StoryEditorWiadomości rolnicze

Czy polski rolnik skorzysta na rosnącej popularności piwa?

22.08.2017., 15:08h
Polska znajduje się na czwartym miejscu pod względem spożycia piwa w UE, trzecim pod względem produkcji. Jeśli chodzi o produkcję chmielu, to zajmujemy czwartą pozycję po Słoweńcach, Czechach i Niemcach. Podatek akcyzowy z produkcji piwa jest istotną częścią dochodów naszego budżetu. Czy korzystają na tym nasi producenci chmielu i jęczmienia browarnego?
Browary zlokalizowane na terenie naszego kraju produkują 40 mln hl piwa. Zużywają do tego około 550 tys. ton słodu i ok. 300 t alfa-kwasów chmielu. Jak wskazuje Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich w latach 1995–2015, branża piwowarska stała się w sektorze spożywczym jedną z najbardziej dofinansowanych i nowoczesnych. Wydano ponad 12 mld zł, aby przemysł piwowarski mógł być przemysłem rzeczywiście nowoczesnym. Nasze produkty i technologie są na tym samym poziomie, co produkty z tzw. starej piwnej Europy. Jest jednak jedno ale.

W latach 2010–2011 nastąpił znaczący spadek uprawy chmielu w Polsce – z 2200 hektarów, jakie mieliśmy w 2009 r., powierzchnia uprawy spadła w 2011 r. do 1600 ha. Co prawda, jak mówił Jacek Bogucki, wiceminister rolnictwa na komisji rolnictwa poświęconej branży piwowarskiej, od 2013 r. obserwuje się systematyczny wzrost uprawy chmielu (o ok. 50–80 ha rocznie) ale do poziomu z lat 2004–2009 jeszcze bardzo daleko. Nie potwierdzają jednak tego dane z GUS. Według tej instytucji w 2014 r. chmiel rósł w Polsce na 1684 ha, w 2015 na 1471 ha, a w 2016 r. juz tylko na 1260 ha. Niestety, to co dzieje się obecnie na rynku piwa i to, w jakim miejscu jest krajowa produkcja chmielu, nie wróży dobrze rozwojowi powierzchni tej uprawy.

Niemcy rządzą

– Z jednej strony wśród browarów jest taki trend, by korzystać z polskiego surowca, a z drugiej, by korzystać również z wielorodności odmian chmielu i niestety, my takich zasobów nie mamy – podkreślał na wspomnianej sejmowej komisji rolnictwa Rajmund Szulc, wiceprezes Związku Polskich Producentów Chmielu.

Z kolei Jan Madej, prezes Polskiego Związku Producentów Chmielu zwraca uwagę, iż w Polsce jest zapotrzebowanie na chmiel i powierzchnia, jaką mieliśmy przed laty, czyli 2,3 tys. ha, pokryłaby krajowe zapotrzebowanie. Jest jednak z tym pewien duży problem.

– Jeśli nasi plantatorzy produkują mniej chmielu, to wszystko sprzedają (tak było w ostatnich kilku latach i będzie też w tym roku, jest to wynik niekorzystnych warunków pogodowych). Jeśli jednak trafi się urodzaj, polscy chmielarze od razu popadają w niełaskę, na rynku jest bowiem nadpodaż chmielu. Dzieje się tak, ponieważ karty na światowym rynku chmielu rozdają Niemcy – komentuje Madej.



Uprawa chmielu w Polsce jest zregionalizowana. Chmielniki są zlokalizowane w regionach: lubelskim, wielkopolskim i dolnośląskim


W Polsce są przetwórnie chmielu, m.in. „Powiśle”, ekstraktownia chmielu w Puławach oraz przetwórnia w Suchodołach na Lubelszczyźnie, których zdolności produkcyjne są większe niż ilość produkowanego w kraju chmielu. W wyniku przemian gospodarczych, jakie zapoczątkowano na początku lat 90-tych, do naszego kraju wkroczyły firmy zagraniczne, związały one naszych rolników kontraktami. Polski chmiel jest więc skupowany głównie przez niemiecką firmę Barth, największego na świecie dostawcę produktów chmielowych, tam jest przerabiany, a dopiero w postaci gotowych produktów wraca do Polski. Nasi rolnicy mają podpisane z nim umowy na dostawy do 2020/2021.

– Z jednej strony daje im to gwarancję zbytu, z drugiej jednak nie mają oni wiele do powiedzenia w kwestii innych warunków kontraktu, chociażby ceny zbytu – komentuje Jan Madej.

Chmielniki w Niemczech zajmują ok. 18 tys. ha, co stanowi 37% tego, co uprawia się na świecie. Nasi zachodni sąsiedzi, zgodnie ze światowym trendem, zwrócili swój profil produkcyjny w kierunku aromatów, nasadzają znaczne ilości chmielu aromatycznego. Tylko w tym roku nowe chmielniki założono na powierzchni ok. 800 ha.

– My nie wykonujemy prawie w ogóle nowych nasadzeń, bo nas na to nie stać. Nasz chmiel jest najtańszy w UE, tańszy niż na Słowacji, w Słowenii, nie mówiąc o Francji, Wielkiej Brytanii i oczywiście Niemczech – podkreśla Madej.

  • Trochę statystyki

    W bieżącym roku dochody z akcyzy z piwa mają wynieść 69 mld zł. W ubiegłym roku było to 65,7 mld zł, a w 2015 r. – 62,8 mld zł. Polska jest krajem, który wybrał zasadę opodatkowania opartą o stopnie Plato, a nie o zawartość alkoholu w produkcie finalnym. Właściciele małych browarów, czyli takich, które produkują do 200 tys. hektolitrów piwa w skali roku, płacą mniejszą akcyzę. Koszt wyprodukowania piwa jest 3,5-krotnie wyższy niż każdego innego wysokoprocentowego alkoholu.

    Udział piwa w konsumpcji alkoholu w przeliczeniu na czysty, stuprocentowy alkohol, utrzymuje się na poziomie 5,46–5,45 litra. Trzon konsumpcji stanowią ludzie w wieku 18–44 lata. Piwo jest również jedyną kategorią spożywczą, która ma prawie 30% udział wartościowy w obrotach małych sklepów. Polacy piją głównie piwa wytwarzane w Polsce. Nasz kraj importuje zaledwie 2% krajowej produkcji. Eksportujemy natomiast 3,6 mln hl. Eksport polskiego piwa podąża głównie za emigracją. Nasze piwo wyjeżdża więc już nie tylko do starej polskiej emigracji, czyli do Kanady, Stanów Zjednoczonych i do Australii, ale coraz śmielej wchodzimy na rynki europejskie, idąc za nową emigracją młodych ludzi.

Nie ma pieniędzy na inwestycje

Założenie plantacji chmielu jest żmudne i wymaga sporych nakładów finansowych. Koszt założenia hektara chmielnika sięga 70–80 tys. zł. Od momentu nasadzenia na pierwsze dochody czeka się trzy lata. Trzeba mieć także na uwadze koszty suszenia. Wydajność chmielu zależy m.in. od odmiany i lat eksploatacji chmielnika. Pierwszy zbiór to 80% średniej produkcji, drugi 110%, trzeci i czwarty 105%, piąty i późniejsze 100%, a po 10 latach uprawy wydajność zaczyna systematycznie spadać: rocznie o około 5%. Średnia wydajność to ok. 2,5 t z hektara. Roczny koszt uprawy hektara chmielu waha się w Polsce w granicach 17–20 tys. zł.

Jak podkreśla prezes PZPCH, polscy chmielarze nie mają kapitału, aby kupować nowe maszyny do zbioru, pracują na starym sprzęcie, często sprowadzonym z Niemiec. Tamtejszy plantator chmielu wymienia bowiem sprzęt maksymalnie po 7 latach.



Spożycie piwa w Polsce w przeliczeniu na czysty alkohol utrzymuje się na poziomie ok. 5,5 litra na osobę


Nasi rolnicy nie otrzymują wsparcia na inwestycje w produkcję chmielu. Dostają co prawda dopłaty obszarowe, tak jak inni unijni producenci, jednak na te płatności jest zarezerwowana stała kwota ok. 3,6 mln zł. W związku z tym im większy będzie obszar i potencjał produkcyjny, tym płatność będzie mniejsza. Jeśli ta kwota nie zostanie zwiększona, polscy producenci nie będą mogli konkurować na rynkach europejskich.

Jak mówi Jan Madej, Niemcy dostają z unijnej kasy na same chmielarskie organizacje branżowe 2,8 mln euro.

– Tamtejsi producenci chmielu są też wspierani funduszami z poszczególnych landów. Naszym plantatorom ciężko wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć silną, niezależną od obcego kapitału organizację. Niemcy wyhodowują nowe odmiany, są one jednak własnością tamtejszych związków chmielarzy. Te najlepsze odmiany są tak chronione, że my nie możemy nawet kupić od nich licencji, pomimo tego, że wyhodowano je przy wsparciu unijnych funduszy – komentuje Madej.

Warto dodać, iż aromatyczny chmiel, czyli taki, który zaczyna obecnie być coraz bardziej pożądany, dominował w polskich uprawach do końca lat 90-tych. Potem, gdy większość polskich browarów przeszła w ręce zachodnie, zmieniło się zapotrzebowanie na rodzaj chmielu. Nowi właściciele zaczęli preferować chmiel goryczkowy.


– Tymczasem polscy producenci i przetwórcy chmielu są w stanie wyprodukować towar o wysokiej jakości, taki, na który jest obecnie zapotrzebowanie, ale musimy mieć ku temu szanse – podkreśla Jan Madej.

Amerykańskie dominują

Coraz bardziej popularne również w Polsce, małe i średnie browary rzemieślnicze wytwarzają piwo z polskich odmian, ale coraz częściej stawiają na piwa aromatyczne. Klienci poszukują nowych smaków. W takich chmielach specjalizują się zaś Amerykanie. Warto dodać, że w USA tylko w tym roku wykonano 1300 ha nowych nasadzeń.

W ubiegłym roku, jak podaje portal zwrotnica.com.pl, uwarzono w Polsce 1561 nowych piw. Były to piwa rzemieślnicze, regionalne, koncernowe, z minibrowarów i kontraktowe. Premiery w ponad 50% są warzone z amerykańskich chmieli. Polskie chmiele są wykorzystywane w 12–15%, niemieckie w ok. 10%.

Na rynku w 2016 r. zadebiutowały 63 browary. Było to o prawie 400 więcej niż w 2015 r. i o ponad 1 tys. więcej niż w 2014 r. Warto jednak zwrócić uwagę, iż 31 były to browary stacjonarne, a 32 kontraktowe, czyli takie, które zlecają produkcję. W 2015 r. powstało 57 browarów, z tego 26 stacjonarnych, a 31 kontraktowych. W 2014 r. natomiast zadebiutowało 47 browarów, z czego 21 kontraktowych. Statystyki te pokazują, iż wzrasta wytwarzanie nowych piw w browarach kontraktowych. Według ekspertów ze zwrotnicy, niestety wśród wielu inicjatyw kontraktowych tylko kilka wprowadza na rynek wartościowe piwa, duża część nie oferuje nic zaskakującego lub godnego zapamiętania.

Według Madeja, jeśli mały browar chce mieć markę, nie powinien wchodzić w układ z koncernami.

– Mały browar musi przystać na warunki dyktowane przez koncern. Może to prowadzić do sytuacji, że piwo jest sprzedawane pod określoną marką, ale w butelce jest już produkt gorszy – komentuje Madej.

Brak surowca

Jeśli chodzi o produkcję słodu i uprawę jęczmienia browarnego, to pomimo tego, że produkcja jest znacząca, jesteśmy jego importerem netto. Mamy ujemne saldo obrotów słodem.

Jak wskazuje Konrad Musiał, dyrektor zarządzający w Słodowni Soufflet Polska, wszystkie słodownie w Polsce wykorzystują swoje moce praktycznie w stu procentach. Ich głównym zmartwieniem jest natomiast brak surowca. Muszą go importować. Słodownie wychodzą z programami do rolników, żeby ich zachęcać do uprawy jęczmienia browarnego. Płacą za jęczmień browarny o 10–20% więcej w stosunku do jęczmienia paszowego, niestety nie w każdym regionie jęczmień browarny można uprawiać.

Według Musiała, nie jest to uprawa najprostsza, a jest też ryzykowna. Gdy pogoda nie sprzyja, jego uprawa jest wtedy mniej opłacalna, ponieważ rolnik musi sprzedać towar po cenie jęczmienia paszowego.

Słodownie w Polsce, żeby wyprodukować potrzebnych 400 tys. t słodu, muszą mieć 500 tys. t jęczmienia browarnego. Tymczasem z rynku krajowego pozyskują nie więcej niż 400 tys. ton.
Ceny, jakie obecnie proponuje się za jęczmień browarny rzadko przekraczają 600 zł/t.

dr Magdalena Szymańska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
24. kwiecień 2024 02:09