StoryEditorCzyste Powietrze

Biogazownia, fotowoltaika czy pellet – które OZE opłaca się w gospodarstwie rolnym?

29.03.2019., 19:03h
Drożejący prąd oraz presja na ochronę środowiska skłaniają do tego, by bliżej przyjrzeć się odnawialnym źródłom energii. Szkolenie na temat OZE odbyło się 19 marca br. w Sielinku. Zorganizował je KOWR. Prelegenci opowiadali m.in. o biogazowniach rolniczych, małych elektrowniach wodnych, fotowoltaice i piecach na pellet.

Biogazownia oraz mała elektrownia wodna to raczej przedsięwzięcia dla bogatych inwestorów

Jak mówił Bartosz Siewiński z Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego, można mieć małą instalację do biogazu, tzn. 0,5 MW, ale większe inwestycje są bardziej opłacalne. Im mniejsza inwestycja, tym większy nakład na jednostkę mocy. Oczywiście, aby myśleć o takiej instalacji, trzeba mieć zapewniony substrat. W opinii Siewińskiego największe szanse powodzenia mają biogazownie wykorzystujące odpady z przemysłu rolno-spożywczego. Kukurydza bowiem, choć jest stosunkowo łatwym substratem, w ogólnym rozrachunku wychodzi najdrożej

Optymalne rozwiązanie to zasilanie biogazowni substratami z własnych zasobów, upraw i hodowli. Wymagania powierzchniowe dla biogazowni rolniczej o mocy 1–2 MW zawierające zbiorniki na substraty i poferment to 3 ha. W praktyce należy wziąć pod uwagę również dostępność wolnego areału, który można wyłączyć z innej produkcji i przeznaczyć na cele upraw roślin energetycznych – mówił Siewiński.

Obecnie w Polsce działa 100 biogazowni rolniczych. Z kolei aby wybudować małą elektrownię wodną, trzeba najpierw znaleźć do wykorzystania istniejące obiekty piętrzące. Chodzi o stopnie wodne, przy których istniały koła wodne napędzające młyny, tartaki, kaszarnie lub jazy piętrzące wodę w melioracji. 

Inwestor musi się jednak liczyć z kosztami dzierżawy jazów i opłatami za korzystanie z gruntów pod wodami – relacjonowała Ewa Malicka z Towarzystwa Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych. 

W Polsce dostępnych jest 8 tysięcy potencjalnych lokalizacji małych elektrowni wodnych. Obecnie mamy 684 elektrowni do 1 MW, z czego 637 znajduje się w prywatnych rękach. 

Proste i ekologiczne kotły na pellet

Robert Rogosz z Polskiej Rady Pelletu opowiadał o tym, jak w ogrzewaniu domu sprawdza się kocioł na pellet. 

Pellet to sprasowane trociny drzew iglastych, najlepiej z sosny i świerku, które zapewniają dużo ligniny i żywicy. Ich zawartość powoduje, że trociny dobrze się prasują i nie potrzeba używać do tego żadnego innego lepiszcza – tłumaczył Rogosz. 

Prelegent użytkuje dwa piece: jeden o mocy 25 kW, i drugi 105 kW, który przerobił z kotła na olej (zamieniając palniki). W jego opinii, jeśli nie ma sieci gazowniczej, to kocioł na pellet jest świetnym rozwiązaniem. Koszt jego eksploatacji jest zbliżony do pieca na węgiel, obsługa znacznie prostsza, a czas, jaki należy poświęcić, jest dużo krótszy, a co najważniejsze jest to paliwo o zerowej emisji, kotły natomiast spełniają najwyższe normy (klasa 5), temperatura spalania wynosi bowiem 800°C

Kocioł na pellet samoczynnie się rozpala, gdy ciepło jest potrzebne, natomiast gdy ciepło jest już dostarczone, samoczynnie się wygasza, działa więc tak, jak kocioł gazowy. Eksploatując taki kocioł, należy się zaopatrzyć w bufor ciepłej wody, czyli bojler, który jest podłączony do ciepłego ogrzewania. Bufor wpływa na zmniejszenie zużycia pelletu (20–30%), zwłaszcza podczas zimnych dni. Pellet kupuje się albo luzem albo w big bagach, albo w workach 15-kilogramowych – wyjaśniał Rogosz.

Koszt zakupu kotła łącznie z instalacją to około 12–15 tys. zł. Ekspert uczulał, aby przy wyborze kotła zwrócić szczególną uwagę na palnik. Tona pelletu kosztuje ok. 800 zł (podobnie jak ekogroszku). Rocznie zużywa się go 6–7 t.


Kupując pellet, trzeba zwracać uwagę na jakość. Jeśli zawiera jakiekolwiek domieszki, np. resztek meblarskich, nie spełnia już norm, nie jest to już wtedy paliwo ekologiczne. Zalecam kupować pellet w okresie letnim, wtedy jest dużo tańszy. Z tony dobrego pelletu uzyskuje się jedynie 3 kg popiołu. Taki popiół spełnia funkcję nawozu. Można go wysypać na trawnik. Pelletem można zasilać także piecyki, które stoją w domach i imitują kominki oraz przenośne nagrzewnice – wyliczał Rogosz. 

Podobnie jak fotowoltaika, zakup kotła na pellet może być dofinasowany z programu „Czyste powietrze”, z tym że na kocioł (jeśli spełnia normy) można otrzymać dotację, a na fotowoltaikę jedynie niskooprocentowaną pożyczkę. Oprócz czystego powietrza OZE jest wspierane także przez regionalne programy, warto zapytać o nie w gminach. Fotowoltaika może zostać także wsparta z PROW z „Modernizacji gospodarstw”. Niskooprocentowane kredyty na OZE udziela Bank Ochrony Środowiska. 

A może… energia ze słońca?

W przypadku fotowoltaiki można zainwestować w instalacje na domu lub budynku gospodarczym bądź na gruncie. Najpopularniejsze w Polsce są instalacje fotowoltaiczne do 50 kW, czyli prosumenckie. Montaż takich urządzeń nie wymaga pozwolenia na budowę, uproszczony jest też system rozliczania energii. 

Jeśli jednak nie posiada się umowy kompleksowej na zakup energii, tzn. z jednym operatorem mamy umowę na przesył energii, a z inną firmą na dostarczenie energii, nie spełniamy definicji prosumenta i rozliczenie energii na zasadach prosumenckich nie jest możliwe – wyjaśniał Roman Klugiewicz z Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki. 

W jego opinii wielkość instalacji należy dopasować do rocznego zużycia energii. Nie warto przewymiarować instalacji, ponieważ energia, którą odda się do sieci, nie zostanie zbilansowana. Okres bilansowania energii wysłanej do sieci z pobrania wynosi rok. Energia niewykorzystana jest oddawana do sieci za darmo. 

Trzeba też zwrócić uwagę na moc przyłączeniową, której nie można przekroczyć. Nie montuje się instalacji na płytach azbestowych. Ważne jest nasłonecznienie i konstrukcja dachu. Przy montowaniu instalacji na gruncie trzeba unikać zacienień. Większe instalacje nie mogą być montowane na klasie gruntu lepszej niż IV – tłumaczył ekspert.

Klugiewicz podał koszt inwestycji o mocy 6,75 kWp, która funkcjonuje w jednym z gospodarstw rolnych. Wynosi on około 30,3 tys. zł. Instalacja produkuje rocznie 6750 kWh, natomiast zapotrzebowanie na energie w gospodarstwie wynosi około 6 tys. kWh. Na potrzeby własne zużyto 35% energii (instalacja jest wydajniejsza latem, wtedy jednak zapotrzebowanie na energię jest mniejsze), czyli 2370 kWh. Zakładając cenę energii na poziomie 55 gr, oszczędności z tego tytułu wyniosły 1304 zł. Resztę energii, której nie zużyto, rolnik odebrał z sieci, ale po pomniejszeniu o 20%, czyli 3504 kWh, na czym zyskał 1927 zł. Łącznie więc skorzystał na pracy instalacji 3231 zł rocznie. Przy założeniu stałej niezmiennej ceny energii elektrycznej czas zwrotu takiej inwestycji wynosi około 9 lat, nie licząc dofinansowania. 


Magdalena Szymańska
fot. Pixabay 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 13:25