Usługowe wytwarzanie pasz samojezdną mobilną mieszalnią – ile to kosztuje?


Jeszcze kilkanaście lat temu samojezdne mieszalnie pasz w naszym kraju były rzadkością. Napływ tych używanych maszyn zza zachodniej granicy spopularyzował ten sposób wytwarzania pasz i stał się alternatywą dla rolników, którzy nie chcą inwestować w paszarnię we własnym gospodarstwie. Najwięcej czasu w produkcji zwierzęcej zajmuje przygotowanie paszy, a w ten sposób można zlecić to specjalistom.
Zarejestruj się, i zaloguj aby przeczytać kolejne 3 artykuły.
Wszystkie przeczytasz dzięki prenumeracie lub kupując dostęp.
Z artykułu dowiesz się:
- Dlaczego warto zakupić samojezdny mieszalnik pasz?
- Ile można zarobić na usługach z samojezdnym mieszalniku pasz?
- Jak sprawuje się samojezdny mieszalnik pasz w gospodarstwie Pana Moczkowskiego?
r e k l a m a
Rolnik kupuje duńskie prosięta o masie ciała około 30 kg, które zasiedlają chlewnie w dwóch rzutach. Do zakładów ubojowych trafiają świnie o masie ciała 120 kg. Uzyskują mięsność na poziomie 60% przy zużyciu 2,5–2,7 kg paszy na kilogram przyrostu. W najbliższym czasie planowana jest sprzedaż partii tuczników, ale cena, jaką może uzyskać gospodarz, z pewnością nie będzie satysfakcjonująca. Zakłada, że maksymalnie może to być 4 zł/kg.
– Zawsze trafiają się takie partie w roku, na których się traci z powodu ceny żywca, ale ostatnio sytuacja jest wyjątkowo trudna. Zwłaszcza jeśli ubojnie nagle odmawiają odbioru tuczników rolnikom, którzy współpracują z nimi od lat – mówi pan Mariusz.
Usługi dają dużą korzyść finansową
r e k l a m a
– Zapotrzebowanie na taki sposób wytwarzania mieszanek dla zwierząt wzrosło na tyle, że w ubiegłym roku kupiłem nową mobilną mieszalnię. Obie są niemieckiej firmy Buschhoff, ale nowa jest wydajniejsza. Większość tego typu mieszalni, które wcześniej trafiały na nasz rynek, była używana, gdyż nawet one kosztowały dużo. Mało kto mógł sobie pozwolić na nową. Teraz są popularniejsze i bardziej dostępne, zwłaszcza jeśli można uzyskać na nie dofinansowanie. Ceny najtańszych używanych zaczynają się od około 400 tys. zł, nowe kosztują nawet do 1,5 mln zł – opowiada pan Mariusz.
Oczywiście chlewnie Mariusza Moczkowskiego również są zaopatrywane w mieszanki przygotowane w ten sposób. W obecnej sytuacji zagrożenia afrykańskim pomorem świń wiąże się to z odpowiedzialnością i koniecznością spełnienia wymogów. Po każdej wizycie w gospodarstwie mieszalnia jest myta i odkażana. Do tego celu gospodarz posiada specjalistyczną bramę dezynfekcyjną.
– Obsługujemy w porównywalnej liczbie producentów drobiu, bydła i trzody chlewnej na terenie całego województwa łódzkiego. Hodowcy w promieniu 100–120 km mogą więc liczyć na usługę mieszania pasz, której koszt wynosi średnio 70 zł od tony paszy, choć nie bez znaczenia w ustalaniu ceny jest koszt dojazdu – mówi Mariusz Moczkowski.
Jak wyjaśnia, cena wytworzenia paszy zależy jednak w największej mierze od jej ilości. Wpływa ona na ostateczną kalkulację, nawet jeśli do gospodarstwa trzeba pokonać większą odległość. Jak przekonuje, taki sposób wytwarzania mieszanek paszowych to mimo wszystko dla rolników oszczędność czasu i pieniędzy, a przede wszystkim wygoda. Zlecenie przygotowania paszy, które zajmuje w produkcji zwierzęcej najwięcej czasu, pozwala skupić się na innych czynnościach w chlewni i gospodarstwie.

- Mariusz Moczkowski z Bleszyna w gminie Grabica zajmuje się produkcją trzody chlewnej w cyklu otwartym. Całość produkcji jest zautomatyzowana, a do przygotowania pasz służy samojezdna mieszalnia. Od początku działalności Mariusz Moczkowski zajmuje się zaopatrywaniem rolników w środki do produkcji rolniczej. Dziesięć lat temu rozszerzył swoją działalność i rozpoczął świadczenie usług rolniczych, jak orka, siew, nawożenie, opryskiwanie, siew i zbiór kukurydzy na ziarno. Jednak główną usługą wykonywaną przez jego firmę jest mieszanie pasz w gospodarstwach utrzymujących trzodę chlewną, bydło i drób. Gospodarz na 100 ha uprawia głównie zboża z przeznaczeniem na pasze dla trzody chlewnej, a także groch oraz rzepak. Żyto hybrydowe stanowi 25 ha upraw, natomiast groch około 10 ha. Plonowanie grochu wynosi od 3 do 4 ton, ale zdaniem Mariusza Moczkowskiego stanowi on doskonałe uzupełnienie dawki żywieniowej dla świń, a poza tym nie wymaga tak dużych nakładów na uprawę, jak na przykład zboża (opryski, nawożenie).

- Samojezdna mieszalnia wytwarza pasze bezpośrednio w gospodarstwach, dzięki czemu producenci zwierząt mogą zaoszczędzić czas i mieć pewność co do jakości użytych surowców
Mobilna mieszalnia jest wyposażona między innymi w śrutownik
Mobilna mieszalnia jest wyposażona między innymi w śrutownik, gniotownik, który przydaje się szczególnie przy produkcji pasz dla bydła, oraz mieszalnik Vario o zmiennej pojemności od 9,2 m3 do 13,6 m3. Są także zbiornik i dozownik oleju do natłuszczania mieszanki. Zgodnie z ułożoną dawką danej paszy, maszyna pobiera z silosów bądź z pryzmy kolejno odpowiednie surowce, waży je i śrutuje ziarno. Jej wydajność to 8–9 ton paszy na godzinę.
Za sterowanie odpowiada pokładowy komputer. Można na nim zaprogramować, jakie ma pobierać surowce i dla jakiej grupy żywieniowej. Komponenty dodawane w niewielkich ilościach można dosypać ręcznie. Po wymieszaniu mieszanka trafia do silosu paszowego.
– Zaletą tego typu mieszalni jest bardzo dokładne wymieszanie surowców. Samojezdna mieszalnia może przygotować paszę pod potrzeby konkretnego klienta, z surowców, którymi dysponuje w danym momencie. Za pomocą mieszalni można także ześrutować ziarno kukurydzy, które następnie rolnicy zakiszają. Właśnie zakończył się intensywny sezon na ten zabieg stosowany w przypadku kukurydzy – twierdzi Mariusz Moczkowski.

- Panel sterowania pozwala na tworzenie receptur oraz nadzoruje proces ich produkcji
Zróżnicowane surowce

Ten produkt może Ciebie zainteresować
Czapka z daszkiem – Tygodnik Poradnik Rolniczy

– Uważam, że to bardzo dobry surowiec w tuczu, dlatego w końcowym okresie stanowi nawet 50% całego zboża. Dla najmłodszych świń zaczynam od niewielkich dawek, wynoszących 5%, i później stopniowo zwiększam jego ilość. Do pasz dodawany jest także olej w ilości około 10 kg na tonę. Białko uzupełniam śrutą sojową oraz śrutą rzepakową, ale dodaję również groch pochodzący z własnych upraw – wyjaśnia gospodarz.
Jego zdaniem połączenie tych trzech surowców białkowych w paszach dla świń daje najlepsze efekty, ponieważ każdy z nich dostarcza innych składników pokarmowych. Dzięki temu uzupełniają się wzajemnie. Groch stanowi w paszy około 50 kg na tonę.
– Dzięki niemu uzyskujemy bardzo dobry skład aminokwasowy. Szkoda, że nasiona roślin strączkowych są tak rzadko uprawiane i wykorzystywane w paszach, ponieważ bardzo korzystnie wpływają zarówno na płodozmian, jak i żywienie zwierząt. Być może rolnicy obawiają się, że uzyskają tego surowca mało i będą musieli często zmieniać dawki, z czym wiążą się komplikacje w układaniu planu żywienia – podkreśla Mariusz Moczkowski.
W jego firmie mogą liczyć na opracowanie receptur zgodnie z posiadanymi surowcami. Co więcej, zboża oraz gotowe pasze są poddawane analizie na zawartość podstawowych składników, jak chociażby białko, energia i włókno surowe.
– Wszyscy klienci zamawiający mieszanie pasz w naszej firmie mają zagwarantowane bezpłatne badanie najważniejszch parametrów paszowych. Za każdym razem zachęcamy rolników do korzystania z takich badań w celu lepszego bilansowania receptur paszowych, co pozwala na osiąganie lepszych wyników żywieniowych i efektywniejsze wykorzystanie pasz – podkreśla Mariusz Moczkowski.
Wykonanie analizy surowców paszowych po zbiorach pozwala na dokładniejsze zbilansowanie dawek pokarmowych w oparciu o rzeczywiste zawartości poszczególnych składników. Jak twierdzi pan Mariusz, warto pokusić się o stosowanie w żywieniu trzody chlewnej żyta hybrydowego, a także rodzimych surowców białkowych, jak poekstrakcyjna śruta rzepakowa czy nasiona roślin strączkowych, pomimo że zawierają więcej włókna surowego niż śruta sojowa. Okazuje się bowiem, że w paszach występuje częściej niedobór tego składnika niż jego nadmiar.
– To właśnie z powodu dużej zawartości włókna surowego często te rośliny nie są zalecane dla świń, a tymczasem w paszach mamy raczej problem ze zbyt małą ilością włókna, więc rolnicy niepotrzebnie się obawiają, że zaszkodzą zwierzętom – uważa Mariusz Moczkowski.

- Miejsce, przez które dozowane są workowane dodatki do paszy w postaci między innymi premiksów czy koncentratów
Dominika Stancelewska
Zdjęcia: Dominika Stancelewska