Piekielna susza we wszystkich monitorowanych uprawach
Susza zdziesiątkowała uprawy kukurydzy na kiszonkę, kukurydzy na ziarno, krzewów owocowych, roślin strączkowych, ziemniaka, warzyw gruntowych, tytoniu, chmielu, buraka cukrowego i drzew owocowych w całej Polsce. Najgorsza sytuacja jest w woj. lubuskim, zachodniopomorskim i wielkopolskim.
r e k l a m a
Którym uprawom susza zagraża najbardziej?
Największa susza rolnicza dotyczyła upraw kukurydzy na kiszonkę (872 gminy), kukurydzy na ziarno (813 gminy) oraz upraw krzewów owocowych (639 gminy).
Susza w uprawach roślin strączkowych objęła 542 gminy, a w ziemniakach - 397 gminy.
Z kolei w uprawach warzyw gruntowych, była nieco łaskawsza i wystąpiła w 299 gminach. Trochę mniej, bo w 252 gminach zanotowano suszę w uprawach tytoniu oraz w chmielu, w 128 gminach susza dotyczyła upraw buraka cukrowego. Najmniej, bo w 27 gminach susza zniszczyła plantacje drzew owocowych.
Najgorsza susza od lat
– Ta susza jest najgorszą od 5 lat, od kiedy występuje. W poprzednich latach gleby miały jakieś zasoby wód, w tym roku już nie. Owszem, tam, gdzie zdarzały się opady punktowe, plony są zadowalające, ale nie można tego przenosić na skalę całego województwa – mówi Stanisław Myśliwiec, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej.
Duży problem stanowi szacowanie szkód wywołanych suszą za pomocą aplikacji suszowej. Jej działanie opiera się na danych pozyskanych z monitoringu prowadzonego przez IUNG w Puławach. Jak się okazuje, system ten jest wadliwy i nie oddaje stanu faktycznego na polach.
To na co zwraca szczególną uwagę prezes LIR, to, że urzędnicy z IUNG w ogóle nie współpracują z rolnikami, nie wychodzą do nich, nie pytają też jaka sytuacja panuje w danym województwie. W monitoringu opierają się wyłącznie na swoich danych, w wyniku czego chociaż bardzo często suszę było widać gołym okiem, Instytut jej nie stwierdzał.
Problem jest jednak bardziej złożony - zbyt mała liczba stacji meteo, z których są pozyskiwane dane pogodowe wykorzystywane do określania występowania suszy. Dla przykładu, dla województwa lubuskiego dane pozyskiwane przez IUNG pochodzą ze stacji w Poznaniu, gdzie radar wskazuje, że gdzieś w Lubuskim w danym dniu znajdowała się chmura deszczowa. Niestety, w rzeczywistości deszczu tam nie uświadczono. Co więcej, samorządów nie stać na postawienie własnych stacji meteo, z których dane byłyby znacznie bardziej miarodajne, ponieważ zebrane lokalnie.
r e k l a m a
Wnioski izb rolniczych zderzają się ze ścianą w resorcie rolnictwa
O walce z urzędniczą machiną, jako o walce z wiatrakami opowiedział nam Andrzej Karbowy, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.
– To jak zderzenie ze ścianą. Nasze głosy jako Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej, ale także wszystkich izb rolniczych, są negowane, a wnioski przekazywane do ministerstwa rolnictwa odrzucane. Dla nich suszy w wielu miejscach nie ma. Jak to jest, że mówi się o retencji, jako o walce z deficytami wody, ale jednocześnie mówi się, że suszy na polach nie ma? – pyta retorycznie Andrzej Karbowy i wskazuje na kolejny absurd – Zakazuje się wstępu do lasów, bo jest tam za sucho, jednak na polach uprawnych graniczących z lasami suszy się nie uznaje?
W zeszłym roku na zaproszenie ZIR do województwa przybyło kilku przedstawicieli z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa. Rolnicy-samorządowcy pokazali jak sytuacja na zachodniopomorskich polach wygląda w rzeczywistości. Niestety, cały wysiłek włożony w spotkanie nie przyniósł większych skutków. IUNG operuje tylko swoimi danymi, a te często odbiegają od rzeczywistości.
Rolnicy nie mają szans na odszkodowanie
Przedstawiciel samorządu rolniczego województwa zachodniopomorskiego wskazuje na jeszcze jeden problem – rolnicy nie mają szans na wypłatę odszkodowań, jeśli IUNG nie stwierdził na danym terenie występowania suszy. Dzieje się to nawet wtedy, kiedy rzeczoznawcy z firm ubezpieczeniowych widzą naocznie, że ona występuje. Wtedy ubezpieczalnie po prostu odmawiają wypłaty odszkodowania, ponieważ monitoring suszy z IUNG-u nie potwierdzają stanu suszy.
Zobacz także
W Zachodniopomorskiem pojawienie się opadów i tak nie przywróci już tego co utracono. Starty są nieodwracalne
– Są rejony, gdzie ostatnio jakieś opady były, nawet intensywne. Ale nadal są takie, gdzie ich zupełnie brakuje, gdzie w ciągu ostatnich 4-5 tygodni spadło jedynie 5 l deszczu na m2. I mimo, że deszcz jest zapowiadany, ostatecznie omija te okolice – odpowiada na nasze pytanie o opady w województwie Andrzej Karbowy.
Jeśli chodzi o uprawy – sytuacja na Pomorzu Zachodnim jest trudna. Te opady deszczu, które spadły, nie poprawią sytuacji na polach. Straty wywołane suszą są obecnie nieodwracalne.
– Zasiewy rzepaku są opóźnione i ich powierzchnia będzie mniejsza. Tym bardziej, że termin siewu rzepaku w Zachodniopomorskim się kończy. Kukurydza jest wysuszona i całkowicie zakończyła wegetację, choć rokowania co do jej plonu były niekiedy dobre. Tragiczna sytuacja dotyczy okopowych, zwłaszcza ziemniaków – smutnym i pełnym żalu głosem na koniec rozmowy wymienia Andrzej Karbowy, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.
oprac. nmm
fot. arch. red. (M.Kalinowski)