StoryEditorInterwencje

Spędzą Święta we własnym domu!

15.12.2018., 16:12h
To także zasługa Czytelników „Tygodnika Poradnika Rolniczego” – tych, którzy rok temu nie przeszli obojętnie wobec apelu o pomoc w budowie domu dla pogorzelców. Dziś Monika Sałecka jest uśmiechnięta i szczęśliwa, właśnie wprowadza się do nowego domu. Powstał dzięki wielu ludziom dobrego serca.
Gdy spotkaliśmy się przed rokiem, sytuacja była dramatyczna. Matka samotnie wychowująca nastoletniego syna od lutego była bez własnego dachu nad głową. Ich dom we Wronowie (pow. puławski) spłonął w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej w kwietniu 2017 r. Matka z synem ledwie uszli z życiem. W chwilę po tym, jak wydostali się z płonącego domu, w środku eksplodowała butla z gazem. Kobieta utrzymująca siebie i syna z pracy sezonowej nie miała najmniejszych szans, aby samodzielnie udźwignąć ciężar odbudowy. Dramatyczną historię pożaru opisywaliśmy w artykule "Marzę o świętach we własnym domu"

Nie zostali sami

W zbiórkę pieniędzy i materiałów budowlanych zaangażowało się wielu ludzi. Pod koniec ub. roku wydawało się, że wszystko jest już na dobrej drodze. Jednak firma, która zadeklarowała, że po kosztach zbuduje domek w technologii kanadyjskiej, wycofała się z obietnicy. Na dodatek kończył się czas, na jaki rodzina miała zapewniony tymczasowy dach nad głową w Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. A zebranych pieniędzy było za mało, żeby ruszyć z budową domu w tradycyjnej technologii.

Było bardzo ciężko. Ale musieliśmy walczyć dalej. Dzięki dobrym ludziom udało się zgromadzić brakujące pieniądze i znaleźć wykonawców. Dziś nie sposób każdego z osobna wymienić, proszę więc wszystkim bardzo, bardzo serdecznie podziękować i zapewnić, że tu się żaden przekazany grosz nie zmarnował! – mówi pani Monika. – Bardzo jestem także wdzięczna kolegom mojego syna Dominika z jego szkoły, którzy pomagali w pierwszym etapie, gdy trzeba było to całe pogorzelisko uprzątnąć.


Fot. Krzysztof Janisławski
  • Tu jest kuchnia, a tu łazienka – pani Monika oprowadza nas po domu

Ta historia ma szczęśliwy finał także dzięki Ośrodkowi Doradztwa Rolniczego w Końskowoli, który stanął na wysokości zadania i umożliwił pogorzelcom zamieszkanie w siedzibie aż do końca 2018 r. Podziękowania należą się również Czytelnikom „TPR”, którzy nie pozostali obojętni na nasz apel sprzed roku i przelali pieniądze na konto pogorzelców. To także dzięki nim rodzina spędzi te święta we własnym domu, zbudowanym w miejscu, gdzie pani Monika mieszkała od dziecka, a jej rodzice prowadzili gospodarstwo rolne.

Budowa finiszuje

Dziś tryska energią, jest uśmiechnięta i szczęśliwa. Wygląda zupełnie inaczej niż przed rokiem. Wtedy, na domiar złego, nie miała pracy, dziś pracuje w szkółce w Końskowoli. – Wyszliśmy na prostą. Praktycznie się wprowadzamy, stopniowo przewozimy rzeczy – opowiada. – Każdego dnia po pracy jeżdżę z Końskowoli do Wronowa i sprzątam w środku. Budowa domu, która właśnie finiszuje, ruszyła wiosną. – Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko poszło. Najpierw naczekaliśmy się na zezwolenia, płakałam, że to tak długo trwa. Gdy je w końcu dostaliśmy, to wszystko zaczęło się dziać błyskawicznie – relacjonuje Monika Sałecka.

Janusz Próchniak z puławskiego Stowarzyszenia „Przeszłość – Przyszłości”, który zaangażował się w opiekę nad pogorzelcami, mówi, że tak szybka budowa domu nie byłaby możliwa, gdyby nie firmy, które zdecydowały się przekazać materiały w bardzo dobrych cenach. – Np. wysokiej jakości drzwi wejściowe pani Monika otrzymała za ok. 30% nominalnej ceny.


Fot. Krzysztof Janisławski
  • Wokół jeszcze plac budowy, ale będzie tu piękny ogród

Dobrzy ludzie podarowali meble. Ktoś inny pomógł przy wykończeniu. Bardzo dużo pracował tutaj mój syn Dominik, uczeń technikum budowlanego w Puławach – opowiada pani Monika, która oprowadza nas po domu. Otaczające budynek podwórko to jeszcze plac budowy. Ale zamieni się w piękny ogród, zapewnia nasza gospodyni. Przy samym domu trzeba jeszcze wylać schodki i taras. Ale w środku większość prac wykończeniowych jest już wykonana, trwają porządki. – Tu jest kuchnia, a tu łazienka. Już jest w zasadzie gotowa. Czekamy na montaż drzwi do niej, powinien się odbyć w tym tygodniu – wylicza pani Monika. – A tu jest salon – wskazuje.

Z tego największego na parterze pomieszczenia wchodzimy po schodach na poddasze, gdzie znajdują się dwie sypialnie.

Jest wspaniale, jest pięknie! Otrzymaliśmy od ludzi tyle dobra. Nie do pomyślenia – uśmiecha się pani Monika. – I tylko szkoda, że suczka Misia, którą uratowaliśmy z pożaru, nie doczekała powrotu do domu.
Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. kwiecień 2024 23:12