StoryEditorŚwinie

Wypracowanie własnej marki szansą dla polskiej hodowli świń

13.02.2019., 15:02h
O tym, że powinniśmy promować krajową wieprzowinę, wiedzą wszyscy związani z branżą trzody chlewnej. Jednak wdrożenie tego w praktyce, jak się okazuje, wcale nie jest takie proste w czasach ostrej rywalizacji rynkowej.
Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus” obchodził w 2018 roku 60. rocznicę działalności i z tej okazji zorganizował podczas Centralnych Targów Rolniczych w Nadarzynie specjalną konferencję. Jak podkreślał dr Tadeusz Blicharski, dyrektor biura PZHiPTCh „Polsus”, największym osiągnięciem, najważniejszą zmianą na przestrzeni lat było dla członków związku nabycie uprawnień do prowadzenia ksiąg i oceny świń hodowlanych.

Związek odzyskał osobowość prawną i stał się ponownie samodzielną i samorządową organizacją dopiero w 1981 roku. Wówczas przystąpiono do odnowy i szkolenia specjalistycznej kadry – mówił dr Tadeusz Blicharski.

W 2003 roku Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus” przejął od Krajowego Centrum Hodowli Zwierząt zadania w zakresie hodowli trzody chlewnej. Prowadzi księgi i ocenę wartości hodowlanej nie tylko dla ras rodzimych objętych ochroną zasobów genetycznych, ale również dla pozostałych ras hodowanych w Polsce. Wprowadzono nowoczesne metody szacowania wartości hodowlanej BLUP o cechy użytkowości rozpłodowej, czyli liczbę prosiąt urodzonych oraz odchowanych do 21. dnia życia, a także zbiorczą wartość hodowlaną BLUP, w tym odrębne modele dla ras matecznych i ojcowskich. Utworzono także bazę internetową, w której gromadzone są dostępne dla wszystkich informacje o krajowej populacji świń hodowlanych.

Zastosowanie wielocechowych modeli BLUP, oddzielnych dla poszczególnych ras, pozwala na skuteczny rozdział kierunków selekcji dla poszczególnych komponentów rasowych – tłumaczył dr Blicharski.



  • Uczestnicy konferencji dyskutowali o hodowli świń w Polsce i perspektywach na przyszłość

Trzeba zwiększać skalę produkcji

Podczas spotkania podkreślano, że obecnie wraz z dramatycznie malejącą liczbą gospodarstw rodzinnych spada popyt na knurki oraz loszki hodowlane, co członkowie „Polsusa” odczuwają w bolesny sposób. Jak twierdzi dr Piotr Kołodziejczyk, główny specjalista ds. hodowli „Polsusa”, znacząca liczba krajowych stad hodowlanych nastawiona jest na produkcję jednorazowo niewielkich partii materiału hodowlanego. Maksymalnie najczęściej jest to 30–40 loszek, a tymczasem nowo zasiedlane fermy muszą być obsadzane liczbą kilkuset młodych loch.

Opłacalność produkcji świń to kwestia skali. Aby można było funkcjonować na rynku trzody chlewnej, utrzymywanie 100–150 macior to minimum. Zamykają się chlewnie przyzagrodowe utrzymujące po kilkanaście macior, więc skurczył się bardzo rynek odbiorców loszek i knurków hodowlanych ze stad zarodowych kupujących mniejsze partie – wyjaśnia Piotr Kołodziejczyk.



  • – Zmniejszająca się liczba małych gospodarstw rodzinnych sprawia, że ubywa klientów na loszki – podkreśla dr Piotr Kołodziejczyk
Jednocześnie podkreśla, że znacząco poprawiły się wskaźniki użytkowości rozrodczej loch i uzyskiwanie od nich 30 prosiąt w roku jest realne w naszych krajowych gospodarstwach. Pokazują to przykłady stad, które dzięki poprawie organizacji pracy i rozrodu w swoich chlewniach mogą konkurować z fermami na zachodzie Europy. Zdaniem Piotra Kołodziejczyka, producenci świń muszą jednak położyć nacisk na produkcję w systemie, aby skupić porody i wyprodukować większą liczbę zwierząt. W przeciwnym razie genetyka obcych firm zagranicznych będzie coraz bardziej dominowała w naszych chlewniach.

Te zwierzęta są przede wszystkim przywożone z zagranicy, gdyż niewiele jest ferm namnażających zachodni materiał u nas w kraju. Ale największą przewagą firm genetycznych jest to, że mają olbrzymie możliwości reklamowo-marketingowe, na które nie stać polskich hodowców – uważa Kołodziejczyk.

Na konieczność promowania krajowej hodowli oraz mięsa polskich świń zwracał też uwagę Bartosz Czarniak, wiceprezes Pomorsko-Kujawskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej.

Musimy wypracować rozwiązania, które pozwolą nam rozwinąć hodowlę i dać utrzymanie naszym rodzinom. Szansą na to jest stworzenie własnej marki wyrobów, a być może nawet sieci sklepów z produktami marki „Polsus”. Możemy w to włączyć wieprzowinę pochodzącą z tuczu bez GMO – mówił Bartosz Czarniak.



  • – Pomimo programów szkoleniowych z zakresu pozyskiwania pozwoleń na budowę chlewni rolnicy i tak napotykają na bariery nie do pokonania – mówił dr Tadeusz Blicharski
Należy podjąć działania, które przekonają konsumentów do dobrej jakości mięsa, aby docenili walory wieprzowiny od naszych krajowych ras. Zdaniem uczestników konferencji, zmiany na rynku trzody chlewnej są ogromne, tradycyjne gospodarstwa rodzinne tracą na produkcji, dlatego powinny otrzymać realne wsparcie.

Sprawić, by wybierano polskie

Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus” zrealizował w latach 2009–2018 w sumie 28 projektów sfinansowanych ze środków Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego. Na ich realizację przeznaczono kwotę prawie 13 mln zł, jednak to wciąż za mało, by pomóc w zwiększeniu świadomości Polaków, że znacząca część mięsa dostępnego na półkach sklepowych pochodzi z zagranicy lub została wyprodukowana ze świń, które przyjechały do nas z Danii, Niemiec, Holandii czy Belgii.

Potrzebne jest przede wszystkim zwiększanie świadomości konsumentów na temat walorów mięsa wieprzowego, by bez obaw i chętnie po nie sięgali – podkreślali uczestnicy spotkania.

Nie do końca powiodło się rozpowszechnienie na szerszą skalę krajowego systemu jakości wieprzowiny o nazwie PQS. Jak twierdzi dr Katarzyna Skrzymowska, prezes „Polsus-Agro” Sp. z o.o., , zakłady mięsne nie są wciąż gotowe na to, by płacić więcej za zwierzęta pochodzące z chowu pod kontrolą. Produkcja w takim systemie odbywa się na bazie świń urodzonych i odchowanych w Polsce i pozwoliłaby na budowanie patriotyzmu konsumenckiego. Oczywiście, pod warunkiem że konsumenci mogliby bez trudu znaleźć na półkach sklepowych wyroby oznaczone logo PQS oraz Produkt Polski. Ale to już nie zależy od polskiego rolnika.



  • – Dawniej nabywców zwierząt znajdowaliśmy przede wszystkim na lokalnym rynku i nie musieliśmy zajmować się specjalnie promocją materiału – mówi Jacek Górski
Jak przekonuje dr Katarzyna Skrzymowska, rozwija się natomiast hodowla świń rasy puławskiej, a to głównie dzięki współpracy nawiązanej z siecią Auchan Polska, która trwa od 2009 roku. W tym czasie zwiększyła się liczba gospodarstw w kraju, z których 41 uczestniczy w programie dostaw do Auchan. Oczywiście przyczyniły się do tego także dopłaty do ras zachowawczych. Wydaje się jednak, że bez zapewnienia zbytu świń zainteresowanie ich hodowlą z pewnością nie byłoby aż tak duże.

Wieprzowina od świń ras rodzimych ma szanse na wyróżnienie się, jest promowana, a hodowcy otrzymują wyższe o 10–15% ceny za żywiec – mówi dr Katarzyna Skrzymowska.

Od tego roku hodowcy rasy puławskiej uczestniczący w programie będą żywić swoje świnie bez GMO, co ma być dodatkowym atutem sprzedawanego mięsa.

Świnie rasy puławskiej zostały wpisane na Listę produktów tradycyjnych dzięki działaniom związku w 2009 roku. W 2018 roku na taką listę trafiły też świnie rasy wielkiej białej polskiej oraz polskiej białej zwisłouchej.



Rozwijać się na przekór wszystkiemu

O tym, że nie jest łatwo funkcjonować na niestabilnym rynku, mówił Jacek Górski, hodowca z województwa kujawsko-pomorskiego prowadzący jedną z najstarszych hodowli świń zarodowych w Polsce, która swoją działalność rozpoczęła w połowie lat 60. ubiegłego wieku. Już trzecie pokolenie w tym gospodarstwie zajmuje się produkcją loszek hodowlanych F1 pochodzących ze skrzyżowania rasy polskiej białej zwisłouchej z wielką białą polską.

Za czasów dziadka w gospodarstwie było 10 loch, ojciec zwiększył ich liczbę do ponad 40. Kiedy przejąłem gospodarstwo, myślałem o tym, by zmodernizować stare chlewnie, jednak koszty przebudowy okazały się wysokie. Poza tym stanowisk ciągle byłoby za mało, aby zaistnieć na rynku trzody chlewnej. Ale wówczas pojawiła się możliwość skorzystania z dofinansowania ze środków unijnych na budowę nowego obiektu w ramach PROW 2014–2020 – opowiada rolnik.

Na przełomie 2016 i 2017 roku powstał nowy budynek na 150 loch wraz odchowalnią prosiąt, w którym zwierzęta są utrzymywane na rusztach.

Odsadzam obecnie 12 prosiąt w miocie przy masie ciała 7–8 kg, a bardzo duży wpływ na uzyskiwane wyniki ma właściwie prowadzony rozród, głównie zabieg inseminacji. Zamontowałem oświetlenie tuż nad głowami loch w sektorze krycia, co spowodowało, iż lepiej wykazują one ruję. Jest znacznie mniej powtórek i zwiększyła się skuteczność inseminacji. Obecnie jest na poziomie 92% – twierdzi Jacek Górski.



  • Podczas konferencji uhonorowani zostali czołowi hodowcy PZHiPTCh „Polsus”, a także dr Zbigniew Bajda (zdjęcie na dole) – za szczególny wkład w rozwój hodowli świń rasy puławskiej



Niespełna połowa prosiąt trafia do dalszego tuczu do gospodarstwa rodziców, reszta jest sprzedawana. Rolnik planuje w przyszłości wybudowanie drugiej chlewni, w której będzie mógł prowadzić tucz i być niezależnym od odbiorców prosiąt.

Zmiany w programach

O najważniejszych zmianach, jakie wprowadzono w nowych programach hodowlanych, mówił Robert Kaźmierczak, główny specjalista ds. hodowli trzody chlewnej w PZHiPTCh „Polsus”. Dotyczą one przede wszystkim zasad wpisu do ksiąg, rejestracji w rejestrach hodowlanych mieszańców, wydawania świadectw zootechnicznych oraz trybu kwalifikacji zwierząt do realizacji programów hodowlanych. Ocena użytkowości tucznej i rzeźnej przeprowadzana przyżyciowo nie musi już być prowadzona wyłącznie w stadzie, w którym zwierzę się urodziło. Nabywca zwierząt hodowlanych nieocenionych przyżyciowo ma możliwość ich zgłoszenia i oceny w swoim stadzie.

Zarówno zwierzętom hodowlanym wprowadzanym do obrotu, jak i materiałowi biologicznemu wykorzystywanemu do rozrodu towarzyszy ujednolicone w całej UE świadectwo zootechniczne. Wymóg ten dla podmiotów handlujących nasieniem stał się pewnym utrudnieniem, bowiem za każdym razem powinny one zwrócić się do „Polsusa” o wystawienie takiego świadectwa. Dlatego zastosowano odstępstwo od rozporządzenia, aby podmioty, które prowadzą taką działalność, mogły zwrócić się do związku z wnioskiem o wpisanie na listę uprawnionych do wystawiania świadectw zootechnicznych – wyjaśniał Robert Kaźmierczak.

W ubiegłym roku złożono też do ministerstwa rolnictwa wniosek o zatwierdzenie programu hodowlanego dla nowej rasy wielkiej białej ojcowskiej i uzyskano jego akceptację.

Dominika Stancelewska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 21:22