StoryEditorSusza

Jak ratować rolnictwo przed skutkami suszy?

31.03.2019., 23:03h
W Zakrzowie pod Raciborzem podczas konferencji „Jak ratować polskie rolnictwo przed skutkami suszy” (gospodarzem było Przedsiębiorstwo Rolno-Przemysłowe „Agromax”), omawiano problem suszy w kontekście globalnych zmian klimatu i szukano sposobów przeciwdziałania jej skutkom w rolnictwie.
Niestety, nie ma co się łudzić – okresy suszy będą w Polsce występowały i to coraz częściej, bo obserwowany jest wzrost temperatur i nie widać wyraźnych tendencji przyrostu opadów atmosferycznych.

Susza to zjawisko wpisane w nasz klimat

Trendy temperatury powietrza wg Biuletynu Monitoringu Klimatu Polski za okres 1951–2017 są dla rolnictwa niepokojące – mówiła dr hab. Agnieszka Ziernicka-Wojtaszek (Uniwersytet Rolniczy im. H. Kołłątaja w Krakowie). – Tempo ocieplenia rośnie. Wzrost temperatury o 1oC powoduje niedobór opadów rzędu 6,3 mm, o 2oC o 14,6 mm na miesiąc. 

Dr hab. Andrzej Doroszewski, (Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach) przedstawił rolnikom system monitoringu suszy rolniczej w Polsce. Przy wyznaczaniu obszarów dotkniętych tym zjawiskiem uwzględnia on warunki pogodowe i podatność gleby na suszę. Baza danych pogodowych służy do obliczenia Klimatycznego Bilansu Wodnego, baza danych o glebach uwzględnia kategorię podatności gleb na suszę. W systemie warunki meteorologiczne powodujące suszę określane są za pomocą KBW stanowiącego różnicę między opadem atmosferycznym a ewapotranspiracją (parowanie z gleby i roślin). 

Susza niszczy glebę na lata 

Rolnicy wiedzą jak to się odbywa i po zeszłorocznej suszy i suszach wcześniejszych wiedzą, jakie ten system ma wady – a ma ich wiele. Jednak susza meteorologiczna, decydująca o plonowaniu roślin w bieżącym sezonie to jedno, a susza glebowa z konsekwencjami na lata, to drugie. O skutkach suszy w glebie mówił na konferencji dr hab. Marek Ryczek (Uniwersytet Rolniczy im. H. Kołłątaja w Krakowie). Susza glebowa ogranicza dostępność wody dla roślin, zmniejsza przepuszczalność gleby i powoduje szybki zanik struktury gruzełkowatej. W konsekwencji wzrasta m.in. zagęszczenie gleby, wzrasta zjawisko erozji gleby, zmniejszają się zasoby próchnicy, maleje aktywność organizmów glebowych, rośnie zasolenie.

W warunkach suszy bez spodziewanych opadów bezsensowne staje się nawożenie pogłówne roślin, a znaczenia nabiera możliwość dolistnego dokarmiania, o czym mówił Maciej Bachorowicz z firmy Ekoplon. Oczywiście wiedząc, że ryzyko suszy jest wpisane w polskie rolnictwo, wielkie znaczenie ma cała agrotechnika. Oczywiście najprostszą, choć kosztowną metodą uniezależnienia się chociażby częściowego od niedoboru opadów są melioracje nawadniające i nawadnianie roślin dostępnymi technikami. Mówił o tym dr hab. Roman Rolbiecki (Katedra Melioracji i Agrometeorologii Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. J.J. Śniadeckich w Bydgoszczy), jednak z jego informacji wynika, że w Polsce nawodnienia spełniają ograniczoną rolę. Są stosowane zaledwie na około 1–1,5% powierzchni użytków rolnych. Mają charakter interwencyjny, uzupełniający okresowe niedobory wody. W kraju do produkcji polowej wykorzystuje się głównie ciśnieniowe systemy nawadniające (deszczowniane i kroplowe). W warunkach polowych najczęściej są to deszczownie szpulowe, zakończone działkiem wodnym czy konsolą. W ostatnich latach obserwuje się też, z uwagi na oszczędność wody oraz możliwość fertygacji – wzrost nawodnień niskociśnieniowo-kroplowych przy użyciu linii lub taśm kroplujących (w warzywach).

Jak ograniczyć utratę wody w glebie?

O tym, jak przeciwdziałać suszy w praktyce na przykładzie, opowiedział Henryk Kaliciak z Przedsiębiorstwa Rolno-Przemysłowego „Agromax”. Firma ma ponad 2600 ha użytków rolnych (przede wszystkim gleby ciężkie, brunatne, lessy). Produkuje rzepak, pszenicę ozimą, kukurydzę, buraki i lucernę oraz mleko. 

W 2018 r. z powodu suszy i potężnych upałów uzyskaliśmy mniejsze plony: pszenicy ozimej o 20%, buraków cukrowych o 25% – relacjonował Henryk Kaliciak. – Najwyższy spadek plonu odnotowano w pszenicach ozimych późno sianych. Straty byłyby znacznie wyższe, gdyby nie to, że od dwóch lat wprowadzamy uprawę bezorkową ograniczającą utratę wody w glebie. 

Warunkiem prawidłowej agrotechniki w tej uprawie jest jak najlepsze rozdrobnienie i równomierne rozmieszczenie resztek pożniwnych, dokładny zbiór słomy, jak najszybsze wymieszanie resztek pożniwnych w profilu glebowym (talerzówka) na głębokość 6–8 cm, jak najszybsza likwidacja samosiewów (mechanicznie lub chemicznie – glifosat) przed siewem pszenicy. Jej efektem jest dobre wymieszanie gleby z resztkami pożniwnymi, likwidacja podeszwy płużnej, powiększenie pojemności wodnej gleby (sorpcja), oszczędność paliwa, siły roboczej i zachowanie terminów agrotechnicznych. W razie konieczności stosowania orki, należy jak najszybciej wykonać płytką podorywkę, pole po orce natychmiast uprawić (w tym samym dniu) i wykonać siew (warunek minimalizacji utraty wody). W przypadku poplonów na przyoranie, należy je zasiać szybko i po skoszeniu szybko przyorać, przez co zaoszczędzi się więcej wody w glebie.

Nie pojedyncze, a kompleksowe rozwiązania. Co zrobić, żeby zwiększyć dostępność wody glebowej?

Dostępność wody glebowej można zwiększyć poprzez uprawę odpowiednich roślin, a nawet odmian i manipulowanie terminem i parametrami siewu. O tym dr hab. Tomasz Piskiera (Politechnika Koszalińska, Katedra Agrobiotechnologii). Oczywiście nie chodzi tutaj o pojedyncze działania, ale kompleksowe dotyczące: terminu, głębokości wykonywania uprawy pożniwnej, likwidacji samosiewów, uprawy poplonów i ich wpływu na warunki wodne gleby, retencji wody glebowej i poprawy wykorzystania zgromadzonej w glebie wody.

Tematów poruszanych na konferencji przez naukowców było bardzo dużo. Niektórzy stawiali też sensowne sugestie, że może trzeba zmienić gatunki roślin uprawianych w Polsce, że może trzeba zmienić kierunki prac hodowlanych i badawczych. Z całą pewnością trzeba szukać kompleksowych rozwiązań uwzględniających specyfikę polskich gleb, możliwości rozbudowy małej retencji, wykorzystywać lepiej siłę zmianowania i płodozmianu czy lepiej korzystać w praktyce z bogactwa gatunków roślin i postępu hodowlanego.

Biorąc pod uwagę ryzyko suszy, znaczenia nabiera odpowiednia chemiczna ochrona roślin. Wiele jest na rynku produktów stymulujących wzrost z tzw. efektem fizjologicznym. Są też specjalistyczne biostymulatory stworzone właśnie po to, aby redukować stresy roślinne. W tym zakresie tematów, problemów i rozwiązań jest wiele, a o stosowaniu środków ochrony i mieszanin agrochemikaliów w warunkach suszy mówił prof. Marek Mrówczyński z Instytutu Ochrony Roślin. Zwracał uwagę na to, że susza glebowa sprzyja rozwojowi wielu chwastów, które mają się w takich warunkach dobrze i niestety zużywają wodę potrzebną roślinom. Trzeba je zwalczać jak najwcześniej, pamiętając przy tym, że łączne stosowanie agrochemikaliów jest uzależnione od temperatury i turgoru roślin uprawnych. Gdy temperatura powietrza wynosi powyżej 25°C, gleba jest przesuszona, a rośliny nie mają turgoru, dochodzi do uszkodzeń lub nawet zniszczeń plantacji występujących podczas zabiegów. 

  • Konferencja naukowa „Agromax” w Zakrzowie zgromadziła setki rolników i wielu naukowców, którzy omawiali sposoby ochrony przed suszą w rolnictwie 


Artur Kowalczyk
fot. Artur Kowalczyk
zdj. główne Pixabay

 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 21:36