StoryEditorASF

Hodowcy świń z Lubelszczyzny domagają się skuteczniejszego zwalczania ASF

14.03.2018., 20:03h
Zobaczyłem martwe dziki w workach przy drodze w połowie ub. tygodnia – mówi Andrzej Zarczuk, sołtys miejscowości Kropiwki w gm. Sosnowica (pow. parczewski), hodowca bydła mlecznego. – Minął tydzień i nikt ich nie zabrał. To tak walczymy z ASF? Gdy w sąsiedniej gminie Gęś trzeba było wybić kilkaset sztuk świń u rolnika, to poszło szybko i sprawnie. Gdy trzeba wywieźć dziki, to nie ma komu.
Zdjęcia martwych dzików zamieściła na swojej stronie internetowej lokalna gazeta „Wspólnota Parczewska”. Andrzej Zarczuk, który jest też radnym gm. Sosnowica zawiadomił urzędników w gminie. – Wiem, że się z kimś kontaktowali, ale minął tydzień, a dziki nie zniknęły. Worki z padliną leżały w kilku miejscach, m.in. między Mościskami, a Kropiwkami i w samych Kropiwkach.

Krystyna Jaśkiewicz, wójt gminy Sosnowica, w rozmowie z nami nie kryła zdumienia.

Do tej pory utylizacją padliny zajmował się administrator terenu, skąd ona pochodzi, czyli nadleśnictwo, w porozumieniu z powiatowym lekarzem weterynarii. Ale ponoć pojawiło się rozporządzenie ministra środowiska zmieniające te zasady. Ustaliłam, że leżące od czwartku dziki to padlina wyciągnięta z lasu przez pracowników nadleśnictwa i umieszczona w pasie drogowym, żeby łatwiej było je zabrać. Zadzwoniłam do wydziału zarządzania kryzysowego wojewody, gdzie poinformowano mnie, że ich utylizacją ma się zająć gmina. Nikt nas nie poinformował, że mamy się zajmować zwierzyną z lasu. Gdybym miała taką wiedzę, to sprawa byłaby załatwiona tydzień temu. Oczywiście jeszcze dziś zamówię utylizację, a fakturę przedstawię wojewódzkiemu lekarzowi weterynarii. ASF to choroba zwalczana z urzędu i nie wyobrażam sobie, aby koszty miała ponosić gmina. 



  • Rolnicy w okolicach Parczewa walczą z afrykańskim pomorem świń, a tymczasem na obrzeżach lasu leżą przez długi czas martwe dziki w workach


Skąd się wzięły martwe dziki?

Witold Zakościelny, nadleśniczy Nadleśnictwa Parczew przyznaje, że mogło się tak zdarzyć, że worki leżały za długo. Jak wyjaśnia, obecnie jest tak, że za dziki z lasów odpowiadają Lasy Państwowe, za pozostałe gmina. Te niezabrane były zwiezione z różnych miejsc, mogły być i stąd i stąd.

W woj. lubelskim marszałek województwa płaci za każdego zgłoszonego padłego dzika. W tych workach były właśnie takie dziki znalezione przez ludzi w lesie. Czekały na odbiór przez firmę utylizacyjną – mówi Anna Gołacka, powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie. – W środę, 7 marca, wszystkie worki z padłymi dzikami zostały zabrane przez firmę wyspecjalizowaną w utylizacji dzików.



  • Anna Gołacka przekonuje, że dziki w workach czekały na odbiór przez firmę utylizacyjną, a Wojewódzki Lekarz Weterynarii twierdzi, że worki rozerwali dziennikarze

Jak twierdzi, zgłoszeń o padłych dzikach jest bardzo dużo i to nie tylko z powiatu parczewskiego, ale także z bialskiego, łukowskiego, radzyńskiego, włodawskiego, a ostatnio także chełmskiego.

W naszym regionie jest tylko jedno przedsiębiorstwo zajmujące się odbiorem i natychmiastową utylizacją padłych dzików. Niestety nie jest ono w stanie odebrać wszystkich zgłoszonych dzików natychmiast i stąd w niektórych miejscach są one składowane w specjalnych workach na zwłoki. W tym wypadku worki musiały zostać otwarte przez człowieka – wyjaśnia Anna Gołacka.


Modlimy się wszyscy

Sytuacja w pow. parczewskim jest poważna i bez zalegających przy drogach martwych dzików. 23 lutego 2018 roku Główny Lekarz Weterynarii potwierdził ognisko afrykańskiego pomoru świń w gospodarstwie w Gęsi (gm. Jabłoń). Według informacji służb weterynaryjnych, utrzymywano tam aż 640 świń.

Doszło do tego nie gdzieś pod lasem, nie na skraju wsi, ale w dużym, stosującym bioasekurację gospodarstwie w centrum miejscowości – mówi Dariusz Łobejko, wójt gminy Jabłoń. – Sytuacja jest dramatyczna. Produkcja trzody chlewnej w naszej gminie należy do największych w województwie lubelskim, o ile nie jest największa. Nic dziwnego, że rolnicy się boją. Modlimy się wszyscy, aby na tym ognisku się skończyło.




Poprosiliśmy o wypowiedź Sylwestera Dzyra, rolnika z miejscowości Gęś, w którego stadzie pojawiło się ognisko. Stanowczo zaprzecza, jakoby na terenie jego gospodarstwa znaleziono kości dzika. – Tak można było przeczytać w jednym z tytułów prasowych. To nie jest prawda. Dochowałem wszystkich zasad bioasekuracji, mam na to potwierdzenie służb weterynaryjnych. Tyle mogę w tym momencie powiedzieć.



  • Sylwester Dzyr, u którego stwierdzono ognisko ASF, twierdzi, że wszystkie wymogi bioasekuracji były u niego przestrzegane

Postulaty rolników

Producenci trzody chlewnej z pow. parczewskiego domagają się natychmiastowej redukcji populacji dzików. Podkreślają, że powinny być wykorzystane w tym celu wszystkie możliwe służby, podmioty, instytucje i organizacje. Chcą też, aby umożliwić okolicznym producentom żywca sprzedaż trzody chlewnej w okresie od wykrycia ogniska (po przeprowadzonych badaniach krwi) do wydania rozporządzenia Powiatowego Lekarza Weterynarii wprowadzającego strefy ochronne.



  • Producenci trzody chlewnej z powiatu parczewskiego chcą dotrzeć do opinii publicznej ze swoimi postulatami dotyczącymi zwalczania ASF

Kolejny postulat dotyczy udokumentowania w formie decyzji – w dniu szacowania strat w gospodarstwie – kwoty odszkodowania oraz warunków jego wypłaty. Producenci, których inwentarz został wybity, oczekują wypłaty niezwłocznie po likwidacji stada, a także tego, aby procedury dotyczące terminów i zasad płatności były jasne, czytelne i zrozumiałe. Kolejny postulat dotyczy skrócenia okresu wyprowadzania świń po wykryciu ogniska z gospodarstwa położonego w obszarze zapowietrzonym lub zagrożonym. Producenci żywca uważają także, że powinno zostać zwiększone zatrudnienie w powiatowych inspekcjach weterynaryjnych, szczególnie tych, które znajdują się na terenach zagrożonych wirusem ASF oraz zwiększenia liczby laboratoriów na terenie kraju, wykonujących badania w kierunku wykrywania wirusa ASF, tak aby skrócić oczekiwanie na wynik.

Co z drogą krzyżową?

Niektórzy nasi rozmówcy zwracają uwagę na kontrowersyjny, ich zdaniem, zapis w piśmie Anny Gołackiej do hodowców świń i bydła w gm. Jabłoń z 28 lutego, w którym czytamy, że na obszarze zapowietrzonym, czyli w miejscowościach Gęś i Łubno „zakazuje się organizowania widowisk, zgromadzeń i pochodów”.

Czy ten zapis oznacza, że droga krzyżowa w Wielki Piątek jest zakazana? – pyta producent żywca z gm. Jabłoń (prosił, żeby nie podawać jego nazwiska). Nic dziwnego, że ludzie boją się wypowiadać o ASF, kiedy czytają takie rzeczy. O wyjaśnienie poprosiliśmy powiatową lekarz weterynarii. Usłyszeliśmy, że zapis jest przedrukowany z rozporządzenia w sprawie zwalczania afrykańskiego pomoru świń oraz z ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Nasza rozmówczyni podkreśliła, że nie należy się w tym doszukiwać żadnego drugiego dna. Informuje, że chodzi o ograniczenie przemieszczania ludzi, bo z nim jest związane rozprzestrzenianie wirusa ASF.

Nie przypominam sobie takiego zapisu w rozporządzeniu ministra. No chyba, że zostało zmienione – komentuje rolnik.

Krzysztof Janisławski, 
Paweł Miko
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 04:21