StoryEditorŚwinie

Rasy tradycyjne świń szansą dla polskich gospodarstw?

15.04.2019., 11:04h
– Rasy tradycyjne, takie jak puławska, dają szansę na produkcję mięsa, które może być sprzedane drożej – jako szczególny, wysokiej jakości, prozdrowotny produkt – mówił minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski 28 marca podczas spotkania z hodowcami trzody w Bogucinie (powiat lubelski).

Wzmocnić jakościową część polskiej hodowli trzody

Doktor Tadeusz Blicharski, dyrektor biura Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus” przypomniał, że rasa puławska jest najstarszą rasą świń użytkowaną w Polsce. Pierwsze prace hodowlane zostały zainicjowane w 1926 roku przez Stację Zootechniczną w Borowinie koło Dęblina. Zaczęło się od 30 prosiąt łaciatek ze wsi Gołąb pod Puławami. Mieszańce tej lokalnej świni z rasą berkshire dały początek rasie puławskiej.

Księgi założono w 1935 roku. Świnie, początkowo nazywane gołębskimi, są nieprzerwanie obecne w naszej hodowli i na rynku – mówił Blicharski.

Smakowity i doceniany smak wieprzowiny

Obecnie świnie tej rasy wyróżniają się m.in. jakością technologiczną i konsumpcyjną mięsa, które jest kruche, soczyste i smakowite.

Żeby „puławiak” był smakowity i zachował wszystkie walory, półtusze wieprzowe powinny mieścić się w klasie E o zawartości mięsa w tuszy 55% i więcej, ale mniej niż 60% – tłumaczy Adam Zboina, członek Zarządu Głównego „Polsusa”. – Czyli mięso plus smak, o którym decyduje tłuszcz śródmięś­niowy, tak doceniany przez restauratorów i konsumentów. W przypadku rasy puławskiej jest go średnio 3,5%. I to m.in. przemawia na korzyść „puławiaka” w porównaniu z mięsem klasy S, głównie z duńskich świń.


Stada zajmujące się produkcją świń rasy puławskiej są zlokalizowane głównie w województwach lubelskim i mazowieckim
  • Stada zajmujące się produkcją świń rasy puławskiej są zlokalizowane głównie w województwach lubelskim i mazowieckim
Jak podkreślał dr Tadeusz Blicharski, to jedyny produkt w naszym kraju, który pod barwą związku producentów znajduje się na półkach sklepowych w jednej z ogólnopolskich sieci sprzedaży. Niewiele jednak brakowało, a świnia rasy puławskiej by nie przetrwała. Krytyczny okres to lata 1992–1997.

Lubelscy hodowcy w latach 90. ubiegłego wieku wspólnie z naukowcami z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie uratowali tę świnię przed biologiczną zagładą. Dzisiaj mamy 1540 loch w całej Polsce, w tym 730 w województwie lubelskim, a ponad 300 w mazowieckim – mówi dr Zbigniew Bajda, prezes Regionalnego Związku Hodowców i Użytkowników Świni Rasy Puławskiej „Puławiak”, udekorowany podczas spotkania Złotym Krzyżem Zasługi przyznanym mu przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Minister Ardanowski z wizytą u hodowców

W Bogucinie z hodowcami spotkał się minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Przedstawił swój pogląd na przyszłość hodowli trzody chlewnej w Polsce. Stwierdził, że tylko część rolników ma szanse na skuteczne konkurowanie z Duńczykami czy Niemcami w prowadzeniu dużych ferm świń o wielkich wydajnościach mięs­nych.

Nie jestem przekonany, że to najlepszy model rozwoju dla Polski. Część rolników próbuje za nim nadążać i najlepsi mają szansę. Ale na pewno nie wszyscy. Przegrywamy tę konkurencję i będziemy przegrywać, jeśli będziemy się nastawiać na ten typ produkcji. Mamy inną strukturę gospodarstw, klimat wymagający solidnych budynków, ponosimy koszty składowania odchodów – wyliczał minister.


Jan Krzysztof Ardanowski przekonuje, że tylko produkcja żywności o najwyższej światowej jakości jest szansą dla krajowych stad trzody chlewnej
  • Jan Krzysztof Ardanowski przekonuje, że tylko produkcja żywności o najwyższej światowej jakości jest szansą dla krajowych stad trzody chlewnej
Kolejna kwestia, która według niego decyduje o tym, że polscy hodowcy są na gorszej pozycji, to ich „dramatycznie słaby” stopień zorganizowania w grupy producenckie czy spółdzielnie.

Złodziejska prywatyzacja w latach 90. ubiegłego stulecia doprowadziła do odsunięcia rolników od udziału w przetwórstwie. Zostaliśmy producentami surowca. A to nigdzie na świecie specjalnie się nie opłaca. W Danii to rolnicy są właścicielami zakładów ubojowych. We Francji są zorganizowani w duże grupy producentów i ich zrzeszenia, bo dopiero one są liczącymi się na rynku partnerami – mówił Krzysztof Ardanowski.

Minister informował, że w nowej perspektywie budżetowej UE nie ma co liczyć na wsparcie do produkcji trzody chlewnej, gwarantowane ceny czy skup interwencyjny. Przestrzegał przed pomysłami blokowania przepływu importu żywności z innych krajów unijnych pod pretekstem niespełniania norm, bo to broń obosieczna  i na jej zastosowanie kraj, który zdecydowanie więcej żywności eksportuje, niż importuje, nie może sobie pozwolić.

W Niemczech to dobrze zorganizowani rolnicy wymuszają na zakładach kupowanie mięsa rodzimej produkcji w dobrych cenach. Rolnicy chronią swoje rynki, ściśle współpracując z przetwórcami, bo żadnych innych barier celnych czy handlowych nie ma – podkreślał minister.

Jakość wieprzowiny szansą dla hodowców

Zdaniem Ardanowskiego dominacja tuczu nakładczego niszczy polską hodowlę, dlatego zgłosił do ministerstwa finansów projekt obłożenia go 23-procentowym podatkiem VAT.

Prace trwają, ale rolnicy zajmujący się tuczem protestują – mówił minister. – Poza tym nie wiadomo, czy wprowadzenie podatku uda się pogodzić z przepisami regulującymi opodatkowanie produkcji rolnej.

Zdaniem Krzysztofa Ardanowskiego szansą dla polskich producentów żywności jest skutecznie promowana produkcja o najwyższej światowej jakości. Kluczem do sukcesu jest osiągnięcie przewagi jakościowej, która przełoży się na wysokie ceny. W przypadku wieprzowiny tym kierunkiem ma być produkcja mięsa o ponadprzeciętnej jakości. Dla części stad w Polsce taki kierunek produkcji może być jedyną szansą przetrwania.

Te świnie muszą być wyróżnione, oddzielnie skupione, przetworzone i oddzielnie sprzedane na rynku jako szczególny, najwyższej jakości prozdrowotny produkt mięsny. Rasy tradycyjne, takie jak puławska, dają szansę, wyprodukowania mięsa poszukiwanego, które może być sprzedane drożej – zaznaczył minister.


Adam Zboina przedstawił propozycje i postulaty wypracowane przez środowisko dotyczące wsparcia rasy puławskiej
  • Adam Zboina przedstawił propozycje i postulaty wypracowane przez środowisko dotyczące wsparcia rasy puławskiej

Rozważa on powiązanie ras zachowawczych z płatnościami do dobrostanu zwierząt w perspektywie budżetowej 2021–2027, a także uwzględnienie w nowym PROW w większym stopniu działań inwestycyjnych wspierających produkcję trzody. Poinformował też o pracach nad przepisami porządkującymi kwestie lokalizowania na terenach wiejskich inwestycji, takich jak nowe chlewnie, wzorowanych w pewnej mierze na prawie określającym lokowanie ferm wiatrowych.

Na pewno możemy pomóc w promocji rasy puławskiej. Są na to pieniądze. Ktoś musi wystąpić z projektem – zapewniał.

Pomoc jest potrzebna

Adam Zboina przedstawił szereg propozycji i postulatów środowiska. Petycja w tej sprawie została przekazana ministrowi na piśmie. Podczas swojego wystąpienia wspomniał, że hodowcy oczekują, iż bioasekuracja będzie wspierana przez państwo, tak jak to się dzieje na Zachodzie. Zaznaczył, że cieszy go planowane uporządkowanie kwestii budowy nowych chlewni. Wspomniał też o przepisach regulujących prowadzenie ksiąg rejestracji świń.

Są niejasne, a to pozwala na uznaniowość kontrolującego urzędnika. Stąd nasza prośba o ujednolicenie przepisów. Oczekujemy też wsparcia do matek stada podstawowego. Ono jest już w tej chwili, ale chcielibyśmy jego zwiększenia – podkreślał Adam Zboina.

Organizacja, organizacja i jeszcze raz organizacja – mówi Łukasz Niedziela, hodowca świń rasy puławskiej w cyklu zamkniętym z Dębicy w powiecie lubartowskim. – Zorganizowanie się w większe struktury pozwala więcej ugrać. Działając w pojedynkę, nic nie osiągniemy. Niestety, Polacy mają przed tym opory, to zaszłości historyczne, czasów komunizmu, może nawet zaborów. Pewnie jeszcze sporo czasu musi upłynąć, zanim to podejście się zmieni. Oby tylko nie było za późno.


– Działając w pojedynkę, nic nie zrobimy. Musimy sprzedawać wspólnie tuczniki, żeby wynegocjować lepsze ceny – przekonuje Łukasz Niedziela
  • – Działając w pojedynkę, nic nie zrobimy. Musimy sprzedawać wspólnie tuczniki, żeby wynegocjować lepsze ceny – przekonuje Łukasz Niedziela
Hodowca jest zdania, że chlewnie zajmujące się wyłącznie tuczem nakładczym, pozbawione zaplecza w postaci uprawianej ziemi, należałoby objąć 19-procentowym podatkiem dochodowym, gdyż są to już bardziej przedsiębiorstwa niż gospodarstwa rolne.

Krzysztof Janisławski
Zdjęcia: Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 10:30