StoryEditorŚwinie

Nowa chlewnia ma pozwolić na redukcję kosztów i uzyskanie stabilnego dochodu

22.05.2019., 13:05h
Aby konkurować na rynku trzody chlewnej, konieczne jest zwiększanie skali produkcji. Większe gospodarstwo to większa opłacalność produkcji i większa powtarzalność uzyskiwanych wyników. Coraz więcej rolników, decydując się na inwestycje, wybiera formę współpracy z firmą dostarczającą warchlaki i odbierającą tuczniki, gdyż obawia się ciągłych górek i dołków świńskich, które mogą pogrążyć gospodarstwo.

Przewidywalność w produkcji trzody chlewnej jest najważniejsza

Nowa tuczarnia została właśnie otwarta w Pszczółczynie w gminie Łabiszyn. Inwestycja w nowoczes­ną chlewnię podjęta przez Ewę Gotowską i Jakuba Kalitowskiego ma pozwolić obniżyć koszty i nakłady pracy przy jednoczesnym wzroście skali chowu świń. W pełni zautomatyzowany obiekt prościej obsługiwać i łatwiej zabezpieczyć w nim pełną bioasekurację. Przestrzeganie zasad ochrony zdrowia zwierząt ma także przynieść wymierne korzyści w postaci lepszych wyników. Niestabilne ceny żywca wieprzowego oraz rosnąca na rynku konkurencja ze strony zagranicznych producentów skłoniły gospodarzy do poszukiwania pewnych i stabilnych form współpracy.

Nie możemy przyjąć wyłącznie jednego modelu rozwoju. Inny sposób produkcji musimy stosować w gospodarstwach małych, inny w średnich, a jeszcze inny dla dużych ferm. Jestem przekonany, że istnieje możliwość pogodzenia tych wszystkich opcji. Jeśli jednak chcemy podbić rynki globalne, musimy mieć również duże wyspecjalizowane gospodarstwa – powiedział podczas otwarcia obiektu minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

Rolnicy muszą mieć wybór. Mniejsi powinni sprzedawać na rynku lokalnym, najlepiej przetwarzając surowiec w małych masarniach lub w swoich gospodarstwach. Trochę więksi, jeżeli chcą liczyć się na rynku, muszą zintegrować swoje działania i współpracować ze sobą w ramach grup, najlepiej o charakterze spółdzielczym. Dla największych gospodarstw dobrym rozwiązaniem jest współpraca z wielką wyspecjalizowaną firmą z własnymi ubojniami i możliwościami eksportu. Ważne, żeby to były firmy z polskim kapitałem – podkreślał szef resortu rolnictwa.


Nowo otwarta chlewnia to kompleks dwóch budynków do tuczu, z których gnojowica będzie odbierana bezpośrednio z głębokich kanałów gnojowicowych znajdujących się pod kojcami
  • Nowo otwarta chlewnia to kompleks dwóch budynków do tuczu, z których gnojowica będzie odbierana bezpośrednio z głębokich kanałów gnojowicowych znajdujących się pod kojcami

Profesjonalna produkcja

W gospodarstwie powstały dwa budynki inwentarskie o wymiarach 66 m × 15 m i na prawie tysiąc stanowisk każdy. Budowę rozpoczęto w październiku 2018 roku i dzięki łagodnej zimie udało się ją ukończyć w tak krótkim czasie. Chlewnia w Pszczółczynie jest w pełni zautomatyzowana z utrzymaniem świń na rusztach betonowych. Zdaniem gospodarzy, dzięki wykorzystanym nowoczes­nym technologiom zachowane zostaną najwyższe standardy chowu zwierząt, łącznie z eliminacją uciążliwości zapachowej. Za część budowlaną odpowiadała firma Kanus. Głębokość kanałów gnojowicowych wynosi 1,8 m. Będą opróżniane po zakończonym rzucie. Gnojowica będzie odbierana bezpośrednio z wanien pod chlewnią i wywożona na pole.

Kojce przewidziane są na około 40 sztuk. Wygrodzenia wykonaliśmy ze stali nierdzewnej. Pasza będzie zadawana paszociągiem spiralnym do tubomatów, z których każdy może obsłużyć 45–50 świń. Tubomaty są zamontowane po dwa w ściankach pomiędzy kojcami – wyjaśniał Mikołaj Kowalikowski z firmy Wesstron, która wyposażała chlewnię.

Planowane jest podawanie co najmniej trzech rodzajów gotowych pasz granulowanych, do magazynowania których wykorzystywane będą 4 zewnętrzne silosy, każdy po 12 ton. Zastosowano wentylację wymuszoną, czyli kominy o średnicy 82 cm w liczbie po 6 w każdym z budynków wyciągające powietrze na zewnątrz. Do wnętrza chlewni powietrze przedostaje się przez specjalne wloty sterowane komputerowo.


W tuczarniach zastosowano wentylację wymuszoną z wlotami powietrza i kominami wentylacyjnymi oraz tubomaty do zadawania paszy
  • W tuczarniach zastosowano wentylację wymuszoną z wlotami powietrza i kominami wentylacyjnymi oraz tubomaty do zadawania paszy
Inwestorzy już wcześniej zajmowali się produkcją trzody chlewnej w starszych budynkach, w których było około 380 stanowisk do tuczu. Produkcja także odbywała się w cyklu otwartym.


– Chlewnia jest jedną z wielu, które wyposażamy w ostatnim czasie w nowoczesne systemy żywienia i utrzymania świń – podkreślał Mikołaj Kowalikowski
  • – Chlewnia jest jedną z wielu, które wyposażamy w ostatnim czasie w nowoczesne systemy żywienia i utrzymania świń – podkreślał Mikołaj Kowalikowski
Zdecydowaliśmy się na formę tuczu kontraktowego ze względu na stabilność dochodu i pomoc w uzyskaniu kredytu na budowę nowego budynku. Poza tym włożymy w produkcję świń niewiele więcej pracy niż dotychczas, a dochodowość będzie znacznie wyższa. Do współpracy przekonało nas to, że Cedrob, właściciel Gobarto, jest spółką krajową, która odniosła olbrzymi sukces na rynku drobiowym, a teraz rozwija produkcję trzody – podkreślała Ewa Gotowska.

– Program Gobarto 500 został tak skonstruowany, żeby rolnik zarabiał niezależnie od sytuacji rynkowej i mógł dalej rozwijać swoje gospodarstwo – mówił Jacek Jagiełłowicz
  • – Program Gobarto 500 został tak skonstruowany, żeby rolnik zarabiał niezależnie od sytuacji rynkowej i mógł dalej rozwijać swoje gospodarstwo – mówił Jacek Jagiełłowicz


Stały dochód dla rolnika

Koszt inwestycji to niespełna 2,4 mln zł netto. Gospodarze twierdzą, że bez wsparcia z zewnątrz nie byliby w stanie podjąć się takiej inwestycji. Biorąc pod uwagę powtarzające się dołki i górki na rynku trzodowym, trudno spłacać kredyty zaciągnięte na budowę chlewni. Ich budżet i przyszłość mogłyby być zagrożone. Od dostawcy prosiąt uzyskali nie tylko wsparcie w pozyskaniu kredytu i niezbędnych pozwoleń, ale również zapewnienie, że będą zarabiać nawet w bardzo trudnej sytuacji rynkowej.

Bardzo długo zastanawialiśmy się, jaki model produkcji wybrać. Doszliśmy do wniosku, że jest to na dzisiaj najlepsza dla nas opcja. Gwarantuje bezpieczeństwo oraz stabilny dochód bez względu na koniunkturę na rynku – mówił Jakub Kalitowski.
    Gospodarze zakładają, że od jednej sztuki otrzymają około 55 zł. Wszystko zależy od liczby upadków, zużycia paszy i jakości sprzedanych tuczników. Do gospodarstwa będą przyjeżdżały krajowe warchlaki o masie ciała 25–35 kg z ferm należących do Gobarto. Na rynku  wciąż brakuje dużych partii warchlaków od indywidualnych rolników. Nie dziwi więc fakt, że tak łatwo te braki wypełniają duńskie czy holenderskie świnie.

    Obecnie utrzymujemy niespełna 10 tys. macior, ale jesteśmy w trakcie inwestycji, które pozwolą nam najprawdopodobniej już w przyszłym roku podwoić tę liczbę. Jest to konieczne ze względu na rosnące zainteresowanie rolników tuczem kontraktowym, dla którego musimy zapewnić dostateczną liczbę prosiąt – mówił Jacek Jagiełłowicz, wiceprezes Gobarto Hodowca, spółki nadzorującej program Gobarto 500.


    W uroczystym otwarciu obiektu uczestniczył między innymi minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski
    • W uroczystym otwarciu obiektu uczestniczył między innymi minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski
    Gobarto 500 to program partnerskiej współpracy firmy i rolnika w chowie trzody chlewnej. Został uruchomiony w 2016 roku. Kooperacja polega na wybudowaniu na gruncie rolnika, przy współpracy z Gobarto, budynku inwentarskiego do 2000 stanowisk tuczowych. Umowa współpracy obejmuje 15 lat i przez cały okres rolnik może korzystać ze wsparcia specjalistów, jeśli chodzi o technikę tuczu, nowe technologie, pełną obsługę weterynaryjną czy pomoc w procedurach administracyjnych. Firma dostarcza prosięta i paszę oraz zapewnia odbiór tuczników.

    To czwarty tego typu obiekt w kraju otwarty w ramach programu. Oprócz chlewni w Pszczółczynie powstały jeszcze dwie w województwie wielkopolskim i jedna na Podkarpaciu. Dwa kolejne obiekty zostaną oddane do użytku w najbliższym czasie. Na różnym poziomie zaawansowania procesu inwestycyjnego jest obecnie 54 rolników, 13 z nich ma już pozwolenia na budowę – wyliczał Jacek Jagiełłowicz.


    Gotowe pasze będą zadawane paszo­ciągiem spiralnym do tubomatów, z których każdy przeznaczony jest na 45–50 świń
    • Gotowe pasze będą zadawane paszo­ciągiem spiralnym do tubomatów, z których każdy przeznaczony jest na 45–50 świń

    Zracjonalizować produkcję świń

    Program ma przywrócić nas do pierwszej trójki producentów trzody chlewnej w Europie. W perspektywie 10–15 lat chcielibyśmy wybudować 500 takich obiektów, jak ten właśnie otwierany. Taka liczba tuczarni pozwoliłaby na wyprodukowanie rocznie 3 mln świń. Obecnie Gobarto ubija w roku 900 tys. tuczników, więc byłby to znaczący wkład w odbudowę krajowego pogłowia trzody chlewnej – mówił Andrzej Goździkowski, prezes firmy Cedrob, która ma olbrzymie doświadczenie i sukcesy na rynku drobiarskim, a w 2014 roku kupiła Gobarto (wówczas PKM DUDA) i obecnie jest jego większościowym udziałowcem.


    – Program Gobarto 500 został tak skonstruowany, żeby rolnik zarabiał niezależnie od sytuacji rynkowej i mógł dalej rozwijać swoje gospodarstwo – mówił Jacek Jagiełłowicz
    • – Program Gobarto 500 został tak skonstruowany, żeby rolnik zarabiał niezależnie od sytuacji rynkowej i mógł dalej rozwijać swoje gospodarstwo – mówił Jacek Jagiełłowicz
    Zdaniem Goździkowskiego, dwa i pół miliarda złotych, które płacimy dziś za import warchlaków, może zostać w Polsce. Trzeba jednak stworzyć warunki do odbudowy pozycji naszego kraju jako jednego z głównych producentów trzody chlewnej.

    Jak zapewniali przedstawiciele firmy, zarówno ten obiekt, jak i pozostałe zostały wybudowane oraz wyposażone przez polskie firmy, a warchlaki dostarczane rolnikom przez Gobarto są polskiej produkcji.

    Dominika Stancelewska
    Warsaw
    wi_00
    mon
    wi_00
    tue
    wi_00
    wed
    wi_00
    thu
    wi_00
    fri
    wi_00
    19. kwiecień 2024 07:17