StoryEditorDobry hodowca

Z 8 na 200 ha i 300 szt. bydła. Jaki jest przepis na sukces gospodarstwa rodzinnego z Podlasia?

16.02.2020., 12:02h
Gdy Piotr Kowalczuk przejmował gospodarstwo od rodziców, miało ono zaledwie 8 ha, a towarowej produkcji mleka w zasadzie nie było. Dziś rodzina Kowalczuków nie tylko doi 140 krów, ale świadczy też szeroki wachlarz usług rolniczych. Dzięki zaangażowaniu wszystkich pięciu synów, udaje się to zrobić bez pracowników najemnych.

Gospodarstwo pięciu synów

Dwaj z synów – Kamil i Paweł – zadeklarowali, że chcą zostać na gospodarstwie. Wówczas zapadła decyzja o dalszym powiększeniu produkcji mleka, a co za tym idzie, rozbudowie obory dla krów dojnych. Rozbudowa trwa i zbliża się ku końcowi, dokładnie polega na przedłużeniu budynku inwentarskiego z 36 do 78 m, czyli o 42 m. Szerokość pozostaje taka sama i wynosi 29 m. Prace wykonuje firma MC Budownictwo. Rozbudowa pozwoli utrzymywać w budynku 280 sztuk, bo tyle będzie boksów legowiskowych wyłożonych matami.

Wbrew pozorom, gospodarstwa rodzinne mają rację bytu i możliwość przetrwania. Ich siłą są stosunkowo niskie koszty pracy. Najlepiej, jeśli takie ważne czynności, jak dój i żywienie wykonuje właściciel gospodarstwa lub członek rodziny, bo dziś znaleźć do tych zadań odpowiedzialnego pracownika graniczy z cudem – stwierdził Piotr Kowalczuk, zaś jego żona dodała, że wszyscy domownicy lubią pracę z bydłem. – Nie mówcie, że ktoś lubi doić krowy – często słyszymy to zdanie, ale tak właśnie jest w naszym przypadku. Wiele osób dziwi się, że nasi synowie ukończyli studia i wrócili na wieś. Klucz do s...
Pozostało 87% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 22:03