StoryEditorWiadomości z branży

Jaka czeka przyszłość producentów mleka?

07.12.2017., 18:12h
Co zrobić, aby polskie mleczarstwo miało się lepiej i uniknęło zagrożeń, zastanawiali się uczestnicy konferencji „Przyszłość producentów mleka – nowe kierunki dystrybucji i sprzedaży, tworzenie wspólnych inwestycji”.
Spotkanie odbyło się 14 listopada br. w Lubelskim Centrum Konferencyjnym w Lublinie, a wśród gości był m.in. Rafał Stachura. Prezes Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka mówił, jakie są zagrożenia dla branży mleczarskiej oraz możliwości jej rozwoju. – Nasze rolnictwo i mleczarstwo są rozdrobnione i to jest bardzo duży problem. W gminie, w której jest zlokalizowane moje gospodarstwo, operuje aż pięć mleczarni! Nie sądzę, aby każda z cystern wyjeżdżała wypełniona, a koszty tego ponoszą spółdzielnie – stwierdził.

Koniec hossy

Prezes LZHBiPM wyliczył, że na Lubelszczyźnie prowadzi produkcję 13 tys. hodowców bydła mlecznego. Średnio produkują tylko 105 l mleka dziennie na gospodarstwo, uzyskując – przy obecnych cenach – przychód dzienny na poziomie 150–160 zł. Większych gospodarstw jest niewiele.

Producenci i przetwórcy nie mogą liczyć na wyraźny wzrost konsumpcji mleka i przetworów mlecznych w Polsce, głównie z uwagi na przyzwyczajenia konsumentów. – Jako producenci musimy zdawać sobie też sprawę, że ceny nie będą cały czas rosły. We wrześniu 2017 r. cena mleka w Polsce była niewiele niższa od średniej w Europie – mówił Rafał Stachura.

Kolejny problem, to unijne zapasy odtłuszczonego mleka w proszku wynoszące ok. 400 tys. ton. – Jego przydatność do spożycia kończy się za kilka miesięcy. Wszyscy o tym wiedzą, a każdy udaje, że tego nie widzi. Jeśli to mleko trafi na rynek, to mleczarstwo zostanie zatopione.


W jedności siła

Wybór właściwej strategii powinno ułatwić uświadomienie sobie, że Lubelszczyzna to tylko jeden z bardzo wielu regionów, gdzie jest produkowane mleko. Natomiast Polska to tylko jeden z wielu krajów, gdzie odbywa się taka produkcja. – I jeśli przestaniemy produkować mleko, nikt tego nawet nie zauważy.

Ale są też perspektywy i możliwości. – Na Lubelszczyźnie można przetworzyć minimum 3,5 mln l mleka dziennie, a przerabiamy tylko 2 mln, z czego tylko 1,5 mln pochodzi z naszego regionu.  To znaczy, że jest tutaj miejsce dla producentów, bo jest tu zapotrzebowanie na mleko – przekonywał Rafał Stachura.

Mamy na Lubelszczyźnie bardzo silne marki takie jak Krasnystaw, Ryki, Spomlek, Piaski. Mamy Bielucha i Michowiankę. Nawet Bychawa, która jest małą mleczarnią, radzi sobie doskonale. W sumie 11 mleczarni. Ale brakuje nam jednej silnej grupy z jedną marką. Stwórzmy taką grupę i wspólnie kupujmy, przetwarzajmy i promujmy. Dziś na rozmowy z sieciami jedzie 11 przedstawicieli 11 lubelskich mleczarni. I sieć handlowa ma 11 osób do rozegrania. Gdyby to była jedna czy dwie osoby, to byłoby zdecydowanie łatwiej nam, a trudniej im.

Potrzebna silna marka

Zebrani wysłuchali także m.in. wystąpienia Grzegorza Kapusty. Wicemarszałek województwa lubelskiego podkreślił, że wyrósł z mleczarstwa, pracował bowiem 18 lat w SM w Rykach. Po nakreśleniu sytuacji mleczarstwa w ostatnich latach przeszedł do spraw związanych z przyszłością branży. – Mimo że jesteśmy coraz bardziej liczącym się eksporterem, wciąż brakuje nam silnej marki. Często artykuły typowo eksportowe sprzedajemy nie pod swoimi brandami. Powinniśmy mocniej zwrócić uwagę na to, aby budować markę Polski jako producenta mleka i jego istotnego eksportera – powiedział.

Korzystne prognozy

Jeśli chodzi o branżę mleczarską, to zdaniem wicemarszałka, jej najbliższa przyszłość zapowiada się dobrze. – Szacuje się, że eksport z Unii Europejskiej będzie rósł szybciej niż z innych rynków. Unia ma już wypracowaną pewną pozycję, jest gwarantem jakości, jeśli chodzi o artykuły mleczarskie. Szacuje się też, że spożycie mleka i produktów mleczarskich będzie rosło, choć akurat u nas w kraju ten przyrost na przestrzeni ostatnich pięciu lat nie jest jakiś szczególnie duży i są tu duże rezerwy, szczególnie w porównaniu z krajami starej Unii. Niemniej jednak, krok po kroku ten wzrost w Polsce następuje – zaznaczył wicemarszałek.

Zwrócił też uwagę, że patrząc z perspektywy rynków światowych rośnie zapotrzebowanie na artykuły mleczarskie w krajach Afryki i Azji. – Według szacunków, zapotrzebowanie globalne będzie rosło w granicach 3,5–3,7 proc. rocznie. A pamiętam, że kiedyś mówiło się tylko o 2–2,5 procenta. Czyli obecne prognozy są bardziej optymistyczne. Warto jednak pamiętać, że podstawowym naszym odbiorcą, jeśli chodzi o nadwyżkę produkcji mleka, pozostaje Unia Europejska – kontynuował wicemarszałek. – Głównie Niemcy, Wielka Brytania, Czechy.

Prelegent mówił też o zagrożeniach dla branży. – Jest to niska stabilność rynku, która występuje od lat i wciąż nie udaje się tej sinusoidy wyeliminować. Problemem jest też niska rentowność: 1,5 proc. w okresach gorszej koniunktury do zwykle maksymalnie 3 proc. w okresach lepszych. Obecnie mamy koniunkturę, jednak przewiduje się, że spadek cen po apogeum może nastąpić w pierwszym kwartale przyszłego roku – stwierdził.

Jako zjawisko niepokojące często jest też wymieniana zbyt wolno postępująca konsolidacja zakładów działających w branży. Choć trzeba zauważyć, że ich liczba systematycznie się zmniejsza. Zwykle w okresach gorszej koniunktury zakłady tracące płynność finansową szukają kogoś, kto interwencyjnie przyjdzie z pomocą – powiedział wicemarszałek.

Konferencja została zorganizowana przez Sekretariat Regionalny Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich Województwa Lubelskiego wspólnie z Urzędem Marszałkowskim w Lublinie.  Sfinansowana została z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie.

Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
24. kwiecień 2024 01:01