StoryEditorZarządzanie stadem

Co dalej z polską genomiką?

28.08.2022., 16:08h
Pod koniec czerwca, w trakcie Regionalnej Wystawy zwierząt Hodowlanych w Szepietowie, miała miejsce interesująca debata pt. "Genomowanie stada przyszłością hodowli bydła mlecznego". Uczestnicy debaty starali się znaleźć odpowiedź na pytanie co należy zrobić, by w naszym kraju genomowanie zwierząt stało się powszechne.

Dziś postęp hodowlany to już nie tylko wydajność

Uczestniczyli w niej: prof. Stanisław Kamiński z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, dr Agnieszka Nowosielska – dyrektor ds. hodowli w PFHBiPM, Stanisław Żochowski - prezes Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, Kamil Kosiński – wiceprezes PFHBiPM oraz Bogdan Godlewski reprezentujący Stację Hodowli i Unasienniania Zwierząt Sp. z o.o. w Bydgoszczy.

- Ocena genomowa wartości hodowlanej w Polsce została oficjalnie wdrożona w 2014 roku i sądzę, że hodowcy już się do niej przekonali. Powinniśmy jednak pójść o krok dalej i rozmawiać o genomowej ocenie dla nowych cech, by móc przekazywać hodowcom jak najwięcej informacji do wykorzystania w pracy hodowlanej. Dziś postęp hodowlany to już nie tylko wydajność. Zwierzęta trzeba doskonalić pod kątem cech funkcjonalnych i zdrowotnych. Mamy obecnie w kraju 3 laboratoria genomiczne. Jedno, będące własnością hodowców, laboratorium PFHBiPM, drugie - Laboratorium Instytutu Zootechniki i trzecie uczelniane, w którym genotypowaniem zajmuje się prof. Stanisław Kamiński. Z roku na rok zwiększa się liczba zgenotypowanych zwierząt. W ub. r. nasze laboratorium wykonało 13 tys. badań genomicznych. Łącznie, w kraju zgenotypowano około 20 tys. zwierząt. W tym roku zainteresowanie tą metodą jest naprawdę bardzo duże i widać, że hodowcy przekonują się do niej – stwierdziła Agnieszka Nowosielska z PFHBiPM.

Do informacji tych odniósł się prof. Stanisław Kamiński.

- Pierwsze buhaje genomowe w Polsce były uzyskane przez SHiUZ Bydgoszcz już w 2010 roku. Od początków wprowadzenia metody minęło już sporo czasu, ale wzrost jest powolny. W porównaniu do takich krajów jak Francja czy Niemcy, to jest u nas mało zwierząt genotypowanych. To nowe narzędzie wykorzystywane jest niedostatecznie. Gdybyśmy doszli do poziomu 50 tys. zgenomowanych sztuk, to moglibyśmy mówić o jakimś sukcesie – ocenił prof. Kamiński, zwracając też uwagę na bariery ograniczające rozwój oceny genomowej.

Co powstrzymuje polskich hodowców przed genotypowaniem swoich stad?

Mówi się, że jedną z barier jest cena usługi, która w kosztach prowadzenia produkcji mlecznej stanowi konkretną kwotę. Cena genomowania jest zbliżona w całej UE i nie ma możliwości jej zmniejszenia. Polska należy do konsorcjum Euro Genomics i polscy hodowcy mają tą samą cenę co farmerzy z innych państw Europy. W Polsce szybkie dochodzenie do wysokiej wydajności odbywało się kosztem cech funkcjonalnych. Liczba laktacji, które krowy kończą w przeciętnych gospodarstwach, jest niewielka. W zasadzie przy używaniu nasienia nieseksowanego wszystkie jałówki przeznaczane są na remont stada. Wobec tego hodowcy nie są zainteresowani cechami jałówki, skoro i tak pozostanie ona w gospodarstwie. Wielu hodowców jeszcze powiększa stada, co dodatkowo spowalnia selekcję.

Powinniśmy podpatrywać niemieckie rozwiązania w hodowli bydła i wdrażać je u nas

Z punktu widzenia hodowcy praktyka, o genomowaniu wypowiedział się Stanisław Żochowski.

- W genomowaniu jesteśmy bardzo opóźnieni, przynajmniej o 20 lat. Jako pierwszy zacząłem genomować zwierzęta. Początkowo, usługa kosztowała około 280 zł. Polskich hodowców nie było na nią stać. Rozwijając genetykę swojego stada, wydawałem na nią spore pieniądze. Zdobywanie każdego roku na wystawie tytułów czempionów i superczempionów potwierdza, że inwestycja ta miała sens - zaznaczył Stanisław Żochowski, który podzielił się z uczestnikami pewnymi spostrzeżeniami. Obecnie najlepiej wyceniają się sztuki po niemieckich buhajach. U naszych sąsiadów nie ma federacji zrzeszającej wszystkie związki hodowców. Jest land i jest związek współpracujący ze spółdzielnią mleczarską i stacją unasienniania. Powinniśmy podpatrywać niemieckie rozwiązania i wdrażać je u nas. Sami jako hodowcy tego nie zrobimy. Musimy mieć wsparcie ze strony mleczarni i stacji inseminacyjnych. Prosiłbym więc PFHBiPM, by nas w tej kwestii wspierała. Zamiast badaniami gleby powinna się zająć doskonaleniem naszych krów i jałówek – zaapelował Stanisław Żochowski.

- W Niemczech, we Francji genotypuje nawet 250 tys. zwierząt rocznie. Tam głównie inwestują spółki inseminacyjne, ponieważ zależy im na tym, żeby mieć jak najlepsze buhaje. We Francji używa się około 15% nasienia z importu i o tak duże wykorzystanie nasienia rodzimego dbają właśnie spółki inseminacyjne. U nas trochę brakuje tego zaangażowania spółek inseminacyjnych - stwierdziła Agnieszka Nowosielska.

- W latach 2010-2011 nasze władze na szczeblu krajowym nie były w ogóle zainteresowane naszą hodowlą. Mogliśmy wcześniej uzyskać wycenę genomową buhajów współpracując z profesorem Kamińskim, ostatecznie wdrożyliśmy ją, ale bardzo wolno, a rok kalendarzowy zwłoki przekłada się na 5 - 10 lat strat w hodowli. W ten sposób doprowadziliśmy do sytuacji, że krajowe spółki na rynku sprzedają - według różnych szacunków- od 25 do około 40% nasienia. Nie rozumiem, dlaczego do Polski wjeżdża nasienie z pf-em 97, 98. Jako szef stacji zwracam się do inseminatorów i lekarzy, a oni nie chcą nasienia za 6 zł bo kolega przywozi nasienie amerykańskie, czy niemieckie za 6 zł i dokłada jeszcze długopis. Dzięki takim postawom mamy na rynku nasienie wszystkich firm, a najmniej polskiego. W swoim katalogu mamy 40% nasienia polskich buhajów i staramy się ilość tę zwiększać, bo wiemy, że KOWR ma przejąć stację. Gdy tak się stanie, będziemy mogli intensywniej się tą hodowlą zająć – powiedział Bogdan Godlewski.

- Od jakiegoś czasu genotypuję bardziej intensywnie, gdyż zainteresowałem się uzyskaniem białka A2. Wcześniej koszt genomowania był bardzo duży, dzisiaj ceny są niższe. Jeszcze korzystniejsze są dla rolników, którzy zakwalifikowali się do programu w Funduszu Promocji Mleka. Jeżeli używa się dużej ilości nasienia seksowanego i mamy dużą populację jałówek to mamy z czego wybierać. Natomiast jeśli stosujemy tylko nasienie konwencjonalne i mamy około 50% materiału żeńskiego, trudno jest zabezpieczyć potrzeby własnej hodowli – powiedział Kamil Kosiński.

Jakie są obecnie koszty genotypowania jałówek?

- Jeżeli hodowca bada jednorazowo powyżej 30 jałówek, to koszt genotypowania wynosi 90 zł netto plus kosz genomowej oceny wartości hodowlanej, który wynosi 38 zł netto. Jest to tak naprawdę cena jednej porcji nasienia. Zaś tę informację możemy wykorzystywać w całym życiu danej sztuki. Po pierwsze wykorzystujemy ją do selekcji, później do doboru par rodzicielskich. Już przy jałówkach możemy doskonalić kolejne pokolenie dobierając takiego buhaja, który poprawi określone cechy - powiedziała Agnieszka Nowosielska.

Józef Nuckowski
Zdjęcie: Józef Nuckowski

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 34/2022 na str. 52. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR:  Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 05:36