StoryEditorWiadomości rolnicze

Walcząc z ASF trzeba uważać także na kleszcze

12.06.2014., 12:06h
Wirus afrykańskiego pomoru świń ukrywa się w makrofagach – komórkach odpornościowych organizmu. Z tego powodu nie udało się znaleźć szczepionki na tę chorobę. Wirus „lubi” też ciepło i szybciej rozprzestrzenia się w krajach o łagodniejszym klimacie – o tym i o innych problemach związanych z ASF rozmawiali specjaliści z Polski oraz z zagranicy, którzy 26 marca  spotkali się w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach.    

Z bardzo dużym zainteresowaniem uczestników konferencji spotkało się wystąpienie Marisy Arias Neiry z Laboratorium Referencyjnego Unii Europejskiej w Hiszpanii. Podkreśliła ona, że wirus ASF jest bardzo oporny na działanie czynników zewnętrznych i nie ma przeciwko niemu skutecznej szczepionki. Wszystkie podejmowane dotychczas próby jej opracowania się nie powiodły.

– Wirus afrykańskiego pomoru świń wnika do makro­fagów i tam się namnaża. Można powiedzieć, że wirus w taki sposób unika działania mechanizmu odporności, bo jeżeli wniknie do cząsteczki makrofaga, to praktycznie jest niewidoczny dla naturalnych mechanizmów obronnościowych. Dlatego w pierwszej fazie po wniknięciu wirusa do organizmu nie powstają przeciwciała. W związku z tym wirusy te wnikają do makrofagów, namnażają się do dużych ilości, aż wreszcie spowodują śmierć takiego makrofaga. Takie namnażanie się wirusa ASF w makrofagach sprawia, że nie ma skutecznej szczepionki przeciwko afrykańskiemu pomorowi świń – powiedziała Marisa Arias Neira.

Podkreśliła również, że potrzebne są znaczne środki na monitorowanie sytuacji. Jej zdaniem metodami na zmniejszenie ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa ASF jest zmiana systemu chowu świń i bioasekuracja. Neira stwierdziła też, iż nie można bagatelizować obecności kleszczy w zwalczaniu ASF.

– Wirus ten może utrzymywać się u niektórych gatunków zwierząt afrykańskich, w tym kleszczy z rodziny obrzeżkowatych. Ze względu na brak pancerza z chitynowych płytek nazywane są one kleszczami miękkimi. Na szczęście, u szczepów europejskich tych kleszczy wirus nie jest przenoszony przez jajniki. Kleszcze nie zarażają więc swojego potomstwa. Jednak jeżeli wiemy, że mamy ASF u dzików, to w regionie, w którym te dziki występują podczas zwalczania choroby powinniśmy także brać pod uwagę ewentualne zwalczanie kleszczy. Jest to bardzo istotny fakt, ponieważ możemy wyeliminować chorobę u dzików, a wirus afrykańskiego pomoru świń pozostanie u kleszczy i będzie powodował dalsze zakażenia – podkreślała specjalistka z Hiszpanii.

Horst Gaumann z Niemiec przedstawił zasady likwidacji ognisk w oparciu o doświadczenia jego kraju w zwalczaniu pomoru klasycznego świń. Horst Gaumann jest właścicielem lecznicy zatrudniającej 18 specjalistów chorób świń, laboratorium, w którym pracuje 60 osób, oraz firmy utylizacyjnej, która zajmuje się likwidacją ognisk chorób zakaźnych zarówno w Niemczech, jak też w innych państwach.

– U nas likwidacja ognisk groźnych chorób zakaźnych wygląda w ten sposób, że odpowiedzialność w tej kwestii spoczywa na administracji landu. Natomiast sprawność realizacji działań nadzorowana jest przez władze centralne. Podejście do tej sprawy różni się w poszczególnych landach. Uzależnione jest ono głównie od tego, czy produkcja w danym regionie jest rozdrobniona, czy intensywna. Landy dysponują własnym sprzętem do zabijania i utylizacji zwierząt lub mają umowy z firmami wykonującymi usługę od zabicia zwierzęcia do oddania gotowego obiektu do zasiedlenia – mówił Horst Gaumann.

Prelegent z Niemiec wyjaśnił także, że koszty likwidacji pokrywane są z budżetu regionu oraz w 50% z ubezpieczenia rolników. Każdy producent musi być ubezpieczony, ale ubezpieczony jest także administracja landu. 

Kosztowne błędy

Profesor Iwona Markowska-Daniel, odpowiedzialna w Krajowym Laboratorium Referencyjnym PIW w Puławach za badania nad afrykańskim pomorem świń, mówiła o licznych błędach popełnianych podczas pobierania i przesyłania próbek do badań. 

Utrudniają one badanie, wydłużają czas diagnostyki, a tym samym – zwiększają koszty. Prelegentka podkreśliła, że nie ma idealnego testu na zbadanie obecności wirusa ASF i dlatego niezbędne jest dysponowanie technikami alternatywnymi.

– W przyszłości planuje się poszerzenie badań diagnostycznych o nowe matryce (płyn ustny i sok mięśniowy). Bardzo obiecującym narzędziem wczesnej diagnostyki ASF są testy serologiczne (obecność przeciwciał) pen-side, które można wykonać w kojcu, a wynik otrzymuje się po 10 minutach – powiedziała prof. Markowska-Daniel.

Dodała także, iż bez diagnostyki laboratoryjnej trudno odróżnić wirusa afrykańskiego pomoru od wirusa klasycznego pomoru świń oraz od wielu innych chorób.

Nie mieliśmy ogniska ASF

– Analizując wszystkie przypadki występowania ASF w Europie i na świecie, trzeba powiedzieć, że sposób szerzenia się tego wirusa jest mocno związany z systemem chowu. Dopóki w Hiszpanii i Portugalii utrzymywano świnie na wybiegach, tak długo były ogromne problemy ze zwalczeniem tej choroby. Można też zauważyć taką zależność, że w krajach cieplejszych pomór szerzy się szybciej niż w takim klimacie, jaki mamy u nas – powiedział prof. Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach.

Wykładowca dodał także, iż we wszystkich przypadkach w Europie stwierdzono jeden genotyp wirusa, tzw. genotyp gruziński. Profesor Pejsak zwrócił uwagę na to, że często mylone są pojęcia przypadku ASF z ogniskiem ASF.

– Musimy sobie zdać sprawę z jednej rzeczy, że gdy dochodzi do zakażenia dzika, to mówimy wówczas o przypadku afrykańskiego pomoru świń. O ognisku mówimy wówczas, kiedy dojdzie do zakażenia świń domowych. Czyli do dzisiaj nie mieliśmy w Polsce ani jednego ogniska afrykańskiego pomoru świń. W Polsce nie ma epidemii pomoru i nigdy nie było. Powiem jeszcze więcej: w Polsce nigdy nie było ogniska ASF i nie mieliśmy nawet dzików chorych na afrykański pomór świń. Stwierdziliśmy jedynie 2 przypadki wykrycia materiału genetycznego wirusa ASF. Na podstawie 3500 badań wykonanych w lutym i w marcu br. w naszym Instytucie możemy stwierdzić z ogromnym prawdopodobieństwem, że te 2 stwierdzone przypadki nie będą źródłem kolejnych zakażeń, co nie wyklucza, że za jakiś czas możemy mieć trzeci przypadek – powiedział prof. Zygmunt Pejsak.

– W Rosji na prawie 600 stwierdzonych przypadków ASF prawie połowę odnotowuje się w populacji dzików. Białoruś w 2013 roku ogłosiła 2 przypadki tego wirusa w stadach świń, natomiast żadnego w stadach dzików. Rozpoczęła natomiast masową depopulację dzików. W styczniu br. na Litwie przy granicy z Białorusią wykryto 2 przypadki ASF u dzików. Trzy tygodnie później my znaleźliśmy tego wirusa u dzików przy samej granicy z Białorusią. Jeżeli Białoruś potwierdziła tylko 2 przypadki ASF u świń, a na Litwie i w Polsce znaleziono dziki z tą chorobą, może to prowadzić do konkluzji, iż mamy do czynienia z endemicznym występowaniem afrykańskiego pomoru świń na Białorusi w populacji dzików – stwierdził Krzysztof Jażdżewski, pełniący obowiązki Głównego Lekarza Weterynarii.

Józef Nuckowski

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 23:24