StoryEditorWiadomości rolnicze

Mangalica - rasa świń, których mięso zachwala Gordon Ramsay

31.05.2017., 15:05h
Był czas, że popularną niegdyś na Węgrzech rasę świń mangalica uznano za relikt przeszłości. Mangalica jednak przetrwała i dziś w wielkim stylu wraca na stoły smakoszy w całej Europie. W Polsce również mamy hodowców tej rasy. Spora w tym zasługa znanego szefa kuchni Gordona Ramsay‘a, który zachwala smak i zalety zdrowotne mięsa mangalic.

Dla rodziny Fronczaków ze Skrzeszewa pod Legionowem hodowla mangalic miała być jedynie hobby, tymczasem stała się i życiową pasją, i dobrze rokującym przedsięwzięciem biznesowym. Iwona i Marek Fronczakowie wraz z synem Marcinem szukali pomysłu na zagospodarowanie niespełna hektarowej działki.

Marek Fronczak z synem Marcinem i ulubionym owczarkiem węgierskim puli

– Mangalicą zainteresowaliśmy się za sprawą mojego brata, który ożenił się z Węgierką i od kilkudziesięciu lat mieszka na Węgrzech, oraz naszego syna Marcina, którego po odwiedzinach u wujka coraz bardziej fascynowały tamtejsze rodzime rasy zwierząt gospodarskich, rzadko widywane w Polsce – wyjawia nam Marek Fronczak. – Pomyśleliśmy o takim prywatnym minizoo, gdzie znalazłyby się m.in. mangalice. Pierwsze 3 sztuki kupiliśmy w 2013 r. w Polsce, ale okazało się, że są to krzyżówki, więc oddaliśmy je innym hodowcom. Świnie tej rasy do prywatnych hodowli trafiały głównie z ogrodów zoologicznych, a często krzyżowały się tam z innymi rasami, choćby świnią wietnamską. Z pomocą brata zakupiliśmy więc mangalice czystej rasy od hodowców węgierskich.

Na ratunek rasie

Mangalice to pierwotna rasa świń pastwiskowych, która w średniowieczu powstała ze skrzyżowania świni z dzikiem. Z racji małych wymagań i smacznego mięsa świnie te cieszyły się olbrzymią popularnością. Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku stanowiły one powszedni widok na Wielkiej Nizinie Węgierskiej. Zmiany ustrojowe doprowadziły jednak niemal do wyginięcia tej rasy.


– My też chcieliśmy mieć udział w ratowaniu mangalicy. Zależało nam głównie na tym, by skompletować stado złożone z wszystkich odmian barwnych i aby było to stado czyste rasowo. Skompletowanie obecnego stada podstawowego zajęło nam 2,5 roku. Dziś stanowi je 30 sztuk: 5 knurów i 25 loch, w płowej, rudej (czerwonej) i jaskółczobrzuchej odmianie umaszczenia. Brakuje nam tylko najrzadszej, najczystszej rasowo i najbardziej pierwotnej odmiany czarnej, ale takie mangalice nawet na Węgrzech są nie do zdobycia – mówi Marek Fronczak.

Mangalic wciąż przybywa, i to nie tylko za sprawą węgierskiego programu odbudowy rasy, ale przede wszystkim rosnącej popularności mięsa z tych świń. Przyczyniły się do tego choćby znane również w Polsce programy kulinarne szkockiego szefa kuchni i restauratora Gordona Ramsay‘a, który często zachwala doskonały smak i zalety zdrowotne mięsa mangalicy.

– To sprawiło jednak, że Węgrzy zmienili podejście do mangalicy i traktują tę rasę jak skarb narodowy, którego zazdrośnie strzegą. Tamtejsze stowarzyszenia hodowców skutecznie utrudniają zakup i wywóz zwierząt z Węgier – mówi Marcin Fronczak, który jest oficjalnym właścicielem hodowli w Skrzeszewie.

Wolne świnie

Najbardziej charakterystyczną cechą rasy jest kędzierzawa sierść, przez co bywa nazywana świnią wełnistą. Można ją również rozpoznać po czarnych racicach i ciemnej skórze wokół oczu i na tarczy ryjowej. Są to świnie pastwiskowe, więc można je hodować wyłącznie na wolnym wybiegu. Potrzebują jedynie wiaty, gdzie mogą się schronić. Muszą mieć również stały dostęp do wody, a latem bajorko, by móc taplać się w błocie, które zabezpiecza ich skórę przed insektami i słońcem. Nawet przy kilkunastostopniowym mrozie wolą przebywać na powietrzu i nawet wówczas lochy proszą się pod wiatami, w legowiskach wymoszczonych słomą. Przed chłodem chroni je gruba sierść i spora warstwa tłuszczu.

W hodowli znaleźć można mangalice we wszystkich odmianach barwnych umaszczenia

– Gdy zaczynaliśmy hodowlę, obawialiśmy się zimą o prosięta i lochy przed wyproszeniem umieściliśmy w zamkniętym chlewiku. To był błąd bardzo brzemienny w skutkach, bo w zamknięciu tak lochy, jak i młode zupełnie straciły chęć do życia – zdradza nam Marcin Fronczak. – Słyszy się o zamkniętych hodowlach mangalicy, ale mogą to być jedynie odmiany krzyżowane np. z rasą duroc. Znajomy hodowca z Litwy z powodu ASF musiał zamknąć świnie w chlewni. W zamknięciu przestały się rozmnażać, stały się apatyczne i obrastają w tłuszcz.

W skrzeszewskiej hodowli mangalice są utrzymywane z zagrodach, pogrupowane ze względu na umaszczenie. Chów odbywa się w systemie haremowym, to knur decyduje kiedy i którą lochę zapłodni. Lochy przed porodem są odsadzane do osobnych zagród, a do stada wracają po 6–8 tygodniach, gdy prosięta są samodzielne.

– Gdyby maciory zostawały w stadzie, nie mógłbym wejść do zagrody. Knur zaatakuje każdego, kto zbliży się do młodych. Wystarczy, że prosię zakwiczy, a całe stado zaczyna groźnie pohukiwać, podobnie do dzików. Próbowałem również grupować lochy z młodymi, ale dochodziło do agresji i rywalizacji o pożywienie. Tymczasem, gdy lochy przebywają na osobnych wybiegach, ich młode często przechodzą i ssą obce matki – tłumaczy właściciel.


Marek i Marcin Fronczakowie uważają, że poszczególne odmiany barwne mangalicy różnią się temperamentem i zachowaniem. Rude są najbardziej łagodne i spolegliwe, nie stronią przed kontaktami z człowiekiem i czasem zachowują się jak psy, domagając się pieszczot. „Jaskółki” tymczasem trzymają się na dystans i częściej reagują agresją, a płowe mają temperament pośredni.

Tajniki ekonomiki

Od pierwiastki mangalicy spodziewać się można najwyżej 3–4 sztuk przychówku, od starszych loch przy umiejętnym doborze i prowadzeniu stada można uzyskać maksymalnie 8 prosiąt i mioty dwa razy w roku. 10 sztuk w miocie to rzadkość, moja średnia to około 7 sztuk – twierdzi nasz rozmówca.

Mniejszą wydajność rekompensują mniejsze wymagania w zakresie utrzymania i żywienia. Znika potrzeba budowy kosztownych budynków inwentarskich i słonych rachunków za prąd. Nie ponosi się również dużych kosztów opieki weterynaryjnej, szczepień profilaktycznych i antybiotyków. Mangalice jako rasa pierwotna są odporne na choroby, wystarczy im jedynie odrobaczanie.

Większość warchlaków trafiała dotąd na sprzedaż. Teraz hodowcy chcą zająć się również tuczem węgierskich świń

– Ja zdecydowałem się jeszcze na podawanie młodym żelaza z selenem, by wzmacniać na starcie kondycję zwierząt. Odpadają również drogie mieszanki i koncentraty paszowe, bowiem świni tej wystarczy proste pożywienie w postaci całego ziarna zbóż i kukurydzy, śruty zbożowej, sianokiszonki zimą i zielonki w sezonie. Ja wzbogacam im dietę także o parowane ziemniaki oraz pieczywo odpadowe z piekarni. Lochy prośne i karmiące otrzymują bogatsze dawki z przewagą pszenżyta, zaś luźne więcej owsa – opowiada gospodarz.

Prosięta rodzą się z liberią (pasami na całym ciele). Pierwsza ruja pojawia się u loszek w 8–9 miesiącu życia, knury osiągają pełną dojrzałość płciową po roku. W naturalnym chowie potrzebny jest rok, by knur osiągnął wagę 120 kg, zaś loszka 100 kg.

W intensywnym tuczu świnia może osiągnąć wagę ubojową w 7 miesięcy, lecz wtedy jej mięso nie smakuje już tak jak powinno. Dotąd hodowaliśmy mangalice przede wszystkim z myślą o sprzedaży warchlaków. 8-tygodniowe zwierzę kosztuje około 400 zł. Chcielibyśmy jednak rozwinąć produkcję i zająć się również tuczem oraz na małą skalę przerobem i bezpośrednią sprzedażą mięsa i gotowych wyrobów. U nas za tucznika mangalicy można uzyskać obecnie cenę 10 zł/kg żywej wagi – twierdzi Marcin Fronczak.

Grzegorz Tomczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 11:42