StoryEditorRodzina

Glutki i kulinarne środy, czyli wiejskie wakacje

10.08.2019., 12:08h
Nie ma jak wakacje na wsi. I to nie tylko wtedy, kiedy odwiedza się mieszkającą tam ciocię. Superwakacje mają mieszkające w podchojnickich wioskach dzieci i młodzież. My odwiedziliśmy Pawłowo i Lotyń, w którym aktywne letnie popołudnie spędzała też grupa z Nowej Cerkwi.
W pawłowskiej świetlicy – leniwe popołudnie. Zasłużenie, bo chwilę temu grupa wróciła z kręgli w Chojnicach.

Jesteśmy tu codziennie, od 11.00 do 15.00. Nie, z telefonami siedzimy tylko teraz, bo tak mamy co robić. Mamy zajęcia kulinarne, jutro na przykład będą „Meksykańsie kąski”. To chyba mięso mielone i tortilla. Przyniesiemy składniki – opowiadają Ksenia, Patryk, Szymon, Tymek i Janek.

Uczyć się w wakacje?

Wiedzą, że potrzebna będzie też kolendra i mielona papryka. Wiedzą, bo już 2 lata temu świetlica realizowała w wakacje projekt „Ale Meksyk!”. Uczyli się tańca, gotowania i historii tego kraju. Było sombrero i piniaty – kule ze słodkościami, które trzeba strącić.

W Pawłowie wakacje niewiele mają wspólnego z odpoczynkiem. Dzieciarnia ciągle jest w ruchu, który doczekał się nawet swojego harmonogramu. Początek tygodnia to sportowe poniedziałki – tenis, cymbergaj, piłkarzyki, trampolina. Wtorki upływają pod znakiem plastyki. W poprzednim tygodniu młodzież malowała palcami maczanymi w farbie. Z niezłym skutkiem. Powstały abstrakcje, a nawet wprawki do niezłych plakatów. Takich choćby, jak projekt Jasia z polską flagą z odciśniętym na bieli śladem dłoni.

W jedną z kulinarnych śród nauczyli się robić sałatkę z mniszka lekarskiego. W ostatnią trenowali umiejętność wyrobu ciasta drożdżowego. Dziesięcio­latki wiedzą już, że najpierw drożdże trzeba rozetrzeć z cukrem „do formy ciekłej”. Wiedzą, że potrawy można przyprawiać liściem laurowym i zielem angielskim. Jak na 10-letnich kucharzy to całkiem zaawansowana wiedza. W zeszłym roku, w projekcie „Dotknąć, poczuć, posmakować – innowacyjne zajęcia z zakresu edukacji ekologicznej” robili sok z pokrzywy. W czwartki świetlica rozbrzmiewa dźwiękami.

Proszę pani, tańczyłem w ostatni czwartek przez 40 minut bez przerwy. Do czego? Do wszystkiego – opowiadał Janek.

W piątek – gry i zabawy. Na przykład pysle, czyli plastikowe koraliki, które układa się na płytkach, a potem przyprasowuje. Tak powstają dowolne kolorowe płaskie kształty.


W Lotyniu we wtorkowe popołudnie dzieciaki poznawały tajniki przygotowania popularnego glutka, czyli slime’a. Produkcja „galaretki” do zabawy wciągnęła też dorosłych
  • W Lotyniu we wtorkowe popołudnie dzieciaki poznawały tajniki przygotowania popularnego glutka, czyli slime’a. Produkcja „galaretki” do zabawy wciągnęła też dorosłych
Nad wszystkim w pawłowskiej świetlicy czuwa Małgorzata Jasinska-Łobocka. Ściany pełne są dowodów na jej kreatywność. Korytarz zdobią efekty projektu sprzed kilku lat, kiedy młodzież przepytywała najstarszych mieszkańców Pawłowa i poszukiwała starych dokumentów i zdjęć. 

W zeszłym tygodniu mieliśmy spotkanie z naszą strażą pożarną, współpracujemy z nimi. Ale też z seniorami, z lokalnym stowarzyszeniem, klubem sportowym „Jantar” i szkołą, a świetlica jest czynna cały rok – mówi instruktorka placówki, która nigdy nie zasypia.

Lotyń w galaretce

O, trafiła pani w dobrym momencie. Właśnie zaczęliśmy zajęcia pod tytułem „Produkcja slime’ów”. To taka galaretowata masa do zabawy – wyjaśniała Karolina Pozorska, instruktorka świetlicy w Lotyniu.

Każdy bierze sobie łyżeczkę. Teraz proszę mieszać, a ja wam będę dolewać aktywator – ogłaszała Ola Karowska, animatorka.

Przed dzieciarnią miseczki. A w nich kolorowa maź, którą trzeba szybko wymieszać. Jeszcze kilka kropli zapachu. Jakiego slime’a chcesz mieć? Pachnącego truskawką czy bananem? Colą czy zielonym jabłkiem? A może arbuzem?


Panie ze stowarzyszenia „Stokrotki” działającego w Lotyniu. Kiedy maluchy robiły kolorowe i pachnące „glutki”, one pilnie strugały w drewnie ptaszki
  • Panie ze stowarzyszenia „Stokrotki” działającego w Lotyniu. Kiedy maluchy robiły kolorowe i pachnące „glutki”, one pilnie strugały w drewnie ptaszki
Jednym slime, zwany w Polsce glutkiem, klei się pod palcami, innym już pozwala się dowolnie formować. Sprawdzianem dla glutka jest poddanie go grawitacji. Trzeba unieść rękę na wysokość dwóch łokci i pozwolić mu spływać. Dobrze zrobiony powinien sięgnąć stołu.

Slime’y odpoczywają i nabierają sprężystości, a my wśród gwaru próbujemy dowiedzieć się, jak wygląda letnie życie świetlicy, w której gościnnie bawi grupa z Nowej Cerkwi.

Też mamy, jak Pawłowo, kulinarne środy. Były gofry, sałatka owocowa. Jeździmy na basen, do kina, na piłkę plażową w Charzykowach. W sierpniu będzie gra żeglarska – opowiada Karolina Pozorska.

W świetlicy działają też dwa lokalne stowarzyszenia – „Stokrotki” i „Przystanek Lotyń”. Z „Przystankiem” dzieci robiły niedawno budki lęgowe.

Ptaki lgną do Stokrotek

Kiedy w jednej z sal glutki „ćwiczyły” rozciąganie, w drugiej grupa lotynianek chwytała za dłuta i kawałki drewna podczas warsztatów rzeźbiarskich z Zygmuntem Kędzierskim, artystą ludowym.

Będą ptaszki. Musimy nadać im szlachetniejszy kształt, a potem będziemy malować je po kaszubsku. Ale to nie pierwsze nasze warsztaty. Było już plecionkarstwo, wikliniarstwo, malowanie na szkle. Spotykamy się przez cały rok – zdają relację panie ze stowarzyszenia kobiet „Stokrotki”.

Stowarzyszenie jest kobiece, bo „panowie jakoś się nie garną”. Nic to, one są dumne z tego, że od czasu, kiedy założyły stowarzyszenie, bardzo dużo się nauczyły.

Okazało się, że każda coś potrafi. Ale i coś jeszcze – że te swoje pasje może realizować dopiero podczas spotkań. Bo w domu to wciąż brakuje na to czasu! – mówi Lidia Pozorska, prezeska stowarzyszenia. I dodaje, że podczas spotkań wyłoniła się kilkuosobowa grupa śpiewacza. Biorą na warsztat wszystko – pieśni patriotyczne, biesiadne, kościelne i kaszubskie.

Z tą kaszubszczyzną problem ma jednak Zygmunt Kędzierski.

Wszystko, co panie robią, jest bardzo fajne. Ale martwi mnie, że za mało jest warsztatów ukierunkowanych na regionalizm. Mam wiele szacunku dla talentów i umiejętności, które pozyskałyście, ale za mało w tym tego, co kaszubskie. Choćby dożynki – kaszubskie wyglądały inaczej – żalił się artysta.

„Stokrotki” nie zgodziły się z tą opinią.

Ale przecież co czwartek Gminny Ośrodek Kultury w Chojnicach organizuje w Swornychgaciach „Kaszubski czwartek”. I jeszcze wieczory kaszubskie – argumentowały „Stokrotki”.


W pawłowskiej świetlicy każdy dzień wakacji przynosi nową wiedzę. Telefony i tablety przestają być potrzebne
  • W pawłowskiej świetlicy każdy dzień wakacji przynosi nową wiedzę. Telefony i tablety przestają być potrzebne
Same są dumne z kwiatów robionych z rajstop czy bransoletek plecionych z koralików. Nie ma w nich nic kaszubskiego, ale uważają, że to też je rozwija.

Ja wam coś powiem. My haftujemy po kaszubsku, ale to jest taka czasochłonna praca, a nikt tego nie chce kupić, nawet za grosze! Większość ludzi nie ma pojęcia, ile to jest naprawdę warte – szukały przyczyn zaniku ludowych zwyczajów panie i obarczały winą tanią chińską produkcję, którą wybiera wielu konsumentów. Ale przede wszystkim bolały nad tym, że ludowej sztuki nie uczą się młodzi.

Tymi wzorami zajmują się już tylko kobiety na emeryturach! My kiedyś odejdziemy, a młodych się nie uczy – mówiła jedna ze Stokrotek.

Karolina Kasperek
Zdjęcia: Karolina Kasperek
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 14:15