StoryEditorŚwinie

Jak obniżyć koszty żywienia jednocześnie podnosząc produkcyjność świń?

07.03.2018., 17:03h
Koszty żywienia stanowią największą część tych ponoszonych w produkcji świń. Rolnikom zależy więc na ich obniżaniu, ale nie może to się odbywać kosztem osiąganych wyników produkcyjnych. Co więcej, należy obniżać koszty żywienia jednocześnie podnosząc produkcyjność zwierząt.
Żywienie loch od pokrycia do porodu musi uwzględniać ich kondycję, którą należy oceniać trzykrotnie. Pierwszy raz, w dniu odsadzenia trzeba stwierdzić, czy nie straciły zbyt dużo masy ciała w takcie laktacji. Drugi raz, około 70. dnia ciąży, aby określić czy zastosowany program żywienia pozwala właściwie korygować kondycję loch w ciąży, czy nie są zbyt otłuszczone. Trzecia ocena powinna być dokonana przed porodem i ma służyć również ewentualnej korekcie żywienia w przypadku, gdy więcej niż 10% loch przed wyproszeniem jest zbyt chudych lub zbyt otłuszczonych – wyliczał dr Mirosław Wantuła, konsultant żywieniowy firmy Blattin Polska na konferencji organizowanej przez tę firmę w ramach cyklu spotkań dla producentów trzody chlewnej.

Jego zdaniem, utrzymanie grupowe loch nie wyklucza żywienia indywidualnego i wręcz jest konieczne przy różnej kondycji macior. Jeśli natomiast nie ma możliwości indywidualnego żywienia loch po odsadzeniu, należy bardzo dużą wagę przykładać do żywienia podczas laktacji.

Właściwe żywienie macior, które pozwoli odchować dużą liczbę prosiąt oraz produkcja tuczników w cyklu otwartym, to główne tematy poruszane podczas spotkania zorganizowanego w Praszce.



  • Uczestnicy konferencji w Praszce wysłuchali wykładów na temat tego, jak obniżać koszty żywienia i zwiększać zyski w produkcji, co jest szczególnie ważne przy obecnej niskiej opłacalności chowu świń

Locha fabryką mleka

Jeżeli lochom podajemy pod koniec ciąży ciągle paszę dla loch prośnych, to należy zwiększyć jej ilość. Wpłynie to na masę urodzonych prosiąt. W 7. dniu życia prosięta powinny podwoić swoją masę urodzeniową.

Prosię, które ważyło o 600 g mniej przy urodzeniu, w 21. dniu życia miało masę ciała o 2 kg mniejszą od cięższych sztuk. Małe prosięta słabo pobudzają lochę do produkcji mleka, a niższa mleczność jednocześnie przekłada się na gorszy odchów prosiąt i koło się zamyka – mówił Mirosław Wantuła.

Na kilogram przyrostu prosięcia potrzeba 4,5 kg mleka. Locha w trakcie laktacji produkuje 250–450 kg mleka, czyli od 8 do 12–16 kg na dobę. Zdaniem prelegenta, powinniśmy ją traktować tak, jakbyśmy porównywali ją z krową produkującą 15 tys. litrów mleka i zapewnić odpowiednio wysoki poziom żywienia.

Zalecane w polskich normach 12,5 MJ EM na kg paszy dla loch karmiących, to zdecydowanie za mało. Zagraniczne normy zalecają co najmniej 13–13,5 MJ EM. Ponadto na pokrycie 1 kg ubytku ciała po odsadzeniu locha potrzebuje 50 MJ EM, a prościej mówiąc, 4 kg paszy zawierającej 12,6 MJ EM. Gdy mamy do czynienia z 20-kilogramowym ubytkiem masy ciała potrzebujemy zwiększyć pobranie paszy o 1000 MJ EM, czyli o 80 kg paszy, co daje 1 kg mieszanki dodatkowo przez 80 dni – wyjaśniał specjalista.



  • – Lochy od 7. dnia po wyproszeniu należy żywić do woli, aby nie straciły na kondycji – podkreślał  Mirosław Wantuła
Przy bilansowaniu należy uwzględniać nie białko ogólne, lecz strawne. Ważne są bowiem te składniki, które jest w stanie wchłonąć organizm lochy. Wszystkie normy żywienia opierają się obecnie przy układaniu dawek pokarmowych także o aminokwasy strawne.

Warchlaki z zakupu

O profilaktyce zdrowotnej przy produkcji tuczników w coraz bardziej popularnym w naszym kraju cyklu otwartym mówił lekarz weterynarii Marek Kochman.

Po przyjeździe warchlaków do gospodarstwa mogą wystąpić biegunki potransportowe. Pomiędzy masą ciała 20–30 kg są najczęściej spowodowane kolibakteriozą, a powyżej tej masy – adenomatozą. Może także pojawić się choroba Glassera lub streptokokoza – twierdził Marek Kochman.

Profilaktyka, jaką przyjmuje się przy wprowadzaniu zwierząt do gospodarstwa zależy od statusu zdrowotnego warchlaków oraz od problemów, które mogą występować na danym obiekcie.

Musimy mieć też świadomość, że prosięta pochodzące z zagranicznych ferm niekoniecznie muszą być zaszczepione przeciwko cirkowirusom, dlatego warto je zaszczepić u siebie, aby uchronić się przed stratami w produkcji – podkreślał wykładowca.

Do chorób pogarszających w znacznym stopniu wyniki w tuczu należą też mykoplazmowe zapalenie płuc oraz pleuropneumonia. Zwłaszcza ta pierwsza przynosi duże straty ekonomiczne przy niskiej śmiertelności. Szacuje się, że od 30 do nawet 80% stad może mieć problemy z tą jednostką chorobową. Marek Kochman przedstawił specjalnie opracowaną aplikację, dzięki której jest możliwa ocena zmian chorobowych w płucach świń.

Rolnik może zgłosić taki problem i wówczas lekarz weterynarii udaje się do zakładu ubojowego, aby ocenić procent zmian i ustalić przyczyny. Oceniane są również zbliznowacenia. Możliwa jest ocena zmian związanych właśnie z mykoplazmowym zapaleniem płuc oraz pleuropneumonią. Program sam generuje wynik i podaje podejrzenie występowania tych schorzeń. Doświadczenia pokazują, że jest duży problem w terenie z mykoplazmowym zapaleniem płuc – tłumaczył Kochman.

Racjonalne żywienie

Główne czynniki decydujące o efektywności tuczu to: genetyka, żywienie, status zdrowotny, warunki utrzymania, w tym typ podłoża i związana z nim jakość powietrza oraz system zadawania paszy. Organizacja produkcji i warunki utrzymania spoczywają w największej części na producentach trzody chlewnej. Główny poziom zanieczyszczeń w pomieszczeniu generuje płytka ściółka, która zwiększa zapylenie poprzez częste jej usuwanie. Poza tym następuje duże uwalnianie amoniaku.

Badania z ostatnich lat pokazują, że zdrowotność świń utrzymywanych w warunkach bezściołowych jest lepsza, podobnie jak osiągane wyniki produkcyjne. Wyjątkiem jest głęboka ściółka, gdzie wskaźnik zużycia paszy jest akurat najlepszy. W dzisiejszej produkcji świń obserwujemy deficyt włókna w żywieniu i stąd jest to dobry system utrzymania dostarczający tego składnika – wyjaśniał dr Tomasz Schwarz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Problemem jest często niewłaściwe bilansowanie poziomu energii do ilości białka zawartego w paszy. Nie chodzi to, by białka w dawce było dużo, ale by było dostosowane do potencjału genetycznego zwierząt. Zwłaszcza wysoka genetyka jest wymagająca i wrażliwa na złe zbilansowanie paszy.



  • Zdaniem Tomasza Schwarza, przy dzisiejszym zapotrzebowaniu na energię w paszy, jęczmień przestaje być podstawowym zbożem w żywieniu świń

Świnie należy żywić racjonalnie, tak aby produkcja się opłacała. Najważniejsze jest zużycie paszy na kilogram przyrostu. Dostosowanie żywienia do potencjału genetycznego wymaga, aby optymalizacja mieszanek była prowadzona z zastosowaniem norm z krajów, z których pochodzą zwierzęta. Konieczne jest wspomaganie fizjologiczne świń, a także suplementacja witamin i składników mineralnych. Zaleca się również zwiększenie liczby faz żywienia – mówił Tomasz Schwarz.

Jak przedstawiał, w normach duńskich bilansuje się oprócz energii metabolicznej, także energię netto i energię fizjologiczną, czyli faktycznie tę, którą zwierzęta wykorzystują na swoją produkcję. Duńskie normy zakładają też większy udział lizyny w paszy przy mniejszym udziale białka. Białko to niepotrzebne obciążenie dla organizmu. Przebiałczenie paszy prowadzi do wykorzystania przez zwierzęta drogiego białka na cele energetyczne, co jest nieracjonalne ekonomicznie, a także szkodliwe dla środowiska (zwiększone wydalanie azotu). Oznacza, że świnie będą się bardziej otłuszczać, a u prosiąt powoduje zaburzenia trawienia i gorsze przyswajanie składników odżywczych.

Dominika Stancelewska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. kwiecień 2024 08:29