StoryEditorInterwencja

Finał sporu o uszkodzony kalafior

26.09.2016., 14:09h
W artykule pt. „Uszkodzone kalafiory przed sądem”, opublikowanym w numerze 5/2016 „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, opisaliśmy historię sąsiedzkiego sporu w gminie Błaszki. Konflikt musiał rozstrzygnąć sąd.

Wiosną br. z prośbą o interwencję zwrócił się do nas Wojciech Marciniak z Kamiennej Wsi w gminie Błaszki (Łódzkie), który, jak większość rolników w okolicach Sieradza, żyje z uprawy warzyw gruntowych. Gospodarz, który ma pole po sąsiedzku, oskarżył go o zniszczenie plantacji kalafiora. Wojciech Marciniak miał tego dokonać, gdyż nie zachował środków ostrożności przy zabiegach chemicznych wykonywanych na uprawie marchwi. Sąsiad, Marcin Cieślak, zażądał rekompensaty za szkodę, ale rolnik nie poczuwał się do winy. Twierdził, że kalafiory były już zbielałe, zanim dokonał u siebie oprysków. Właściciel kalafiorów zawiadomił więc policję, ale organy ścigania nie stwierdziły świadomego działania na jego szkodę ani nie dopatrzyły się znamion przestępstwa ze strony Wojciecha Marciniaka. Domniemany poszkodowany pozwał go więc na drodze cywilnej. Sprawa toczyła się przed Sądem Rejonowym w Sieradzu.

Kluczowym dowodem okazała się w niej ekspertyza PIORiN w Sieradzu, której wykonanie zlecił Marcin Cieślak. Przemawiała na niekorzyść Wojciecha Marciniaka, gdyż w pobranych próbach kalafiora stwierdzono zawartość substancji składowych jednego z preparatów, jakich użył do oprysków. Wojciech Marciniak dowodził w sądzie i na naszych łamach, że opinia jest niewiarygodna, gdyż użył do oprysków dwóch środków. W rozmowie z sąsiadem wspomniał tylko o jednym preparacie, i właśnie jego ślady wykryto w przebadanych próbach.

Pozwany podważał wiarygodność ekspertyz, gdyż przedstawiciel PIORiN pobrał próby bez jego obecności, a więc w miejscu wskazanym przez powoda. Usiłował też dowieść, że niektóre stężenia substancji podawane w ekspertyzie są niemożliwe do osiągnięcia w przypadku przenoszenia kropli przez wiatr z sąsiedniego pola. Dane ze stacji meteorologicznej mówiły, że siła wiatru była niewielka i rolnik mógł wówczas dokonywać zabiegów. W dodatku wiatr wiał wtedy od pola sąsiada.

Marciniak dowodził także, że rozsady kalafiora nie mogły znaleźć się na polu w terminie podanym przez jego sąsiada, gdyż w tym czasie ulewne deszcze uniemożliwiały jakiekolwiek prace polowe. W jego opinii, tak jak większość rolników w okolicy, musiał przetrzymać rozsady na paletach, a te nie były już zdolne do dalszej prawidłowej wegetacji. Chcąc jednak za wszelką cenę uniknąć strat – zaryzykował. W toku procesu okazało się również, że właściciel plantacji dla ratowania kalafiora użył środka chemicznego Stomp 330 EC. Środek był już wówczas od dawna wycofany z użytku w uprawach kalafiora przez producenta. Dowodziło tego oświadczenie producenta, które w charakterze dowodu przedstawił w sądzie Wojciech Marciniak. Pozwany rolnik podważył również opinie dwóch biegłych powołanych przez sąd. Dowodził, iż nie posiadają oni koniecznych kwalifikacji i w swoich ocenach całkowicie opierają się na opinii wydanej przez PIORiN.

Wyrok zapadł w lutym br. Sąd Rejonowy w Sieradzu orzekł, iż Wojciech Marciniak ma zapłacić sąsiadowi odszkodowanie w kwocie ponad 8 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami oraz pokryć koszty sądowe. Wojciech Marciniak zaskarżył wyrok, jednak Sąd Okręgowy w Sieradzu oddalił jego apelację i utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji.

Grzegorz Tomczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
24. kwiecień 2024 14:07