Tak na chłopski rozum – tego argumentu używamy już po raz drugi – powinno być w nich znacznie mniej polityki niż w wyborach parlamentarnych. Tutaj nie chodzi o lukratywne posady w państwowych spółkach i polityczne funkcje, a o to, aby w setkach małych ojczyzn rządzili jak najlepsi gospodarze wspomagani przez obywateli. Przecież wielu mieszkańców Polski gminnej mówi tak: nasz wójt jest dobry albo nasz wójt jest zły. Zaś barwy partyjne wójta są z reguły nawet nie na drugim, ale na trzecim miejscu. Ba… często bywa tak, że wyborcy nie orientują się w kolorze tych barw, bo wielu z kandydatów na ten urząd określa się mianem niezależnych. Zdarza się też, że to partie chcą się dokleić do tych najlepszych włodarzy Polski lokalnej. W gminach też za mało ważną można uznać przynależność partyjną radnych. Trochę jednak więcej polityki jest w powiatach, w których to dochodzi często do egzotycznych koalicji, nie bardzo akceptowanych przez polityków z Warszawy.

Jednak ta dobrotliwa układanka polityczna powiatowo-gminna może się zmienić w wyniku tych wyborów samorządowych. Bowiem wielka partyjna polityka, prowadzona jakby to była wojna, w atmosferze strachu, niedomówień, wzajemnego obrażania i różnych haków – tak widocznych w stolicy i w innych dużych miastach – dociera pod strzechy. Wszak propaganda polityczna ma bardzo dużą siłę rażenia. Trzeba mieć nadzieję, że nie podzieli rodzin, sąsiadów i znajomych, że po prostu zwycięży normalność.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni
(fot. KPRM)
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. kwiecień 2024 13:46