StoryEditorWiadomości rolnicze

Odsadki zamiast wagi ciężkiej

12.05.2015., 13:05h
  Przejmując gospodarstwo rolne młodzi rolnicy mają możliwość otrzymania premii z tzw. linii młodego rolnika. Uzyskane w ten sposób środki przeznaczają głównie na zakup maszyn, ziemi, rzadziej zaś zwierząt. Do grupy rolników, którzy postanowili zainwestować w stado podstawowe bydła mięsnego rasy limousine należą Edyta i Marcin Derkaczowie ze wsi Puszki, gmina Dorohusk, którzy w 2010 r. rozpoczęli pracę w gospodarstwie o powierzchni 37 ha. 

Swoją przygodę z prowadzeniem gospodarstwa rozpoczęliśmy 5 lat temu, gdy przejęliśmy gospodarstwo po moich rodzicach. Premię, którą wówczas otrzymałem postanowiliśmy przeznaczyć na zakup stada podstawowego bydła rasy limousine i uruchomienie chowu opasów. Dlaczego zdecydowaliśmy się na zakup stada, a nie jakiejś maszyny? Wyszedłem z założenia, że otrzymane środki finansowe należy przeznaczyć na „coś” co stosunkowo szybko będzie przynosić dochód. Poza tym w gospodarstwie już wówczas były wszystkie niezbędne maszyny rolnicze. Dlaczego produkcja zwierzęca? Dlatego, że posiadane gleby nie są najlepsze i produkcja roślinna nie byłaby opłacalna. Po drugie dlatego, że cena żywca w skupie była atrakcyjna. Pierwszą partię opasów sprzedaliśmy po ponad 8,00 zł/kg – mówi pan Marcin. 

Decydując się na konkretną rasę rolnicy szukali informacji o mięsnych rasach bydła zarówno w ogólnodostępnych mediach, jak również prowadzili liczne rozmowy z hodowcami. 

– Z zebranych informacji wynikało, że rasa limousine jest bardzo popularna w naszym kraju. Krowy ważące ok. 600–650 kg charakteryzują się łatwością porodów, które zwykle odbywają się bez pomocy człowieka, a cielęta rodzą się małe. Buhaje ważą zazwyczaj ponad 900 kg i są bardzo dobrze umięśnione. Zwierzęta są odporne na niekorzystne warunki środowiskowe oraz mogą być użytkowane zarówno ekstensywnie, jak i intensywnie. Rasa ta dosyć wcześnie dojrzewa i ma silnie wykształcony instynkt stadny, co doskonale widzimy w naszym stadzie. Limousine bardzo dobrze wykorzystuje pasze zadawane w gospodarstwie. Matki z cielętami już w kwietniu (zależy od jakości porostu) wychodzą na pastwiska, które staramy się wykorzystywać jak najdłużej, gdyż jest to najtańszy i najwygodniejszy sposób żywienia. W ciągu dnia zwierzęta pobierają paszę na pastwiskach, a na noc przychodzą do obory. Cielęta od matek odsadzamy w wieku ok. 7 miesięcy i wtedy rozpoczyna się okres ich intensywnego żywienia opartego na kiszonce z kukurydzy, wysłodkach buraczanych (które są dokupywane), sianokiszonce, dodatkach mineralno-witaminowych i paszach treściwych – wylicza hodowca. – Zwierzęta te są również znane z wysokiej płodności oraz wybitnych rezultatów, jeśli chodzi o wydajność rzeźną – dodaje. – Ogromną zaletą rasy limousine jest też długowieczność. Nierzadko krowy wychowują kilkanaście cieląt w ciągu swego życia. Ze względu na dużą populację, bydło to jest zróżnicowane, co ułatwia dostęp do wielu nowych linii genetycznych. Nie mamy żadnych kłopotów ze zdrowotnością stada, w tym z zacieleniami i porodami. Cielęta szybko i dobrze przyrastają. 

Obecnie stado Derkaczów łącznie z cielętami i odsadkami liczy 25 sztuk. Rocznie hodowcy sprzedają ok. 10. 

– Na początku naszej przygody z hodowlą bydła mięsnego dobry zarobek uzyskiwaliśmy na większych sztukach, dlatego też do wag cięższych opasaliśmy zarówno buhajki, jak i cieliczki. Sztuki te sprzedawaliśmy do Zakładów Mięsnych Łmeat-Łuków S.A. uzyskując cenę na poziomie 8–9 zł/kg. Sytuacja ta niestety uległa zmianie i od pewnego czasu, przynajmniej dla naszego gospodarstwa, bardziej opłacalna jest sprzedaż 6–7-miesięcznego odsadka w wadze 200–300 kg. Sprzedajemy je poprzez pośrednika do krajów Europy Zachodniej uzyskując ok. 3 tys. zł za sztukę. Za sprzedaż sztuki w wadze ciężkiej – ok. 700–750 kg uzyskiwaliśmy ostatnio 4800–5000 zł, a trzeba w tym miejscu dodać, że musieliśmy trzymać je prawie rok dłużej, a to generuje koszty. Dlatego też od pewnego czasu sprzedajemy wyłącznie odsadki – wyjaśnia pan Marcin.

Pytany o plany na przyszłość związane z prowadzonym przez siebie zwierzęcym kierunkiem produkcji hodowca odpowiada, że doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że opłacalność jest coraz mniejsza co nie skłania do powiększania stada.

– Hodowlę bydła mięsnego rozpoczynaliśmy 5 lat temu, gdy ceny oferowane przez zakłady mięsne pozwalały mówić o opłacalności. Liczyliśmy, że w kolejnych latach będzie systematycznie rosło spożycie wołowiny, a za tym i opłacalność. Niestety, tak się nie stało i choć może ceny czasem nawet nieco wzrastały to i tak nie pokrywały ciągle rosnących kosztów produkcji. Dlatego też nie zamierzamy powiększać naszego stada bydła mięsnego. Swój wysiłek postanowiliśmy skupić na pracy nad stadem mlecznym, a czas i rynek pokaże, który kierunek stanie się dominującym w naszym gospodarstwie – mówi na zakończenie Marcin Derkacz.

 

Ireneusz OLESZCZYŃSKI

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 20:22