StoryEditorWiadomości rolnicze

Beczka na małe areały

02.12.2014., 13:12h
W małych, niskotowarowych gospodarstwach zajmujących się produkcją zwierzęcą zakup nawet najmniejszego wozu asenizacyjnego to inwestycja dość poważna. Istnieje jednak sposób na poszerzenie parku maszynowego o taki sprzęt przy niewielkim nakładzie finansowym.  

Z problemem wywozu gnojówki borykał się Kazimierz Milewski z Kopci w gminie Grębków (w woj. mazowieckim). Gospodarując na 12 ha, prowadzi hodowlę bydła mlecznego. Rolnik posiada 10 krów mlecznych, młodzież remontową oraz kilka opasów. W związku z tym dwa razy do roku wywozi gnojówkę na użytki zielone.

Z nieużytecznych maszyn

– Gnojówka doskonale sprawdza się jako nawóz na użytki zielone. Stosowanie jej w znacznym stopniu pokrywa zapotrzebowanie na składniki pokarmowe roślinności łąkowej. Przy obecnych wysokich cenach nawozów mineralnych i niskich cenach za sprzedane mleko ma to niemałe znaczenie. Znacznie słabsze efekty przynosi ona na gruntach ornych. Wywożę ją dwa razy w roku. 

Wcześniej było to poważnym problemem. Nie mając sprzętu do wywożenia gnojówki, musiałem korzystać z usług innych rolników. Były one dla mnie dość kosztowne. Prowadzę niezbyt duże gospodarstwo i nie było mnie stać na zakup nowego fabrycznego wozu asenizacyjnego. Dwa lata temu postanowiłem sam we własnym zakresie zrobić sprzęt do wywozu gnojówki – mówi Milewski.

Rolnik nie musiał daleko szukać materiałów do skonstruowania potrzebnego sprzętu. Przeglądając w gospodarstwie nieużyteczne maszyny, znalazł wszystkie niezbędne materiały. Pierwszym najważniejszym elementem była beczka ocynkowana o pojemności 1000 l. Służyła ona wcześniej do transportu wody. Jednak trzeba było jeszcze do niej zrobić ramę i podwozie na czterech kołach. Potrzebne elementy Milewski również znalazł wśród nieużywanych maszyn.

Podwozie z młocarni

– Miałem w gospodarstwie starą uszkodzoną młocarnię. Jej podwozie okazało się dobrą konstrukcją pod beczkę. Musiałem obciąć jej górną część, gdyż cały szkielet młocarni był o wiele za wysoki. Konstrukcja po obcięciu wydawała się zbyt słaba, aby utrzymać ciężar pełnej beczki. Dlatego z kątowników z obciętej części zrobiłem na dole podwozia odpowiednie wzmocnienie – wyjaśnia Milewski.

Do przymocowania beczki do konstrukcji podwozia posłużyły stare rury z centralnego ogrzewania. Aby umożliwić dokładne opróżnianie beczki, rolnik zamontował ją ze spadkiem, podnosząc jej przód przez przykręcenie drewnianej kantówki. Koła z młocarni były zbyt małe i uniemożliwiałyby właściwy transport beczki. Dlatego właściciel po niewielkiej przeróbce założył koła o średnicy 13 cali z uszkodzonego samochodu osobowego.

– Po niewielkim przetoczeniu piast koła ze starego volkswagena pasowały do osi z młocarni. Wymieniałem jeszcze kilka śrub w kołach i do tej pory sprawują się dobrze – dodaje rolnik. 

Beczka na podwoziu z młocarni nie wydaje się szczególnym wynalazkiem. Jednak w dosyć oryginalny sposób właściciel rozwiązał rozlewanie gnojówki. 

Wiatrak z napędem

Przy zaworze beczki zamontował obrotowy wiatrak napędzany wałkiem odbioru mocy z ciągnika. Napęd z WOM do wiatraka przechodzi wałem, który w początkowej i końcowej części podwozia obraca się w tulejkach. Do długości WOM nie pasował dyszel w zaczepie z młocarni. Dlatego właściciel zmuszony był do jego skrócenia.

– Sam zrobiłem tulejki, w których obraca się wałek napędzający wiatrak. Zamiast tulejek mogłem zamontować łożyska, lecz uważam, że przy takich obciążeniach nie jest to konieczne – wtrąca hodowca.

Kształt wiatraka rozlewającego zawartość beczki jest wynikiem kilku eksperymentów.

Dobre rozlewanie

– Początkowo wiatrak wyglądał inaczej. Jednak sposób rozpryskiwania nie zadowalał mnie. Obecny skośnie wyprofilowany wiatrak jest wykonany prowizorycznie w celu sprawdzenia jego działania. Ponieważ sprawuje się bardzo dobrze, pozostawiłem go bez poprawiania, aby nie zepsuć efektu jego pracy – śmieje się właściciel.

Milewski zamontował również linkę do otwierania zaworu beczki z kabiny ciągnika podczas jazdy, co pozwala uniknąć nadmiernego wylania się gnojowicy w jednym miejscu. Do napełniania beczki rolnik używa pompy zasilanej silnikiem elektrycznym o mocy 2,45 kW.

Niewielki koszt

Kazimierz Milewski jest bardzo zadowolony ze swojej „przyczepy asenizacyjnej”. Szczególnie godny uwagi jest koszt przedsięwzięcia, szacowany przez wykonawcę na niecałe 200 zł, które zostały wydane m.in. na śruby, elektrody, tarczę do cięcia metalu i inne niezbędne materiały.

– Mój wynalazek sprawuje się dobrze. Jest nawet wygodniejszy w użyciu od beczki, którą wcześniej pożyczałem. Ma też bardzo dobry skręt, dzięki czemu zawracam nim prawie w miejscu. Jedynym jego mankamentem jest zbyt mała pojemność beczki. W przyszłości planuję jej wymianę na 2000 l lub 2500 l. Konstrukcja i koła bez problemu utrzymają zwiększony ciężar. Ta zmiana w znaczny sposób ułatwi mi pracę, redukując przejazdy co najmniej o połowę – sumuje Milewski. 

Józef Nuckowski

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 17:27