StoryEditorświnie

Chów świń ras rodzimych w cyklu zamkniętym może być opłacalny

19.01.2020., 19:01h
Rodzinna produkcja oparta o krajowe rasy świń też może przynosić zyski. Anna i Marek Jurkiewiczowie utrzymują lochy, od których sprzedają tuczniki, i nie kusi ich, by zwiększać skalę chowu, przechodząc na łatwiejszy tucz otwarty w oparciu o zakupione warchlaki. Ich zdaniem więcej nie zawsze znaczy lepiej.
Zwierzęta w gospodarstwie Jurkiewiczów utrzymywane są głównie w zmodernizowanych budynkach. Jedynie tuczarnia jest nowo wybudowana i tam świnie przebywają na betonowym ruszcie. Lochy i prosięta natomiast – na płytkiej ściółce.

Zwłaszcza w przypadku loch prośnych ma to duże znaczenie. Otrzymują niewiele paszy, więc głód zaspokajają słomą i są mniej agresywne. Słoma musi być jednak czysta, bez mikotoksyn, aby nie wystąpiły problemy w rozrodzie. Oczywiście taki sposób utrzymania wymaga większych nakładów pracy. Obornik usuwamy raz dziennie mechanicznie za pomocą zgarniacza – mówi gospodarz.

Maciory po odsadzeniu prosiąt od razu trafiają do kojców grupowych po 7–8 sztuk, w których są inseminowane. Zdaniem rolnika unika się w ten sposób walk o hierarchię w najbardziej newralgicznym okresie, czyli około 30 dni po pokryciu, kiedy to większość hodowców grupuje lochy. Grozi to wówczas poronieniami.

To najgorszy moment na łączenie loch w grupy. Rolnicy dobrze o tym wiedzą. Czasami przepisy, jak ten dotyczący utrzymywania loch grupowo, są trochę oderwane od rzeczywistości. Zdarzają się sztuki tak agresywne, że niewskazane...
Pozostało 86% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 09:01