StoryEditorWiadomości rolnicze

Selekcja genomowa

12.06.2014., 12:06h
Stała się już faktem i spowodowała rewolucyjne wręcz zmiany w organizacji hodowli bydła. Tak rewolucyjne, że często porównuje się je do tych, jakie miały miejsce przy wprowadzaniu sztucznej inseminacji. Dlaczego? Bo dziś możliwe jest określenie przydatności do hodowli zwierząt zaraz po ich urodzeniu, na podstawie oceny jego genomu. Technologia wykorzystywana jest we wszystkich liczących się na świecie programach hodowlanych. U nas niestety – jeszcze nie.  

Polscy hodowcy z oceną genomową stykają się, kiedy importują materiał hodowlany, gdyż zarodki i jałówki taką ocenę już mają. Wyjaśnijmy pokrótce, co to jest selekcja genomowa i jakie przynosi korzyści. 

Selekcja genomowa jest metodą selekcji osobników, których wartość hodowlana obliczona jest na podstawie ich własnego genomu – dzięki markerom SNP (stąd genomowa wartość hodowlana). Technologia ta pozwala uzyskać wycenę wartości hodowlanej zwierzęcia zaraz po urodzeniu, dla wszystkich cech branych obecnie pod uwagę w hodowli, zarówno dla materiału żeńskiego, jak i męskiego. Wydaje się, że do historii przeszła więc już selekcja buhajów oparta na użytkowości ich córek, co wiązało się z dużymi kosztami i czasem wydłużającym odstęp pokoleń. Do zalet oceny genomowej należy więc znacząca redukcja kosztów oceny buhajów, skrócenie odstępu pokoleń (5–6 lat do 12 miesięcy), szybszy postęp hodowlany, wzrost znaczenia samic w programach hodowlanych oraz zmniejszenie inbredu.

Selekcja materiału żeńskiego może być teraz realizowana już w bardzo wczesnym wieku, szczególnie dla cech tak ważnych jak cechy funkcjonalne. Można wybrać jałówki do hodowli zaraz po urodzeniu i po zgenotypowaniu, mające pozytywną i precyzyjną wycenę pod względem ich płodności, odporności na zapalenie wymion i długowieczności. Znajomość wartości hodowlanej jałówek poprawia także wybór buhaja do pierwszego kojarzenia.

Hodowca może stosunkowo łatwo poznać, które z jego jałówek są szczególnie przydatne w hodowli i w pierwszej kolejności wybrać je na matki przyszłych córek czy nawet buhajów i kryć nasieniem wybitnych rozpłodników. Jak twierdzi prof. Tomasz Strabel z UP w Poznaniu, nowe możliwości zachęciły hodowców do większego zaangażowania w hodowlę i nie tylko genotypowania samic. Praktyką staje się krycie krów, które mają najwyższą hodowlaną wartość genomową nasieniem młodych rozpłodników, by pozyskać od nich buhaje. Nieco gorsze samice kryje się nasieniem seksowanym, by urodziły się z nich wartościowe córki przeznaczone do remontu stada.

Dzięki selekcji genomowej zmienia się także system użytkowania buhajów w sztucznej inseminacji. Hodowcy mają do dyspozycji dużo większą ilość nowych młodych buhajów o różnorodnych rodowodach. Długość użytkowania buhaja jest coraz krótsza, gdyż roczny postęp hodowlany jest dwa razy większy.

Ocena genomowa buhajów ma jednak jedną podstawową wadę – jest mniej dokładana niż ocena na potomstwie, ale w praktyce wykazano, że ponieważ odbywa się o wiele szybciej, pozwala uzyskać dwukrotnie większy postęp w stosunku do programów tradycyjnych. 

Jak wygląda dziś polski program oceny genomowej? Jest on w budowie i – niestety – napotyka na bariery. Aby mógł wystartować, konieczny jest pilny dostęp Polski do tzw. europejskiej bazy referencyjnej należącej do konsorcjum europejskich firm inseminacyjnych (EuroGenomics). Obecnie baza ta liczy ponad 25 tys. buhajów o wiarygodnie wycenionej wartości hodowlanej dokonanej w oparciu o ocenę ich potomstwa i mających wycenę na podstawie genomu. Polskie firmy inseminacyjne i instytucje naukowe (szczególnie Instytut Zootechniki w Balicach) dysponują fachową kadrą i odpowiednim sprzętem. Problem pozostaje właśnie w dostępie do danych genotypowych kilkudziesięciu tysięcy sztuk buhajów, które zostały przebadane pod kątem genomu w innych krajach europejskich.

Okazuje się jednak, że konsorcjum EuroGenomics uzależnia przekazanie danych stronie polskiej od całkowitego otwarcia polskiego rynku dla nasienia z zagranicy, a tym samym, odcina polską hodowlę od możliwości pracy nad genomem na poziomach porównywalnych z krajami zrzeszonymi w konsorcjum. Gdy nie widomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

W 2011 roku Komisja Europejska dopuściła do inseminacji młode buhaje o wycenie genomowej. Dla krajów importujących nasienie, jakim jest Polska, to prawdziwe zagrożenie.

Dlatego też polskie prawo powinno z jednej strony umożliwiać prowadzenie oceny genomowej, z drugiej zaś, wzorem innych krajów europejskich, chronić polską hodowlę przed niekontrolowanym napływem materiału genetycznego ocenionego genomowo z zagranicy.

Beata Dąbrowska

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 05:13