StoryEditorWiadomości rolnicze

Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane

12.09.2017., 13:09h
Polityka to taka profesja, która pozwala zyskiwać nawet na ludzkim nieszczęściu. Każdy kataklizm to dla polityka, zwłaszcza z partii rządzącej, okazja do okazania współczucia i składania deklaracji pomocy i wsparcia dla ofiar żywiołu. Tak było także przy okazji sierpniowych wichur. Minister rolnictwa szybko zapowiedział przygotowanie programów szeroko zakrojonej pomocy. Rolnicy mają dostać po 1000 zł na hektar. I owszem, pomoc przyszła, ale najpierw dla sadowników i to nie z powodu wichur, a wiosennych przymrozków.
Nie twierdzimy, że wsparcie dla sadowników to zły pomysł, choć wydaje nam się, że 1000 zł na 1 ha sadu to symboliczne pieniądze. Zdajemy sobie sprawę z tego, że przygotowanie nowych przepisów wymaga czasu i uzgodnień. Ale też przypominamy, że sprawa jest bardzo pilna. Pamiętamy również, że w razie potrzeby rząd, sejm i senat, błyskawicznie potrafią przygotować i przegłosować ustawy wprowadzające bardzo głębokie zmiany w jakiejś branży, np. sądowniczej. Liczymy więc na to, że ogłoszenie ministra rolnictwa w sprawie stawek pomocy dla rolników zostanie przygotowane zanim ten numer „Tygodnika” trafi do naszych Czytelników. Od niedawana obowiązuje ustawa, która ma niwelować tzw. przewagę kontraktową na rynku. Wszyscy cieszyliśmy się, że wreszcie pojawił się bicz boży, który ukróci przynajmniej niektóre złe praktyki wielkich sieci handlowych wobec polskich rolników i przetwórców żywności. Tymczasem Główny Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta próbuje przepisy nowej ustawy przećwiczyć na branży mleczarskiej. Do kilkunastu spółdzielni trafiły już zawiadomienia, jakie dokumenty mają do kontroli dostarczyć. Mamy nadzieję, że są to tylko tzw. postępowania sprawdzające. Bo niby, jaką przewagę kontraktową wobec rolników ma spółdzielnia, która jest własnością rolników i jest przez nich współzarządzana. Zapewne owe postępowania to wynik zwykłych donosów! Jednak, jakby doszło do nałożenia kar, to ich wysokość będzie niezwykle wysoka – tak wysoka, że może doprowadzić do upadku nawet dużej spółdzielni. A może w tej grze o to chodzi!

Wróćmy jeszcze na chwilę do branży sądowniczej, a dokładnie Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeszcze w latach 60. przygotowało ono rozporządzenie określające przedmioty, których komornik nie może odebrać rolnikowi podczas egzekucji długu. Wówczas był to m.in. koń z uprzężą. W 1996 r. do rozporządzenia dopisano m.in. ciągnik rolniczy, co wydawało się rozsądne. Ostatnia wersja rozporządzenia obowiązuje od połowy sierpnia. Przedstawiciele ministra sprawiedliwości twierdzą, że zmiana nastąpiła na wniosek ministra rolnictwa. Okazuje się, że w związku z tą zmianą banki nie mogą rolnikom udzielać kredytów, ponieważ na nic zda się ustanawianie zabezpieczeń na budynkach, gruntach czy zastawów rejestrowych na maszynach. Rozporządzenie obejmuje bowiem nie ciągnik (jeden) a ciągniki (w domyśle wszystkie), budynki gospodarcze i grunty służące do produkcji zwierzęcej, budynki magazynowe. Wiemy na ile pozwalali sobie komornicy wobec rolników. Wielokrotnie nagłaśnialiśmy i krytykowaliśmy ich bezprawne postępowanie na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Jednak chroniąc dłużników nie można większości rolników pozbawiać dostępu do kredytów. Bo na cóż bankowi zastaw rejestrowy na ciągniku, którego nie można odebrać nieuczciwemu dłużnikowi? To uderza nie tylko w rolników i banki, ale i w całą branżę maszynową, która jeszcze „liże rany” po głębokiej zapaści w sprzedaży.

Epidemia ASF nadal się rozwija. Większość dotychczas stosowanych środków nie przyniosła efektów. Do wielu pomysłów doszedł nowy – odstrzał sanitarny dzików wzdłuż głównych ciągów komunikacyjnych wschód-zachód, aby nie wyjadały kanapek z białoruską lub ukraińską wędliną. Czy już powinniśmy się obawiać parkowania przy autostradach A-2 i A-4?

Czesi, których ASF zaskoczył okrutnie, w codziennych komunikatach podają liczbę dzików upolowanych w strefie intensywnych polowań otaczającą rejon, w którym znaleziono zwierzęta z ASF. Ostatnio widzieliśmy tam liczbę 2897. Jan Szyszko, minister środowiska, zapewniał, że Polski Związek Łowiecki na wschód od Wisły zredukuje pogłowie dzików do 0,1 szt./km2. Proponujemy, aby PZŁ wraz z resortem środowiska uruchomiły licznik pokazujący ile dzików już upolowano, a ile jeszcze zostało do odstrzału. W przeciwnym wypadku, w marcu 2018 r. możemy usłyszeć, że był plan i dobre chęci, ale znów się nie udało.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 03:07