Polskie mleko
Organizacja produkcji mleka
Data publikacji 05.08.2019r.
Zarejestruj się, i zaloguj aby przeczytać kolejne 3 artykuły.
Wszystkie przeczytasz dzięki prenumeracie lub kupując dostęp.
– Gospodarstwo przejąłem w 2009 r., wtedy produkowano w nim ok. 60 tys. l mleka. Po 10 latach odnotowaliśmy zdecydowany, bo 10-krotny wzrost produkcji. Pod koniec 2012 r. rozpocząłem budowę wolnostanowiskowej, przejazdowej obory na 90 krów dojnych. Inwestycja została oddana do użytku w pierwszej połowie 2013 r. Budynek został wyposażony m.in. w halę udojową autotandem 2 x 3 stanowiska firmy SAC, schładzalnik na mleko o poj. 3200 l, wentylatory. Podczas pierwszej wizyty „Tygodnika Poradnika Rolniczego” całość mojego stada liczyła 40 sztuk, w tym 15 krów dojnych. Obecnie liczy ponad 120 sztuk, w tym ok. 80 krów – mówi na wstępie Tomasz Chudoba.
Hf zamiast montbeliarde
– Podczas naszego pierwszego spotkania mówiłem, że zdecydowałem się na rasę montbeliarde. Życie zweryfikowało jednak plany i w 2013 r., podczas zasiedlania obory, kupiłem 35 wysoko cielnych jałówek rasy holsztyńsko-fryzyjskiej z niemieckiej obory hodowlanej. Dlaczego zmieniłem zdanie? W tamtym okresie były duże problemy ze znalezieniem odpowiedniej ilości wysoko cielnych jałówek montbeliarde. Nie bez znaczenia była również wysoka cena. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że wybór rasy, jak i konkretnych sztuk okazał się bardzo dobry. Zwierzęta są wydajne, zdrowe i długowieczne. 20 sztuk znajduje się w oborze do tej pory – wspomina hodowca.
Ze zdrowotnością i rozrodem stada Tomasz Chudoba nie ma większych problemów.
– Mówiąc o zdrowotności stada muszę przyznać, że nie mam z nią większych kłopotów, nawet kwestia zacieleń wygląda nieźle. W rozrodzie jałówek stosowane jest krycie naturalne. Krowy są inseminowane, a zabiegami zajmuje się brat hodowcy. Przy doborze nasienia główny nacisk kładziony jest na cechy zdrowotne, w tym budowę nóg i wymion. A mleczność? – Moim zdaniem, w głównej mierze, zależy od żywienia. Jeśli nie nakarmi się odpowiednio sztuki, to nie da ona dużo mleka, pomimo bardzo dobrej genetyki – mówi gospodarz.
Młóto i wysłodki
W żywieniu Chudobowie wykorzystują dawkę TMR sporządzaną w wozie paszowym firmy DeLaval o poj. 12 m3.
– Dawka, jaką zadajemy naszym zwierzętom jest zróżnicowana w zależności od sezonu, a w zasadzie od pasz, jakimi w danym momencie dysponujemy. Jeśli mamy wysłodki buraczane to je stosujemy, gdy się skończą, przechodzimy na młóto browarniane. Dzięki tym działaniom oszczędzamy kiszonkę z kukurydzy. Za ostatnio kupione młóto w balocie o wadze 1000–1100 kg, płaciłem 180 zł netto z dowozem. Tyle samo zapłaciłem za wytłoki w tej samej wadze. Różnica polegała na tym, że w ich przypadku musiałem zapłacić za transport. Cena podobna, ale efekt żywienia inny. W przypadku wytłoków buraczanych dostarczamy zwierzętom wyłącznie energię, zaś w przypadku młóta browarnianego bardzo dużą ilość białka – mówi pan Tomasz.
Od rolników wymaga się coraz więcej
Zapytany o skalę produkcji mój rozmówca powiedział, że pozostanie ona na bieżącym poziomie. Dopytywany o szczegóły tej decyzji odpowiedział.
– Od rolników wymaga się coraz więcej. Wprowadza się nowe przepisy, które zniechęcają do rozwoju, a ponadto wiążą się z koniecznością inwestowania. Mam tu na myśli m.in. dyrektywę azotanową czy podatek od gazów cieplarnianych od zwierząt. Przed rozwijaniem gospodarstwa powstrzymuje mnie również planowany przebieg, przez moje pola, autostrady. Nie będę miał łatwego dojazdu do pól. Jeśli okaże się, że hodowla zwierząt i produkcja mleka przestaje być opłacalna, trzeba będzie z niej zrezygnować i zając się produkcją roślinną.
- Stado podstawowe zostało zbudowane w oparciu o zakup 35 wysoko cielnych jałówek hodowlanych rasy hf
Budowa i wyposażenie obory Chudobów współfinansowane było kredytami, które rolnik spłaca do tej pory. Jeżeli zaprzestanie produkcji mleka, utraci płynność finansową, nie będzie miał środków na bieżącą spłatę kredytów. Wówczas pozostanie mu opcja spłaty kredytów z sezonowej produkcji roślinnej.
– Czy dziś można mówić o opłacalności produkcji mleka? Cena jest niezła i gdyby nie konieczność spłaty kredytów można by było mówi o opłacalności. Choć z drugiej strony, trzeba pamiętać o stale rosnących kosztach produkcji. Na przykład w ub.r. mocznik kupowałem po 1100 zł/t, a w tym po 1400 zł/t. Takie przykłady można mnożyć wiele – na zakończenie mówi pan Tomasz.
Ireneusz Oleszczyński
Zdjęcia: Ireneusz Oleszczyński