StoryEditorWiadomości rolnicze

Żeby lżej się kręciło

02.12.2014., 13:12h
Każdy z użytkowników małego ciągnika pracującego z ładowaczem czołowym narzeka na duży wysiłek związany z kierowaniem traktorem z obciążonym wysięgnikiem. Receptą na tę dolegliwość może być jedynie zastosowanie wspomagania kierownicy.  

Jednym z wielu użytkowników ciągnika Ursus C-330, który pracuje z ładowaczem czołowym, jest Roman Wojtkowiak z Wilkowic k. Leszna. W jego gospodarstwie liczącym 30 hektarów jest sporo pracy, do której jest wykorzystywana trzydziestka. Usuwanie obornika, transport z pola bel słomy oraz ich codzienne dowożenie do budynków inwentarskich czy też różne prace przy budowie to tylko nieliczne zadania, z którymi dzielnie radzi sobie stary Ursus.

Bilans kosztów

Nadmierne luzy w układzie kierowniczym spowodowane długą eksploatacją ciągnika przyczyniły się do gruntownej modernizacji Ursusa.

– Licząc się z dość kosztowną wymianą głównych elementów układu kierowniczego, w tym kolumny kierowniczej oraz końcówek drążków, postanowiłem nieco dołożyć, ale ułatwić sobie eksploatację, montując na ciągniku hydrauliczne wspomaganie kierownicy i niezależne zasilanie ładowacza czołowego Tur 1 T-210 – mówi Roman Wojtkowiak.

Wszystko zaczęło się od skompletowania potrzebnych zespołów. Najpierw została zregenerowana pompa hydrauliczna od Bizona, mająca wydajność 32 l/min. W dalszej kolejności zostały zakupione drążki kierownicze, orbitrol, zawór dwudzielny i rozdzielacz dwusekcyjny. 

– Z założenia niezależne zasilanie ładowacza czołowego miało nie tylko poprawić jego funkcjonowanie, ale także dać możliwość wykorzystania do innych maszyn także hydrauliki zewnętrznej – wyjaśnia rolnik. 

Na początku przeróbki ciągnika były plany zainstalowania dodatkowej pompy (która miała być napędzana od WOM) i zbiornika oleju na układzie zawieszania. Jednak konieczność demontażu całej instalacji w przypadku wykorzystania ciągnika do innych prac powodowałaby niepotrzebną stratę czasu na montaż i demontaż osprzętu. Ostatecznie stanęło na tym, że niezależny układ zasilania funkcjonuje bez żadnych ograniczeń. 

Najpierw pompa

Pierwsze prace skupiły się na dobrym zamontowaniu pompy olejowej. Początkowo rolnik myślał o napędzie jednym paskiem klinowym, ale mógłby on być za słaby, co w konsekwencji powodowałoby poślizg i nieprawidłowe funkcjonowanie układu kierowniczego i zasilania ładowacza czołowego. Pojawił się również pomysł, aby zastosować do napędu łańcuch, który wyeliminowałby poślizg.

– Niestety, to rozwiązanie miałoby kilka mankamentów. Jednym z nich byłaby hałaśliwa praca oraz konieczność częstej konserwacji – argumentuje konstruktor. 

Kompromisem i jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji było zastosowanie dwóch pasów klinowych. Najpierw należało wykonać podwójne koło pasowe (średnica 110 mm) i zamocować je do koła na wale korbowym silnika. Podobne jest zamontowane na osi napędzającej pompę zębatą. Wszystkie precyzyjne prace polegające na obróbce skrawaniem zostały wykonane w zakładzie zajmującym się naprawą ciągników. 

Pompa olejowa została zamontowana (w miejsce sprężarki) do specjalnie wykonanej przystawki. Jest ona przykręcona do korpusu stanowiącego oparcie przedniej osi. Dodatkowo wykonane otwory fasolkowe pozwalają na łatwe napinanie pasów klinowych (A 1000 A38). Z uwagi na intensywną eksploatację są one raz do roku wymieniane na nowe. 

Dalszy etap modernizacji to zbudowanie zbiornika o pojemności 15 l. Został on wykonany z blachy. Wewnątrz zbiornika do króćca zasysającego olej został zamontowany filtr siatkowy, aby uniemożliwić zasysanie przez pompę jakichkolwiek nieczystości. Zbiornik jest zamontowany w miejscu lewego akumulatora rozruchowego. Akumulator w tym przypadku „powędrował“ do skrzynki pod podłogę kabiny. Kolejne prace polegały na zamontowaniu węża zasilającego zawór dwudzielny (od Bizona). Część jego wydajności kierowana jest na orbitrol układu kierowniczego, a część na hydraulikę zasilającą ładowacz czołowy. Z zamontowaniem i podłączeniem węży zasilających z dwusekcyjnego rozdzielacza do siłowników podnoszących wysięgnik i sterujących osprzętem nie było większych problemów. 

Natomiast nieco więcej czasu trzeba było poświęcić na zamontowanie orbitrola. Najpierw trzeba było zdemontować kolumnę kierowniczą i w jej miejscu zamontować hydrostatyczny zawór skrętu. Jest on przykręcony do specjalnie wykonanej przystawki. 

– Wiele czasu trzeba było poświęcić na przerobienie układu kierowniczego trzydziestki. Wszystkie modele posiadały układ oparty na dwóch drążkach kierowniczych. Jednak w moim przypadku zamontowane wspomaganie wymusiło konieczność zastosowania układu z jednym drążkiem wzdłużnym i jednym poprzecznym – wyjaśnia Roman Wojtkowiak. 

Najpierw należało przykręcić do czopów zwrotnic wąsy kierownicze od Ursusa C-360. Następnie trzeba było połączyć je drążkiem poprzecznym i wyregulować zbieżność kół. W dalszej kolejności zostało wykonane mocowanie do siłownika hydraulicznego dwustronnego działania. Ramię mocujące jest przykręcone do mocowania podstawy ładowacza czołowego (z prawej strony). Do sterowania kołami wykorzystywany jest siłownik dwustronnego działania (od układu kierowniczego kombajnu zbożowego Bizon). W celu właściwego ustawienia pracy siłownika końcówka drążka jest wyposażona w regulowany na gwincie przegub kulisty. 

– Żeby w czasie przejazdów przez np. rowy lub inne nierówności nie doszło do uszkodzenia drążka poprzecznego, zostały na belce przedniej przyspawane specjalne zabezpieczenia (dwa ceowniki o szerokości 40x40 mm) uniemożliwiające mocne pochylanie się belki osi przedniej – dodaje konstruktor.

Dla długiej żywotności

Spływający olej z siłowników hydraulicznych jest kierowany z powrotem do zbiornika przez filtr PP 8.9. Korpus filtra pochodzi od układu wspomagania „ciężkich“ ciągników Ursus. Wszystkie elementy hydrauliki wykonane są z bardzo dużą dokładnością, a narażenie ich na różnego rodzaju zanieczyszczenia mogłoby skrócić żywotność kluczowych zespołów układu hydraulicznego. Żeby układ działał bez zarzutu, trzeba tylko okresowo wymieniać olej i wkład filtru olejowego. W tym przypadku wykonuje się to po przebiegu ok. 600 mtg. 

– Przeróbki nie uniknął także wysięgnik ładowacza czołowego. Fabryczna konstrukcja była wyposażona w sterowanie osprzętem za pomocą linki. Aby ułatwić sobie to zadanie, postanowiłem zamontować sterowanie czerpakiem z wykorzystaniem hydrauliki – mówi Roman Wojtkowiak. 

Do podłużnic wysięgnika zostały przyspawane mocowania do dwóch siłowników hydraulicznych. Drugi koniec siłownika sterującego jest zamocowany do pionowego ramienia. Z ramieniem tym współpracuje łącznik z profilu zamkniętego połączony sworzniem z uchwytem w osprzęcie. Warto również zaznaczyć, że w przypadku wykorzystywania ciągnika do innych prac niewymagających ładowacza czołowego można go łatwo odczepić. Wystarczy zamontować jedną podporę na belce poprzecznej, odłączyć zasilanie siłowników sterujących osprzętem (dwa szybkozłącza hydrauliczne) i wyjąć sworznie mocujące wysięgnik i siłowniki podnoszące ramię wysięgnika. 

Niezależne zasilanie ładowacza czołowego i wspomagania kierownicy działa z powodzeniem już od ponad 11 lat. Trudno ustalić całkowity koszt przedsięwzięcia z uwagi na wykorzystanie kilku elementów układu z domowych zapasów. Najważniejsze, że nawet po całym dniu intensywnej pracy nie tylko w żniwa operator nie jest „zmęczony“ kierowaniem ciągnikiem i obsługą ładowacza czołowego.

Krzysztof Grzeszczyk

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 16:25