StoryEditorWiadomości rolnicze

Towary wrażliwe i kwestie drażliwe

26.09.2016., 12:09h
Najistotniejsze dla polskiego rolnictwa kwestie, wynikające z umowy handlowej TTIP negocjowanej przez Unię Europejską i USA, były tematem wspólnej debaty parlamentarnych komisji rolnictwa oraz do spraw europejskich.

Posłowie zebrali się 21 września br. Stanowisko polskiego rządu w sprawie umowy o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi przedstawił wiceminister rolnictwa Ryszard Zarudzki. Zauważył, że ministrowie rolnictwa krajów członkowskich Unii bacznie przyglądają się prowadzonym negocjacjom i tematy związane z TTIP są na bieżąco omawiane w unijnej Radzie ds. rolnictwa i rybołówstwa.

Stanowisko resortu
– W lutym bieżącego roku minister Krzysztof Jurgiel przedstawił na tym forum opinię, iż w sytuacji rosnącej niestabilności na rynkach rolnych w Unii zawieranie umów liberalizujących handel z kolejnymi partnerami niesie ze sobą poważne wyzwania i niebezpieczeństwa – przypomniał Zarudzki. – Minister uważa również, że stan negocjacji dotyczących rolnictwa nie daje podstaw do pozytywnej ich oceny, przede wszystkim ze względu na nierównomierny postęp rozmów w poszczególnych obszarach. Największy postęp odnotowywany jest bowiem w kwestii taryf celnych, czym zainteresowana jest głównie strona amerykańska. Brak jest natomiast postępów w negocjacjach dotyczących gwarancji bezpieczeństwa dla towarów uznanych przez UE za wrażliwe (tj. mleko i mięso), w kwestii utrzymania obowiązujących w Unii standardów jakości i bezpieczeństwa żywności, ale też w kwestiach dotyczących zniesienia barier pozataryfowych w dostępie do rynku amerykańskiego. Nie zaistniały warunki umożliwiające finalizację rozmów z USA. Polski rząd opinię tę podtrzymuje.

Ryszard Zarudzki wymienił cztery warunki, jakie zdaniem naszego rządu musiałyby zostać spełnione, aby negocjacje mogły dojść do skutku. Pierwszy z nich to zapewnienie dostatecznej ochrony dla tzw. towarów wrażliwych, z uwzględnieniem różnic, wynikających choćby z różnych u obu partnerów przepisów odnośnie do ochrony środowiska, odmiennych standardów jakości i bezpieczeństwa żywności, przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt czy różnic w kosztach energii używanej do produkcji. Drugi warunek to utrzymanie obecnego poziomu wymagań wobec produktów importowanych. Trzeci zaś – realne ograniczenie bądź zniesienie barier pozataryfowych w dostępie do rynku amerykańskiego. Zdaniem polskiego rządu negocjatorzy, głównie po stronie unijnej, muszą również uwzględnić konieczność uruchomienia mechanizmów dostosowawczych i łagodzących skutki otwarcia europejskiego rynku na towary rolne z USA. Według strony polskiej liberalizacja handlu może się wiązać z poważnymi zmianami w strukturze polskiego rolnictwa i pociągać za sobą niepożądane skutki społeczne. Jak argumentował Zarudzki, Komisja Europejska winna ten aspekt przedyskutować wcześniej z krajami członkowskimi.

Zapewnienia z Brukseli
Zdaniem dyrektora generalnego ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich w Komisji Europejskiej Jerzego Plewy, polskie rolnictwo od 10 lat świetnie sobie radzi, czego efektem jest rosnący z roku na rok bilans w handlu zagranicznym.

– W ciągu dekady eksport Polski wzrósł sześciokrotnie i rośnie nadal mimo rosyjskiego embarga – argumentował. – Jest to zjawisko bezprecedensowe w skali europejskiej. Polska ma również dodatni bilans w handlu z USA, w ubiegłym roku wyniósł on 7 mld euro. Już obecnie 60% eksportu krajów Unii do USA odbywa się bezcłowo, przy 40% dla towarów napływających zza Atlantyku. Wiadomo, że firmy i producenci z USA i Europy konkurują ze sobą. Tu nie chodzi więc jedynie o redukcję stawek taryfowych, bo istnieją również ograniczenia pozataryfowe.

Od początku wiadomo było, że kwestie produktów wrażliwych, jak mleko czy mięso, muszą być w negocjacjach inaczej potraktowane. Nie można zredukować stawek celnych do zera i konieczna jest ochrona rynku europejskiego. Linie taryfowe, które nie zostały uzgodnione, dotyczą właśnie produktów rolniczych, bo są to kwestie najbardziej drażliwe. Europa nie akceptuje GMO, produkcji mięsa z wykorzystaniem antybiotyków, hormonu wzrostu i mączek kostnych czy odkażania chlorem mięsa drobiowego.

Jerzy Plewa zapewniał, że w kwestiach standardów bezpieczeństwa żywności Unia nie zamierza nawet na krok ustępować. Stwierdził również, że obawy o konkurencyjność polskiego rolnictwa na tle wyników eksportowych wydają się nieuzasadnione.

Głosy posłów
Dla ministra Zarudzkiego jednak obawy te są zasadne, choćby z racji coraz skromniejszych funduszy w ramach PROW, jakie Polska otrzymuje z unijnej kasy. Zwrócił też uwagę na nierówności w traktowaniu rolników w różnych krajach członkowskich, czego odbiciem są wciąż różnice w wysokości dopłat bezpośrednich. Zarudzki zwrócił uwagę na brak zapisów w umowie dotyczącej wolnego handlu, które umożliwiałyby czasowe zawieszenie lub wycofanie się z niej, jeśli na rynkach europejskich wystąpią jakieś poważne zakłócenia. Trudne do wyobrażenia byłyby np. skutki liberalizacji rynku w imporcie zbóż.

Również zdaniem posła Roberta Telusa (PiS) Polska ma powody do obaw, bowiem wiele jest przykładów nierównego traktowania polskich rolników w polityce unijnej.
– Wystarczy spojrzeć na podejście do rosyjskiego embarga i wsparcie, jakie otrzymaliśmy – argumentował poseł.

Dla Jerzego Plewy zarzuty te są bezpodstawne, bowiem Polska nigdy nie była dyskryminowana w polityce UE, a w kwestiach dotyczących rosyjskiego embarga Komisja Europejska przyznała Polsce preferencje.

– Polski rolnik jest chroniony jedynie przed napływem tanich traktorów z Chin – zauważył obecny na posiedzeniu europoseł Janusz Korwin-Mikke.

Według Krzysztofa Ardanowskiego uzasadnione są opinie głoszące, że na ratyfikacji traktatu z USA zyskać mogą jedynie producenci win i serów z południa Europy, bo tylko na nie jest popyt na amerykańskim rynku. Poseł argumentował, że konkurencyjność europejskiego rolnictwa to iluzja, która pryśnie zaraz po otwarciu unijnych rynków. Farmerzy w USA otrzymują bowiem od rządu wsparcie, o którym rolnik w Polsce i wielu innych krajach Unii nie może nawet pomarzyć.
Parlamentarzyści posiłkowali się także przykładem polskich jabłek. Mimo że mogą być już eksportowane do Ameryki i są konkurencyjne cenowo, ich eksport jest wciąż znikomy. Normy fitosanitarne stosowane wobec owoców z importu są tam bowiem o wiele bardziej restrykcyjne niż wobec produkcji rodzimej.

– Powodzenie rozmów z USA w 80% zależy właśnie od uzgodnień w zakresie przepisów fitosanitarnych – przyznał unijny dyrektor ds. rolnictwa. – Z nich wynikają bariery, które napotykają właśnie polscy sadownicy. Należy więc pamiętać, że Polska ma nie tylko interesy defensywne w kwestii negocjacji umowy TTIP, ale też interesy ofensywne. Musi nie tylko bronić swoich producentów i rynku, ale też zdobywać nowe rynki zbytu. „Komisja Europejska będzie stała zawsze po stronie rolników europejskich, szczególnie w sytuacji problemów, jakie ten sektor obecnie przeżywa” – dodał Jerzy Plewa, cytując słowa przewodniczącego KE Jeana-Claude Junckera.

Grzegorz Tomczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 12:41