StoryEditorKomentarz naczelnych

Powrót do przeszłości: Kiedy kartki na mięso i masło powrócą?

20.02.2023., 07:02h
Prezydenci największych miast świata, między innymi Warszawy, chcą jeszcze aktywniej włączyć się do walki z globalnym ociepleniem. Uznali, że należy jeść mniej mięsa i nabiału. Najnowsze rekomendacje organizacji zwanej C40 Cities wzywają do ograniczenia konsumpcji mięsa do 16 kilogramów i nabiału do 90 kg rocznie.

Trzaskowski chce obniżenia spożycia mięsa

Do tej organizacji należy także Warszawa. Jej prezydent Rafał Trzaskowski przez cały ubiegły tydzień zbierał gromy za to, że chce obniżyć spożycie mięsa do około 1 kg, czyli 4–5 schabowych miesięcznie. Nabiału mamy jeść o ponad połowę mniej. Czyli albo produkcja mleka spadnie o połowę, albo będziemy musieli eksportować trzy razy tyle, co obecnie. Można się domyślać, jak na to zareaguje rynek i dlaczego pomysłodawcy takich zmian skończą z przysłowiowymi widłami w plecach.

Wróci gospodarka centralna? 1 schabowy na tydzień

Redakcja TPR chciałaby zaproponować rozwiązanie znacznie wydajniejsze i prostsze niż mozolne przekonywanie ludzi do jedzenia jednego schabowego tygodniowo. Wystarczy wprowadzić gospodarkę centralnie planowaną, jak w Polsce Ludowej. W ślad za tym powinny wrócić kartki. Przypomnijmy, że w latach 80., kiedy system kartkowy osiągnął szczyt swojego rozwoju, pracownik umysłowy miał prawo do zakupu 2 kg mięsa miesięcznie, a na pracownika fizycznego i dzieci przypadało po 4 kg mięsa miesięcznie. Nie brakowało nabiału (mleka i twarogów), ale już masło było na kartki. Mieszkańcy wsi nie musieli się tym przejmować, bo niemal każdy miał co najmniej jednego wieprzka i krowę. Na kartki było także paliwo i teraz również powinno być ono racjonowane. To błyskawicznie rozwiąże problem emisji gazów cieplarnianych. Możemy nasze doświadczenia podarować Unii Europejskiej, przecież się sprawdziły, bo funkcjonowały przez kilkanaście lat.

Żarty się skończyły, takie pomysły doprowadzą do katastrofy

Zwłaszcza że w minionym tygodniu Parlament Europejski przegłosował zakaz sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku. Czy ciągniki rolnicze i kombajny też będą elektryczne? W przepisach mowa jest o „lekkich pojazdach”, a maszyny rolnicze do takich raczej nie należą. Jednak Bruksela na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Dziesięć lat temu zakaz silników spalinowych nikomu nawet przez myśl nie przeszedł. Skoro za 12 lat fabryki opuszczą ostatnie samochody z silnikami spalinowymi, to dlaczego za 20 lat nie zakazać produkcji silników wysokoprężnych do ciągników? Ile będzie kosztował elektryczny ciągnik, ile hektarów zaorze na jednym ładowaniu? Czy nie będzie to najprostszy sposób likwidacji rolnictwa w Europie?

Na rynku mleczarskim tli się promyk nadziei

Zanim do tego dojdzie, musimy poradzić sobie z bieżącymi problemami. Z rynku mleka nie wieje jeszcze optymizmem, choć nieśmiało tli się promyk nadziei. Przede wszystkim wzrasta cena masła, choć bardzo daleko jej do rekordowego poziomu (29 zł/kg z marca 2022), którego w dającej się przewidzieć przyszłości zapewne nie osiągnie i ta zasada dotyczy wszystkich produktów mlecznych. Drgnęły także ceny odtłuszczonego mleka w proszku. Ceny serów buksują na sklepowych półkach. Po pierwsze, sieci handlowe wzięły się na sposób i zawierają krótkie kontrakty na dostawy. Po drugie, sery twarde mają konkurenta w postaci wędlin, które ciągle są relatywnie tanie. Jednak serowarzy mogą pokładać nadzieje we wzroście cen skupu trzody.

Początek repolonizacji Stacji Hodowli i Unasieniania Zwierząt w Bydgoszczy

A teraz z zupełnie innej beczki. W piątek 10 lutego Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa skorzystał z prawa pierwokupu nabywając 17% udziałów w Stacji Hodowli i Unasieniania Zwierząt w Bydgoszczy, największej spółce hodowlanej w Polsce. Oznacza to, że KOWR, czyli polskie państwo, ma już 27% udziałów w SHiUZ. Nie jest to pakiet większościowy, ale pozwala kontrolować najważniejsze decyzje podejmowane przez właściciela, czyli francuską spółdzielnię Gènes Diffusion. Oznacza to początek repolonizacji SHiUZ. Warto przypomnieć, że za tym rozwiązaniem opowiadał się zarówno Podlaski, jak i Mazowiecki Związek Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Nie słyszeliśmy, aby aktywnie lobbował za takim rozwiązaniem Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, ale ufamy, że całym sercem oddany jest idei, aby spółka hodowlana należała do hodowców.

Film czy mistyfikacja?

Na koniec śmiesznostka. Niedawno światło dzienne ujrzał film prezentujący traktowanie bydła rzeźnego w zakładzie należącym do Grupy Sokołów. Ciekawe, że tym razem padło na dużą firmę należącą do duńskiego koncernu Danish Crown, a nie małą firemkę funkcjonującą gdzieś na uboczu. Przed filmem pojawia się ostrzeżenie, że jest przeznaczony tylko dla dorosłych! „Kopanie, wykręcanie ogonów, wielokrotne uderzanie po głowie, miejscach wrażliwych” – to tylko niektóre „przestępstwa”, których dopuszczają się pracownicy – okrutnicy. Warto dodać, że są wyposażeni w profesjonalne poganiacze, które uniemożliwiają kaleczenie zwierząt i widać to na filmie. W kulminacyjnym momencie tego dramatu pojawia się krowa, która zgubiła róg. To ma być koronny dowód okrucieństwa pracowników rzeźni. Módlmy się, żeby działacze ekologiczni nie trafili na dekornizację cielęcia, albo – o zgrozo – kastrację i obcinanie ogonków u prosiąt. No, to byłby horror!

Paweł Kuroczycki
fot. Muzeum Historii Polski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 17:19