StoryEditorWiadomości rolnicze

Podsumowanie kukurydzianego sezonu na polach w Baranówku

20.10.2014., 12:10h
Ponad 300 plantatorów z całej Wielkopolski podsumowało sezon uprawy kukurydzy. Ostatnie miesiące nie były dla nich łatwe.  

Rolnicy spotkali się na Wielkopolskim Dniu Kukurydzy KWS w gospodarstwie Jana i Roberta Zawiejów w Baranówku (gm. Pleszew). Hodowcy rozmawiali m.in. o trudach mijającego sezonu. 

– To był bardzo nietypowy rok dla kukurydzy. Ulewy w ciągu dwóch dni potrafiły zalać nas 180 mm wody, po czym nastąpiła ponadmiesięczna susza – mówił Robert Zawieja. 

Co roku wielkim problemem dla plantatorów jest występowanie omacnicy prosowianki. Sposoby walki z owadem, oprócz jesiennej orki, są dwa: biologiczne lub chemiczne. Eksperci namawiają do pierwszej z tych metod, która wiąże się z wykorzystaniem kruszynka. Polega ona na rozwieszeniu kartoników z jajami kruszynka na roślinach, w liczbie ok. 30–40 na hektar.

– Omacnica zaczyna wylatywać około 20 czerwca i nalatuje przez 2 tygodnie, składając jaja. Gdy motyle je złożą, to po kilku dniach wylęgną się z nich gąsienice. Ważne, żeby muszki wyleciały z kartoników, zanim omacnica się wylęgnie. Kruszynek chroni nam pola do końca sezonu, musimy go tylko w odpowiednim momencie na nie wprowadzić – przekonywał Adam Majewski z KWS. 

Z metody tej na swoim polu korzystają także Zawiejowie. 

– W tym roku zastosowaliśmy tę technikę po raz pierwszy. Jest to prosta metoda, rozłożenie zajmuje około 15–20 minut na hektar. W ubiegłym roku w niektórych miejscach mieliśmy nawet 30% liści uszkodzonych przez omacnicę, przez co traciliśmy nawet 2 tony na hektarze. Jeżeli ktoś by się wahał nad opłacalnością kruszynka, to proste liczenie: dwie tony więcej, nawet przy cenach rzędu 600 złotych, jest bardzo opłacalne, bo wydatek na kruszynka to około 160 zł/ha – zapewniali hodowcy kukurydzy.

W przypadku ochrony chemicznej kluczowa jest terminowość i obserwacja upraw.

– Żeby wyznaczyć termin, trzeba mieć zaznaczone miejsce występowania jaj. Najlepiej oznaczyć sobie te rośliny, np. wstążką, i obserwować. Gdy złożone jaja omacnicy znikną, to znaczy, że wylęgły się gąsienice. Wtedy poczekałbym 3–4 dni i wjechał z opryskiem, a poprawkę zrobił po tygodniu – mówił Adam Majewski.

Doświadczeni plantatorzy przekonywali, że dobrym rozwiązaniem na poprawę plonowania jest zastosowanie płodozmianu. Ich zdaniem optymalne jest sianie przez trzy lata późnych, a więc najlepiej plonujących odmian kukurydzy, a w następnym roku odmian wczesnych, po to, by w piątym roku cyklu zasiać pszenicę. 

– Wcześniej siana pszenica to około 1 tony in plus. Jeżeli siejemy w okolicach 20–25 września, to jest to różnica tony na hektarze w stosunku do pszenicy z 10–15 października – wyliczał Jan Zawieja. – Mieliśmy pola, które były pod kukurydzą przez 15 lat. Pomimo że były to pola utrzymane w bardzo wysokiej kulturze, bardzo dobrze nawożone, klasowo nie najgorsze, to już po 9–10 latach uprawy w monokulturze plonowały gorzej niż pola, na których kukurydza była przez trzy lata. Jeśli chcemy uzyskiwać wysokie plony, płodozmian musi być – stwierdził organizator spotkania.

 

– Zarówno w przypadku kukurydzy, jak i pszenicy, jest czynnik, na który hodowcy muszą bacznie zwracać uwagę – występowanie grzybów Fusarium, które produkują mykotoksyny. – Od kilku lat w umowach dotyczących sprzedaży kukurydzy mamy wpisywane graniczne ilości mykotoksyn. W tym roku podaż zbóż jest bardzo wysoka i trudno będzie sprzedać naszą produkcję w dobrej cenie. Skupujący kukurydzę czepiają się zanieczyszczeń, przypalonych ziaren, a za chwilę będą czepiać się mykotoksyn, które pojawią się w kukurydzy rosnącej w przekropnej pogodzie. Dawno nie widziałem tylu roślin porażonych przez Fusarium. Proste zalecenie – nie trzymać roślin za długo na polach. Jeśli odmiana wczesna czy średniowczesna osiąga 26–28% – młócić i uciekać, bo mykotoksyny będą się w tej kolbie gromadziły – przekonywał Robert Zawieja

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 04:19