StoryEditorInterwencje

Wymiana wadliwych opon dopiero po interwencji „Tygodnika Poradnika Rolniczego”

04.12.2018., 16:12h
Od 2011 r. w gospodarstwie Jacka Grzegorczyka pracuje ciągnik Belarus 820. Rolnik jest zadowolony z jego prostej, opartej na mechanicznych rozwiązaniach konstrukcji. W ubiegłym roku po sześciu sezonach użytkowania musiał wymienić przednie opony. Zdecydował się na nowe – importowane z Rosji. Jak twierdzi, jedna z opon nie spełniała jednak podstawowych kryteriów użytkowych.
Jacek Grzegorczyk prowadzi specjalizujące się w hodowli bydła opasowego gospodarstwo we wsi Dobiesław w gminie Darłowo. Utrzymuje krowy mamki, od których do późniejszej sprzedaży pozyskiwane są odsadki. W gospodarstwie jest 25 ha łąk i pastwisk oraz 20 ha gruntów ornych. Za główne prace polowe oraz obsługę zwierząt odpowiada Belarus 820. Maszyna wyposażona jest także w ładowacz czołowy. Do 2017 r. przepracowała 2,7 tys. mtg.

To jest wszechstronny ciągnik. Zastosowane w nim proste mechaniczne rozwiązania sprawdzają się w moim gospodarstwie. Maszyna jest intensywnie wykorzystywana, ale nie zawodzi. Świetnie sprawdza się fabryczny białoruski silnik. Przez sześć lat użytkowania tylko raz wystąpiła konieczność wymiany łożyska w przednim kole. Poza tym wystarczy dbać o wymianę filtrów, oleju i codzienną obsługę punktów smarowania. Eksploatacja ciągnika nie jest droga – opowiada Jacek Grzegorczyk.

Konieczność wymiany przednich opon

Obecnie licznik traktora informuje, że przepracował on 3,2 tys. mtg.

Rok temu musiałem kupić nowe przednie opony. Na jednej z oryginalnych opon zużył się bieżnik. Pękł też drut. Nie można było więc jej naprawić – wspomina Grzegorczyk.

Wybór padł na opony rosyjskiej marki. To, że producent pochodził ze Wschodu, nie budziło większych obaw ani zastrzeżeń. Belarus z fabrycznym ogumieniem sprawował się przecież bez zarzutu.

Rolnik kupił więc dwie, jak zapewniał sprzedawca, nowe opony o rozmiarze 360/70R24 wraz z dętkami. Zapłacił za nie łącznie 2720 zł brutto. W zakładzie wulkanizacyjnym zlecił założenie ich na przednie felgi ciągnika.

Ciągnik po założeniu opon rosyjskich użytkowałem tak samo jak przez wcześniejszych sześć lat. Nie sprawiało to najmniejszych problemów oponom białoruskim. Te rosyjskie okazały się im nie dorównywać. Po dziesięciu miesiącach pracy jedna z nich zaczęła się zwyczajnie drzeć. Wierzchnia warstwa gumy odklejała się od rantów. Odkryłem, że pod nią znajduje się dodatkowy bieżnik. Wyglądało na to, że stare opony zostały zregenerowane – tłumaczy Jacek Grzegorczyk.


Fot. Tomasz Ślęzak
  • W oponach po 10 miesiącach pracy w miejscu łączenia bieżnika z barkiem opony odkleił się i pękł bieżnik, odkleiła się też warstwa zewnętrznej gumy od osnowy stopki

Rolnik zgłosił sprzedawcy opon reklamację. Odklejona guma i dodatkowy bieżnik powodowały, że zachodziło podejrzenie, iż otrzymał towar inny niż zamawiał. Sprzedawca reklamację odrzucił. Jacek Grzegorczyk się nie poddawał. Zlecił specjaliście ze Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego w Koszalinie wykonanie opinii. Specjalista stwierdził że: „badana opona jest radialna, kierunkowa, prawidłowo zamontowana, na całym obwodzie koła. W miejscu łączenia bieżnika z barkiem opony nastąpiło odklejenie się i pękanie bieżnika, odklejenie się warstwy zewnętrznej gumy od osnowy stopki na wysokości ryski centrującej na całym obwodzie opony, guma ryski centrującej jest postrzępiona, nierówna i zestarzała. Stan materiału opony ryski centrującej oraz charakter uszkodzeń może świadczyć, że opona była regenerowana.”

W opinii końcowej ekspertyzy stwierdzono, że badana opona ma wady technologiczne, które są przyczyną uszkodzeń. Ekspertyza została dołączona do pism po raz kolejny wysłanych do sprzedawcy. Jak się okazało bezskutecznie. Rolnik pisemnie został poinformowany, że w sprawie opony stanowisko sprzedawcy i importera jest tożsame, a reklamacja nie jest uznana.

„Powstałe uszkodzenie wskazuje na użytkowanie opony ze zbyt dużym obciążeniem przy za niskim ciśnieniu. W rezultacie powoduje to zwiększenie się nagrzewania opony podczas jej eksploatacji z obniżonym ciśnieniem pod zbyt dużym obciążeniem. Wówczas wytrzymałość więzów każdego elementu konstrukcyjnego opony maleje. Może to doprowadzić do oddzielenia się bieżnika. Z naszej strony analiza procesu produkcyjnego tego modelu opony nie wykazała żadnych nieprawidłowości” – poinformowała firma, która odrzuciła żądania rolnika.

Oficjalny importer stwierdził, że gdyby „opona była regenerowana, posiadałaby ślady na stopce świadczące o eksploatacji lub wyeksploatowaniu. Opony zakupione (…) były oponami nowymi. W związku z powyższym reklamacja jest odrzucona”.

Ciągnik z oponami rosyjskimi użytkowałem w identyczny sposób jak wtedy, gdy posiadał fabryczne białoruskie ogumienie. Kiedy je kupowałem, informowałem sprzedawcę o tym, że traktor pracuje z ładowaczem czołowym. Nie ma mowy o tym, że ciśnienie było zbyt niskie. Dbałem o jego odpowiedni stan. Podczas demontażu opony w feldze było kilka garści granulatu. Kiedy zdejmowane były stare białoruskie po sześciu latach użytkowania wnętrze było czyste – mówi Jacek Grzegorczyk.



Brak odpowiedzialności po stronie producenta

Teraz pozostaje mi jedynie droga cywilna w sądzie. Jest to jednak czasochłonne i drogie. Jestem czytelnikiem „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Cieszę się, że jest redakcja otwarta dla rolników. Daje możliwość właścicielom maszyn przedstawić opinie związane z użytkowaniem. Zarówno te pozytywne jak i negatywne. „Tygodnik” nie boi się pisać o sprawach trudnych. Także o napiętych relacjach między rolnikami a sprzedawcami. Właśnie z tego powodu postanowiłem opowiedzieć o swoich doświadczeniach – wyjaśnia Jacek Grzegorczyk.

Firma, która opony sprzedała, poinformowała nas, że kwestie reklamacji zgłosiła ich importerowi. Ten przekazał, że nie została ona uznana. W takiej sytuacji sprzedawca nic więcej zrobić nie mógł. Udzielenia dalszych wyjaśnień w tej sprawie nam odmówiono. O podanie przyczyny odmowy uznania reklamacji poprosiliśmy polskiego importera opon. Firma odpowiedziała, że informacje o uszkodzeniu wysłała do Rosji. Producent jednak stwierdził, że awaria nie powstała wskutek wady fabrycznej. Przekazał sporządzony w języku rosyjskim i angielskim raport, który wyjaśniał powody zużycia opony. Zapewnił także, że była to opona nowa.


Fot. Tomasz Ślęzak
  • Jacek Grzegorczyk chwali „Tygodnik Poradnik Rolniczy” za poruszanie trudnych tematów i pisanie o napiętych relacjach między rolnikami a sprzedawcami sprzętu i wyposażenia

Wydawało się, że sprawa opon jest zamknięta. Nic podobnego! Pan Jacek zadzwonił do nas i poinformował, że sprzedawca opon, który go kompletnie ignorował, zaproponował ich wymianę na nowe. Trzymamy za słowo! Cieszymy się z tego i deklarując dobrą wolę, nie ujawniamy nazwy firmy, która opony sprzedała, ani nazwy importera, ani też marki opon.

Tomasz Ślęzak
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 03:51