StoryEditorWiadomości rolnicze

Bitwa zwiastująca kryzys

05.12.2016., 13:12h
Od  ponad 3 miesięcy toczy się potężna bitwa o mleko. Świadkami podobnej  bitwy byliśmy w latach 2012–2013. Prywatne zakłady mleczarskie oraz spółdzielnie wjeżdżają na teren skupowy swoich dalszych i bliższych sąsiadów i podkupują dostawców mleka specjalnymi cenami – przebijając się wzajemnie jak w pokerze.

Tylko patrzeć, jak cena skupu mleka przekroczy magiczną granicę 2 zł/l. Jest to możliwe, bo ceny mleka przerzutowego znowu są absurdalnie wysokie, bowiem przekraczają 1,8 zł/l. Tylko czy te wysokie ceny skupu nie są wyssane z palca? Bo jak wysokie musiałyby być ceny zbytu, aby wspomniane ceny skupu były zgodne z ekonomią. Naszym zdaniem, te absurdalne ceny, to zapowiedź kolejnego kryzysu – znacznie gorszego od tego, który zaczął się pod koniec 2014 roku. Nienormalnie wysokie są także ceny masła, niektórzy twierdzą, że są najwyższe w historii polskiego mleczarstwa – ceny w blokach przekroczyły już 21 zł/kg, a przecież w kwietniu masło kosztowało 9,5 zł/kg.  Może się to skończyć katastrofą, zwłaszcza że po osiągnięciu szczytu, ta cena już zaczyna spadać. Niektóre sieci handlowe nie zamawiają już masła, bo jego wysokie ceny ograniczyły popyt. A przecież jesteśmy w okresie przedświątecznym – czasie wielkiego handlowania.  Bywały takie lata, że masło taniało o 6 zł/kg na przełomie roku. Jak głębokie będą te spadki, przekonamy się już na początku stycznia. Naszym zdaniem, bardzo duże. Świadczą o tym spadające gwałtownie ceny śmietany przerzutowej.  Na dodatek Unia Europejska ogłosiła przetarg na sprzedaż 22 tys. t mleka w proszku ze skupionych w ramach rynkowej interwencji 355 tys. ton. Wiele polskich mleczarni ustalając cenę skupu mleka kieruje się właśnie cenami mlecznego proszku. Choć UE rzuca na rynek zaledwie 6% zapasów, to Francuzi i Niemcy – najwięksi europejscy gracze, są pełni obaw co do skutków tej sprzedaży.  Nie chcemy krakać, ale bardzo realny jest kolejny kryzys w branży mleczarskiej.

Obecna bitwa o dostawców mleka tym różni się od poprzedniej, że aktywnie włączyła się do niej DMK – największa niemiecka spółdzielnia mleczarska. To gigant, którego obroty przekraczają 20 mld zł. Skupując niemal 7 mld l mleka rocznie, jest ósmą mleczarnią na świecie. Może liczyć na wsparcie swojego rządu, który tylko na inwestycje w byłym NRD podarował jej niemal 100 mln euro. W Polsce DMK działa poprzez spółkę Mlekoma. Jesteśmy spokojni o los spółdzielczych gigantów z Podlasia, ale mleczarnie z centralnej Polski i Wielkopolski mogą odczuć działania DMK bardzo dotkliwie. Niemcy będą bowiem kusić ich największych dostawców. Odebranie surowca spółdzielcom z tych terenów może się skończyć dla nich upadkiem.

Odcięcie polskich spółdzielni od surowca skończy się tym, że ceny skupu na naszym rynku będą ustalane za granicą. Niejednokrotnie pisaliśmy czym skończyło się przejęcie polskich zakładów mięsnych przez duńską spółdzielnię producentów. Świń produkujemy mniej niż za Gomółki i żadne programy ani przygotowywane przez ministerstwo, ani przez organizacje producentów tego nie zmieniły. To Duńczycy mają zarabiać na świniach, dla Polaków przeznaczono rolę taniej siły roboczej tuczącej przywiezione z Danii prosięta. To duńscy spółdzielcy będą do 2021 r. otrzymywać do każdego dostarczonego kilograma żywca po ok. 36 gr dopłaty. Polscy dostawcy świń nie mają co liczyć na dodatkowe wynagrodzenie.

Przypominamy, że Mlekoma zapisała się czarnymi zgłoskami w historii polskiego mleczarstwa wiosną 2016 r. importując z Niemiec bardzo tanie sery i pogłębiając tym samym kryzys na naszym rynku. Warto pamiętać, że DMK, choć jest spółdzielnią, w Polsce działa poprzez spółkę. Jeśli ceny mleka zaczną spadać, to wzorem innych zachodnich firm, pozostawi dostawców na lodzie, czego świadkami byliśmy już wielokrotnie. Trzeba przypomnieć, że we wrześniu DMK płaciła za mleko niecałą złotówkę za litr. Były to najniższe ceny w Niemczech i w Europie. Dopiero niedawno DMK podniosła cenę o 7 eurocentów. Jeśli nie będziemy o tym pamiętać, to mleko podzieli los wieprzowiny.

Jesteśmy też pewni, że jak nadejdą gorsze czasy, to ci co odeszli ze swoich spółdzielni skuszeni podejrzanie wysokimi cenami, zostaną  potraktowani przez swoich nowych chlebodawców  podejrzanie niskimi cenami. Jeżeli ich nie zaakceptują, to z dnia na dzień zostanie wstrzymany  odbiór mleka. No cóż, trzeba będzie się próbować pogodzić ze swoją byłą spółdzielnią. Bo spółdzielnia musi odebrać mleko od swojego członka i musi płacić na czas. A my już teraz wstawiamy się za tymi synami marnotrawnymi, bo w spółdzielczej rodzinie trzeba sobie wybaczać.

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 03:56