StoryEditorInterwencje

Wilki podchodzą pod zagrody i atakują bydło

12.12.2018., 14:12h
Stanisław Paździor, rolnik ze wsi Czadrów (gmina Kamienna Góra), to tylko jeden z poszkodowanych przez watahy wilków, które coraz częściej atakują zwierzęta gospodarcze w całym regionie. Pierwszego byka wilki zagryzły mu w maju, a drugiego w sierpniu.

Coraz więcej przypadków ataków przez watahy wilków

Są przypadki zagryzienia przez wilki psów w gospodarstwach, na przykład we wsi Stara Kamienica, a rolnicy coraz częściej widzą te drapieżniki w pobliżu swoich domostw, a nawet w ich obrębie – alarmuje również Leszek Grala, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej. I dodaje: Są też coraz częściej przypadki pogryzienia zwierząt gospodarskich. A na Dolnym Śląsku wilki widuje się już niemal w całym regionie, choćby w okolicach Bolesławca, Lwówka, Lubawki, Starej Kamienicy, Okrzeszyna, Błażejowa, Chełmska Śląskiego, Czadrowa i wielu innych miejscowości.

W regionie łupem drapieżników stał się już nie tylko drób czy małe zwierzęta gospodarskie, których strata często nie jest zauważalna, ale także duże – kozy, owce i bydło.

W gospodarstwie Stanisława Paździora pierwsza szkoda – zagryzienie byczka – potwierdzona została przez pracowników Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu, która wypłaciła odszkodowanie.

Nie zrekompensowało ono w całości straty, dostałem mniej, niż uzyskałbym ze sprzedaży. Choć cena 10 złotych za kilogram była bliska rynkowej. Jednak za drugim razem nie dostałem już nic, choć lekarz weterynarii stwierdził w oficjalnym potwierdzeniu szkody, że zwierzę zostało zagryzione przez wilki, ale ten protokół tym razem nie został uwzględniony. Pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu uznali, że nie są w stanie stwierdzić takiego faktu, gdyż rozkład ciała zwierzęcia był ich zdaniem zbyt zaawansowany – opowiada Stanisław Paździor.

Powstał problem, bo byczek został zagryziony w sobotę, a do poniedziałku nie miałem możliwości zgłoszenia tego faktu w ochronie środowiska we Wrocławiu, bo nie było komu. Czyli problem to głupie formalności, a nie moja wina. Choć podkreślałem, że weterynarz stwierdził szkodę oraz to, kto ją spowodował.



  • – Moje stado na łąkach, choć położonych tuż za wsią, jest ciągle zagrożone – podkreśla Stanisław Paździor

Gospodarz jest bardzo rozżalony, gdyż na koniec procedowania tego przypadku powiedziano mu, iż może się odwołać od decyzji RDOŚ do sądu. – Ja jestem rolnikiem i nie mam na to czasu, na chodzenie po urzędach czy sądach – skarży się Paździor.

Wilków przybywa

I rzeczywiście 120 hektarów gruntu oraz stado była mięsnego i mlecznego (150 sztuk) zajmuje nie tylko pana Stanisława, ale także jego dwóch synów i żonę. Duże gospodarstwo z budynkami gospodarczymi, parkiem maszynowym, sporą ilością gruntów, a przede wszystkim bydłem, wymaga niemało pracy. Tego nie ułatwia sytuacja na skraju wsi, gdzie jest coraz niebezpieczniej, bo wilki zagryzły byczki rolnika niespełna 200 metrów od zabudowań gospodarczych.

Rolnicy ze wsi obserwujący ten teren uważają, że jest tam już pięć wilczych watah. Ich zdaniem mogą o tym świadczyć między innymi znajdowane w lesie szczątki zwierząt. Ale także inne przesłanki.

W czasie żniw zwierzęta leśnie nie uciekały z pól do lasów na widok maszyn, choćby kombajnu, ale z lasu na pola, bo na polu mimo obecności maszyn i ludzi czuły się bezpieczniej. Z lasu przepłoszyły je watahy wilków. Co więcej, kiedyś było więcej leśnych zwierząt, saren, jelonków, teraz jest dużo mniej. To także efekt polowań wilków – opowiada pan Stanisław. I dodaje – Wiemy, że są pod ochroną, ale trzeba zmienić prawo i zmniejszyć ich liczbę. Obecna populacja zagraża już ludziom i zwierzętom gospodarskim. Dlatego część z nich trzeba po prostu odstrzelić.

W Czadrowie i regionie ludzie uważają, że to mieszańce wilków z dzikimi psami, bo nie boją się ludzi i coraz częściej i bliżej podchodzą do gospodarstw, a tam zagrażają zwierzętom i ludziom – mówi Ewa Paździor, żona rolnika.




Pan Stanisław mimo trudnej sytuacji ma nadzieję, że w jego regionie uda się zmniejszyć przynajmniej nieco populację tego drapieżnika, bo niedaleko jest sanatorium i szpital, a tam ludzie także mogą czuć się zagrożeni. Dlatego liczy, że ktoś się w końcu sprawą zajmie.

Zagryzienia przez wilki i szkody są coraz częstsze, bo dwa byczki stracił nie tylko rolnik z Czadrowa, ale także w pobliskim Witkowie innemu rolnikowi wilki zagryzły w tym roku owcę i koziołka, podobnie jak w niedalekim Sokołowsku.

Potwierdza to także Grażyna Kończak, Przewodnicząca Rady Powiatowej Izby Rolniczej w Kamiennej Górze – Sytuacja jest bardzo poważna. Rolnikom trzeba pomóc. Niedługo nie będzie można wejść do lasu na spacer czy na grzyby. Oby nie doszło do nieszczęścia.



  • – Wilki nie boją się już niczego, nawet pastucha podłączonego do prądu – opowiada rolnik z Czadrowa

Leszek Grala, prezes DIR, przyznaje, że rolnicy są bezsilni, a z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu otrzymali radę, aby kupić psy pasterskie i za ich pomocą pilnować zwierząt gospodarskich.

„Zważywszy na to, że wilk jest zwierzęciem chronionym i na Państwie spoczywa obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa ludziom i zwierzętom hodowlanym, Zarząd Dolnośląskiej Izby Rolniczej wnioskuje o interwencję w tej sprawie” – stwierdzają w piśmie do Krajowej Rady Izb Rolniczych dolnośląscy związkowcy.

Problem z wilkami nie tylko w Polsce

Rolnicy chcą wiedzieć, jak mają się chronić i za jakie pieniądze mają to zrealizować. A wszystko wskazuje na to, że problem będzie się nasilał i może być podobny do naszych zachodnich sąsiadów.

W Saksonii w Niemczech problem jest już bardzo poważny – opowiada Grala. – Hodowcy bydła nie radzą sobie z nadmierną populacją tego drapieżnika i muszą wszystkie wycielenia prowadzić w oborach, bo na pastwiskach wilki zaatakowałyby cielęta i zjadły je.

Na razie rolnikom urzędnicy doradzają, aby dodatkowo na pastuchy zakładali specjalne flagry, które ponoć dobrze odstraszają wilki.

 – To przecież nie tylko dodatkowa praca, ale i poważny wydatek. Nie wiadomo też, czy się sprawdzi. I tak jest ze wszystkim – pointuje Stanisław Paździor.

Artur Kowalczyk
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. kwiecień 2024 18:48