StoryEditorŻycie wsi

Kuchnia dziadków z Kresów Wschodnich dała stowarzyszeniu z Jarnatowa dwie Perły

14.02.2019., 08:02h
Ze Stowarzyszeniem Kobiet z Jarnatowa umawiałam się już dwa razy. Ciągle coś nam wypadało. Kiedy w końcu udało się nam spotkać, okazało się, że to, z różnych powodów, pierwsza taka kobieca grupa w historii „Tygodnika”.
Jarnatów – mała wioska pod Lubniewicami. Jak większość tamtejszych wsi, pełna urokliwych poniemieckich budynków, z obowiązkowym niemal pałacem w centrum. Ten jarnatowski na szczęście nie popada w ruinę – kupił go jakiś potentat, jak zdradza mi na schodach do świetlicy Łucja Jesiółkiewicz, prezeska stowarzyszenia.

Nie, to chyba było inaczej

Siadamy. Przy stole pięć kobiet. I szybko okazuje się, że, jak to mówią o Polakach, poglądów zawsze o jeden więcej niż uczestników rozmowy.

W 2010 przejęłam prezesurę w stowarzyszeniu. Napisaliśmy pierwszy projekt do starostwa w Sulęcinie. Zrobiłyśmy piknik rodzinny... – mówi Łucja.

Jak? A to nie w 2011? – przerywa Krysia.

Już wiem, że sytuacji do uzgodnienia będzie więcej. Bo nigdzie nie widzę kroniki, która nie pozostawiałaby wątpliwości.

Dzwonimy więc do nieobecnej na spotkaniu Eli, sekretarz stowarzyszenia, i namawiamy ją na uczestnictwo w tej telekonferencji. Na początek ustalamy kilka bezspornych faktów.

Stowarzyszenie zarejestrowano w 2003 roku i dziś ma trzydziestu członków i członkiń. I są wśród nich trzy pokolenia, jak chlubi się Łucja.

Wyjeżdżałyśmy do...
Pozostało 88% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 04:49