StoryEditorŚwinie

Produkcja świń, która nie szkodzi Bałtykowi

29.12.2018., 15:12h
Produkcja roślinna jak i zwierzęca w gospodarstwie Hanny i Krzysztofa Kowalskich są głęboko ze sobą powiązane. W strukturze zasiewów dominuje rzepak, len i zboża. Z pierwszych dwóch gatunków tłoczony jest olej na zimno. Otrzymane w wyniku tłoczenia makuch lniany i rzepakowy, jako cenne źródło białka, wykorzystywane są na potrzeby żywienia świń.
Gospodarstwo w miejscowości Winniki w powiecie nowodworskim prowadzi produkcję świń rasy złotnickiej białej i przestrzega wszelkich wymogów środowiskowych. Międzynarodowa Komisja fundacji WWF uznała, że nie oddziałuje negatywnie na wody spływające do Morza Bałtyckiego i przyznała Hannie i Krzysztofowi Kowalskim tytuł Rolnika Roku. Gospodarstwo jest samowystarczalne, a poszczególne segmenty produkcji są ze sobą ściśle powiązane. Konkurs na Rolnika Roku regionu Morza Bałtyckiego organizowany jest w ramach Programu WWF na rzecz Ochrony Ekoregionu Morza Bałtyckiego. Pierwsza edycja odbyła się w 2009 roku. Do tej pory już około 50 rolników i rolniczek, których gospodarstwa znajdują się w zlewisku Bałtyku, zostało wyróżnionych za stosowanie w rolnictwie innowacyjnych praktyk przyjaznych środowisku morskiemu.

Produkcja trzody chlewnej ma u nas bardzo długą tradycję. Przez wiele lat mieliśmy typowo masowe rasy wbp i pbz. Prawie dekadę temu postanowiliśmy produkcję tuczników najpierw ograniczyć, a potem zupełnie zlikwidować. Chlewnia była zmodernizowana, powstała płyta obornikowa i zbiornik na gnojowicę. Postanowiliśmy dokonać zmian w produkcji świń. Zdecydowaliśmy zająć się utrzymaniem zwierząt rasy złotnickiej białej – opowiada Krzysztof Kowalski.

Rasa ta do gospodarstwa trafiła dzięki projektowi realizowanemu przez Społeczny Instytut Ekologiczny.

Wiceprezes Instytutu jeździła po Mazowszu i szukała gospodarstw, które chciałyby wziąć udział w programie. Polegał on na przyjęciu 10 loszek rasy złotnickiej białej. Nie musieliśmy za nie płacić. Jedyny warunek do spełnienia polegał na tym, że po roku mieliśmy 10 loszek przekazać kolejnemu rolnikowi – wspomina Kowalski.

Jakość mięsa

Rasa złotnicka biała, podobnie jak puławska i złotnicka pstra, pochodzi od świń prymitywnych. Różni się od nich domieszką genów szwedzkiej świni landrance, czemu zawdzięcza bekonowe właściwości. Mięso z niej pozyskiwane wyróżnia się bardzo dobrą jakością oraz szczególnymi walorami smakowymi. Ponadto, podczas chłodzenia ma znacznie mniejszy ubytek masy w porównaniu z mięsem innych ras świń hodowanych w Polsce.

Początki były trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o znalezienie odbiorców mięsa. Ze względu na fakt, że dysponowaliśmy stosunkowo niewielką ilością surowca, nie mogliśmy sprzedawać świń do zwykłych zakładów mięsnych. Konsekwentną pracą udało nam się zbudować siatkę odbiorców. Ze względu na walory smakowe nasze półtusze zaczęły być kupowane przez restauracje, sklepy specjalizujące się w sprzedaży zdrowej żywności oraz odbiorców indywidualnych, którzy do nas przyjeżdżali, bo chcieli zaopatrzyć się w wyjątkowe mięso pozwalające na przygotowanie potraw, które przypominały smaki poznane wiele lat temu w dzieciństwie – opowiada producent.



  • Materiałem wyjściowym do wyhodowania rasy złotnickiej białej i pstrej były mieszańce prymitywnych świń przywiezione przez repatriantów z Wileńszczyzny i Nowogródczyzny
W gospodarstwie utrzymywanych jest 38 loch. W ciągu roku udaje się przeprowadzić tylko dwa cykle rozrodcze, a w jednym miocie średnio otrzymywanych jest 10 prosiąt. W chlewni nie ma tradycyjnej porodówki. Wyproszenia odbywają się grupowo w zagrodach. Lochy są bardzo opiekuńcze, a prosięta przebywają z matkami do masy ciała około 15 kg. Następnie są odsadzane. Rasa jest prymitywna, dzięki czemu bardzo odporna. Nie wymaga żadnych nakładów na leczenie. Cechuje się dużą zdrowotnością, która wzmacniana jest poprzez utrzymanie zwierząt na głębokiej ściółce. Ma ona także duży wpływ na wykształcenie właściwych walorów smakowych mięsa.

Niszcząca siła ASF

Tuczniki są utrzymywane do wagi 120 kg. Żywienie jest drogie, ponieważ trwa dziewięć miesięcy. Trudno określić dokładną ilość potrzebnej paszy na kg przyrostu. Z pewnością jest ona znacznie większa niż w przypadku tuczu w chowie masowym. Żywimy paszą otrzymaną ze śrutowania własnych zbóż z dodatkiem pozostałości z tłoczenia oleju z lnu i rzepaku. Jest to bogate źródło białka i w zupełności wystarczające. Makuchy stanowią 10–15% składu paszy i zastępują soję. Nie stosujemy koncentratów. W żywieniu wykorzystujemy także groch z dodatkiem jęczmienia. Uprawa lnu wymaga niewielkich nakładów ponoszonych na nawożenie jak i ochronę przeciw chwastom. Średni plon w zależności od roku to 0,5–1,8 t ha – mówi Kowalski.

Na terenie powiatu działa kilka ubojni. Tuczniki są wywożone z gospodarstwa do jednej z nich. Dzięki temu na jego teren nie wjeżdżają obce samochody, co podnosi poziom bezpieczeństwa biosanitarnego. Wychłodzone i zbadane półtusze są przywożone z powrotem do gospodarstwa, a następnie odbierane przez klientów.

Stawka ze względu na wyższe koszty utrzymania była określona na poziomie 12 zł za kg półtuszy. Mieliśmy wielu zaufanych i przede wszystkim zadowolonych odbiorców. Niestety straciliśmy ich. Przez kilka miesięcy tucz został całkowicie wstrzymany. Zastanawiamy się, czy nie ograniczyć liczby posiadanych loch do 10 – twierdzi gospodarz.



  • W gospodarstwie tłoczony jest na zimno olej z nasion rzepaku i lnu. Powstające w wyniku tego procesu makuchy to wartościowe źródło białka wykorzystywane w żywieniu świń.


  •  Olej jest natomiast sprzedawany

Gmina Nasielsk znajduje się na terenie bezpośrednio zagrożonym ASF. W tym roku na przełomie maja i czerwca została wprowadzona rygorystyczna strefa niebieska. Spowodowało to ogromne straty dla gospodarstwa. Prowadzony był skup interwencyjny tuczników. Obowiązująca stawka wynosiła 3,5/kg, co nie rekompensowało ponoszonych nakładów.

Nie mogliśmy sprzedawać mięsa. Dlatego też produkcja prosiąt została wygaszona. Lochy nie były kryte. Strefa niebieska przestała obowiązywać w połowie listopada. Odbudowa produkcji potrwa jednak wiele miesięcy. Gotowe półtusze możemy mieć dopiero pod koniec 2019 r. Nie wiemy też, czy uda się odtworzyć sieć dystrybucji. Nasi klienci musieli usunąć z kart swoich restauracji dania ze złotnickiej białej. Mięso wypadło też z oferty sklepów – wyjaśnia rolnik.

Zwyczajne działanie

Gospodarstwo zajmowało się wcześniej także hodowlą materiału zarodowego. Był on dystrybuowany przy pomocy Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Prowadzona była także niewielka sprzedaż dla odbiorców indywidualnych. Zwykle kupowali oni kilka sztuk na własne potrzeby do dalszego tuczu. Obowiązująca stawka za jedną sztukę wynosiła 1,5 tys. zł.

W konkursie byliśmy oceniani całościowo, jednak tak naprawdę nie robimy nic nadzwyczajnego. Dbamy o żyzność naszej ziemi. Dzięki świniom możemy stosować nawożenie organiczne minimalnie uzupełniane mineralnym. Podajemy tyle, ile wymagają rośliny. Chronimy strukturę gleby. Miedze naszych pól obsadziliśmy drzewami. W tym roku udało nam się szczęśliwie pozyskać nieodpłatnie sadzonki grabów i buków. Było ich około tysiąca sztuk. Wszystkie posadziliśmy przy polach. Przyjęły się i rosną. My zaś mamy ziemię ochronioną przed erozją wodną oraz wietrzną. Przez nasze grunty przepływa rzeczka Turka. Zadbaliśmy, aby przy jej brzegach był pas zieleni. Założyliśmy użytki zielone o szerokości 20–30 m na całej linii brzegowej. Zdajemy sobie sprawę jak cenna w produkcji roślinnej jest wilgoć. Dlatego też pielęgnujemy wszystkie oczka i śródpolne stawy. To do nich spływa woda z pól – wymienia Krzysztof Kowalski.

Tomasz Ślęzak
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 23:20