StoryEditorWiadomości rolnicze

Staw sercem Rębiechowa

21.07.2014., 14:07h
Energiczna, wesoła, solidna – tak o swojej sołtysce mówią mieszkańcy Rębiechowa w gminie Kobylin. Za jej rządów we wsi powstał wiejski skwer ze stawem. Dzięki temu mieszkańcy Rębiechowa mają się gdzie latem spotykać.   

Małgorzata Kucharczyk jest sołtyską Rębiechowa już 12. rok. Obawia się, że będzie nią i następną kadencję. Bo jak mówi: starsza młodzież dziś nie garnie się do społecznej pracy. Są zajęci swoimi sprawami. Gonią za pieniędzmi, pracą i walczą o utrzymanie rodzin. Trochę ją to dziwi, bo praca sołtysa nie jest bardzo ciężka. Tylko trzeba mieć podejście do ludzi. Szanować ich, słuchać i liczyć się z ich zdaniem. Gdy 19 lat temu przeprowadziła się do Rębiechowa z Gumienic w gminie Pogorzela, nie spodziewała się, że za kilka lat zostanie tu sołtyską. 

O sobie mówi, że jest „wlozkiem”. Tak w jej okolicach mówi się o osobach, które wchodzą do rodziny, a ona do Rębiechowa przyszła za mężem. Jej zdaniem to, że została sołtysem, zawdzięcza właśnie temu, że jest „wlozkiem”. Dlaczego?

– Bo przyjezdna osoba ma inne spojrzenie na wieś. Widzi problem z innej perspektywy. A ponieważ nie zna żadnych lokalnych sporów i konfliktów, widzi problem takim, jakim jest on w rzeczywistości – wyjaśnia sołtyska, w której wsi mieszka niemal setka osób. Większość trudni się pracą zarobkową poza rolnictwem. W Rębiechowie są 22 gospodarstwa. Jedno z nich wraz z mężem prowadzi właśnie pani Małgorzata. Uprawiają 10 ha ziemi. Na polu wysiewają kukurydzę. Większość trafia do wytwórni w Pudliszkach. Mają też bydło opasowe. Jest więc co robić. Dlatego pani Małgorzata zaczyna dzień o 6.15. Zanim zabierze się za pracę w gospodarstwie, w czasie roku szkolnego przygotowuje śniadanie dla dzieci. Ma syna i córkę. Mają kawałek drogi do szkoły. Córka uczy się w Krotoszynie w technikum gastronomicznym, syn w technikum rolniczym. 

Czystość i porządek to dewiza Kucharczyk, dlatego ucieszyło ją, że młode małżeństwo z dzieckiem kupiło jeden z opuszczonych domów. Dlatego też oczkiem w jej głowie było uporządkowanie terenu wokół publicznego stawu. Starzy mieszkańcy mówią, że był on kiedyś sercem wsi, gdzie tętniło życie. Przez lata staw niszczał. Zarastał. Przestał być ozdobą. Zaczął szpecić. Na domiar złego pochłonął jedno ludzkie życie. Utopiło się w nim dziecko. Tragedia wstrząsnęła mieszkańcami. Nie było już na co czekać. Trzeba było zabrać się do pracy, by więcej nikt przez zaniedbanie nie stracił życia. 

– Rok temu niemal wszyscy zakasali rękawy. I dziś mamy oczyszczony staw. Był we wsi od wieków. Na jego brzegach zawsze toczyło się życie publiczne. Teraz jest ławeczka przygotowana specjalnie dla wędkarzy. Panowie po pracy mogą się więc spotkać nad stawem i razem powędkować – wyjaśnia sołtyska. Czy wędkarze mają co łowić w wiejskim stawie?

– Wpuściliśmy do niego narybek karpia. Dzięki temu w Boże Narodzenie na żadnym z wigilijnych stołów nie zabraknie tej ryby. Na haczyk wędkarzy raz na jakiś czas łapią się też inne ryby, m.in. amury. 

– Wpuszczono je do stawu, by odmulały dno. Nie wolno ich wyławiać, więc jeśli któremuś z wędkarzy amur nadzieje się na haczyk, jest z powrotem wypuszczany do wody – wyjaśnia dumna z mieszkańców pani Małgorzata. 

A o czym dla wsi marzy sołtyska? O placu zabaw z prawdziwego zdarzenia dla dzieci. Bo we wsi, choć nie jest wielka, maluchów jest sporo, ponad trzydzieścioro. W nich sołtyska pokłada swoje nadzieje. 

– We wsi jest grupka 16- i 17-latków zaangażowanych w sprawy naszej lokalnej społeczności – zauważa pani Małgorzata. Dlatego wydaje jej się, że porządzi Rębiechowem jeszcze przez pięć następnych lat. 

Dorota Słomczyńska

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 16:06