StoryEditorWiadomości

Ponad 90 mieszkańców wsi, w tym rolnicy, przeciwko nowej oborze pod Łomżą

26.08.2019., 12:08h
Grupa 91 mieszkańców wsi Kalinowo pod Łomżą, podpisała się pod protestem przeciwko budowie w centrum wsi ogromnej obory ze zbiornikami na gnojowicę i nieczystości ciekłe, zlokalizowanej tuż przy drodze powiatowej, w niewielkiej odległości od budynków mieszkalnych sąsiadów.
Inwestorem jest Cezary Banach, syn Krzysztofa Banacha, który wspólnie z ojcem prowadzi na dużą skalę hodowlę bydła mlecznego. Sprzeciwiający się tej inwestycji, wśród których są miejscowi rolnicy, twierdzą, że nowa obora z powodzeniem mogłaby stanąć w innym miejscu, zapewniającym zdecydowanie mniejszą uciążliwość. O sprawie powiadomili redakcję „Tygodnika Poradnika Rolniczego”.

Zwykle stajemy w obronie rolników chcących rozwijać gospodarstwa, a napotykających na niekoniecznie uzasadniony opór lokalnych społeczności i władz. W tym jednak przypadku rację wydają się mieć ci, którzy protestują, a potwierdza to orzeczenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Łomży, uchylające decyzję wójta gminy Piątnica o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia.

Co za blisko, to niezdrowo

Nowa obora ma mieć obsadę do 425 DJP. Obiekty towarzyszące, to wewnętrzny zbiornik na gnojowicę o poj. 4675 m sześc., podziemny zbiornik na nieczystości ciekłe o poj. 9,5 m sześc., hala udojowa, magazyn mleka i pomieszczenia sanitarne. Krzysztof i Cezary Banachowie obecnie hodują krowy w kilku budynkach połączonych łącznikami. Jak wynika z wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, stado przeniesione zostanie do nowo projektowanej obory, a istniejące budynki będą przekształcone na magazyny i porodówkę.

Nikt nie broni im hodować krów i produkować mleka. Kiedy pan Banach stawiał poprzednio obory, nie było żadnych protestów, bo znajdują się w głębi ich działki. I tak dochodzą do nas nieprzyjemne zapachy, bo wiatr wieje zwykle z tamtej strony. Można sobie wyobrazić, co będzie, jak zaczną nam bydło trzymać pod nosem – podkreśla Adam Tomaszewski, mieszkający z rodziną dokładnie naprzeciwko. Jest już emerytem, a gospodarstwo przekazał z żoną córce i zięciowi.

Niech zachowują się jak ludzie. To nie jest tak, że jak ktoś ma pieniądze, to może robić wszystko. Mają 15 ha z tyłu za siedliskiem. Czy nie mogą tam postawić nowej obory? – wtóruje mu zięć Jarosław Góralczyk, hodujący bydło opasowe. On i żona nie są nawet stronami w sprawie, mimo że ich działkę siedliskową oddziela od posesji Banachów tylko droga.

Strony postępowania zostały ograniczone wyłącznie do właścicieli nieruchomości sąsiadujących bezpośrednio z terenem, na którym ma stanąć nowa obora. Poza rodziną inwestora i Zarządem Dróg Powiatowych w Łomży są to tylko 3 osoby: Dorota i Leszek Bargielscy oraz Joanna Gadomska.

Pracownik Urzędu Gminy w Piątnicy powiedział mi, że Banachowie chcą budować w tym miejscu dlatego, że mają tam przyłącza wody i prądu. Czy naprawdę takich bogaczy nie stać na to, żeby doprowadzić media dalej? – pyta Leszek Bargielski pochodzący z Kalinowa i prowadzący w nim gospodarstwo po bracie.

„Planowany zespół budynków będzie znajdował się bezpośrednio w niewielkiej odległości od budynków, w tym mieszkalnego, na naszej działce. Istnieje obawa, że ogromne ilości gnojowicy ze zbiorników położonych wyżej w terenie mogą kiedyś zalać i zniszczyć naszą posesję. Bezpośrednie sąsiedztwo obory i znajdujących się tam zwierząt będzie przyczyną ogromnego i nie do zniesienia fetoru. Ponadto, inwestor już wcześniej samowolnie podniósł znacznie poziom gruntu na swoich działkach. Spowodowało to, że przy każdorazowym opadzie deszczu, woda wraz z naniesionym gruntem napływa na naszą działkę” – napisali Dorota i Leszek Bargielscy w piśmie do wójta gminy Piątnica. „Inwestycja p. Banacha nie tylko zasmrodzi nam powietrze, ale także nasze życie niszcząc nasze plany. A co będzie, gdy gnojowica spłynie w dolinę Narwi? Jak będą wyglądały skarpy pradoliny zabudowane ogromnymi, pokracznymi blaszanymi budowlami?”– takie argumenty zawiera m.in. adresowany również do wójta protest, który podpisało 91 mieszkańców Kalinowa.


Adam Tomaszewski i Leszek Bargielski zdecydowanie sprzeciwiają się planowanej inwestycji, podobnie jak 89 mieszkańców Kalinowa
  • Adam Tomaszewski i Leszek Bargielski zdecydowanie sprzeciwiają się planowanej inwestycji, podobnie jak 89 mieszkańców Kalinowa
Ta inwestycja obniży wartość naszych działek. Banach ma tyle pola, a w środku wsi stawia oborę. Myślałam, że wójt do tego nie dopuści, przecież to ma się dziać w bezpośrednim sąsiedztwie obszaru Natura 2000 – podkreśla Joanna Gadomska.

Jak wieją wiatry

Mimo protestu podpisanego przez liczną grupę mieszkańców, nie mogłem załatwić tego wniosku odmownie. To teren wiejski, nie możemy zabraniać ludziom prowadzenia na nim działalności typowo rolniczej. Osoby budujące domy na wsi muszą sobie zdawać sprawę z uciążliwości związanych z tą działalnością. W polskim ustawodawstwie brak jest przepisów normalizujących poziom odorów. Wprawdzie trwają prace nad projektem ustawy, która ma określić minimalną odległość obiektów rolniczych mogących powodować uciążliwość zapachową od budynków mieszkalnych, ale nie wiadomo, kiedy i w jakim kształcie zostanie ona uchwalona – tłumaczy wójt Artur Wierzbowski.  – Inwestycja Cezarego Banacha jest planowana na terenie, dla którego obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Jego podstawowe przeznaczenie, to zabudowa zagrodowa w gospodarstwach rolnych. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, wystąpiłem o uzgodnienie warunków realizacji inwestycji do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku Wydziału Spraw Terenowych II w Łomży, Dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku oraz Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Łomży. Organy te wydały stosowne postanowienia i opinie.

Z drugiej strony, pan Banach ma tyle ziemi, że mógłby przemyśleć inną lokalizację, choć wiązałoby się to ze znacznie większymi kosztami, przede wszystkim chodzi o konieczność doprowadzenia mediów. Ja osobiście na jego miejscu zrobiłbym wszystko, żeby mieszkańcy Kalinowa nie narzekali i nie wytykali mnie palcami, a tak pewnie będzie, bo powstał tam poważny konflikt – dodaje wójt. – Jest to dla mnie jako włodarza gminy ciężki temat. Dobrze rozumiem tych, którzy protestują, ale nie mogę odmówić rolnikowi prawa budowania obory na swoim siedlisku.

Inwestycja jest zgodna z planem zagospodarowania przestrzennego – podkreśla Bogdan Bieńczyk, zastępca wójta. – Co do sprzeciwu mieszkańców, często jest tak, że protestują ci, co sprowadzili się na wieś z miasta, a pan Banach przejął gospodarstwo od ojca i rozwinął hodowlę krów mlecznych. W grę wchodzi też zwykła ludzka zazdrość.

W decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach z 19 czerwca br., wójt gminy Piątnica wskazał, jakie warunki powinien spełnić inwestor na etapie realizacji i eksploatacji obory i obiektów towarzyszących. W uzasadnieniu decyzji wskazano m.in. że: znaczący wpływ inwestycji na środowisko powinien zamknąć się w granicach terenu, do którego inwestor posiada tytuł prawny, zaś emisja zanieczyszczeń powodowana przez pracującą instalację będzie miała zasięg miejscowy i nie będzie oddziaływać na okoliczną florę i faunę. Analiza techniczno-technologiczna oraz obliczenia wielkości emisji i wartości stężeń imisyjnych zanieczyszczeń wskazują, że inwestycja nie będzie uciążliwa dla występującej w dalszym otoczeniu zabudowy mieszkalnej.

Zgodnie z przedłożoną dokumentacją, przedsięwzięcie nie będzie powodować ograniczeń w zagospodarowaniu i użytkowaniu terenów sąsiednich. Realizacja i funkcjonowanie obiektów hodowlanych zgodnie z opracowanym raportem, nowoczesnymi rozwiązaniami techniczno-technologicznymi, dostępnymi preparatami wpływającymi na zmniejszenie odorów i warunkami określonymi w decyzji zminimalizuje zagrożenie dla środowiska przyrodniczego i zdrowia ludzi. Na terenie, na którym planowane jest przedsięwzięcie nie są realizowane ani planowane do realizacji inwestycje, których funkcjonowanie mogłoby doprowadzić do skumulowania oddziaływań z planowaną budową.

Podstawą do wydania pozytywnej decyzji był raport oceny oddziaływania na środowisko wymagany przy tego rodzaju inwestycjach. Jego autorem jest inż. Kamil R., specjalista ds. zarządzania ochroną środowiska. I właśnie na tym raporcie SKO nie pozostawiło przysłowiowej „suchej nitki”.

Odwołanie od decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach wnieśli do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Łomży Dorota i Leszek Bargielscy.

„Nie jest prawdą stwierdzenie w raporcie, że planowana inwestycja nie narusza interesów osób trzecich i nie ogranicza korzystania z terenów sąsiednich, a uciążliwości związane z chowem zwierząt będą mieściły się wyłącznie w granicach terenu inwestora. Takie stwierdzenie byłoby zasadne, gdyby inwestor wziął pod uwagę możliwość innej lokalizacji planowanej inwestycji. Analiza wariantowa jest nierzetelna – obejmuje bowiem tylko następujące warianty: oborę na rusztach, oborę na zgarniaczach (w tym samym miejscu) i brak inwestycji. W decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach oraz w postanowieniu uzgadniającym wydanym przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska pominięta została kwestia kierunku wiatru. W raporcie napisano, że wiatr przeważnie wieje od rzeki, że ma zazwyczaj kierunek południowo-wschodni i południowo-północny (takie kuriozalne stwierdzenie znalazło się w uzupełnieniu do raportu). Jest to ewidentna nieprawda, gdyż wiatry na naszym terenie mają zazwyczaj kierunek północno-wschodni, wskutek czego zapachy dochodzące z już istniejących obór, położonych dalej od drogi, już teraz są bardzo uciążliwe” – napisali m.in. w odwołaniu, do którego dołączyli podpisy mieszkańców Kalinowa protestujących przeciwko inwestycji.

Raport do kosza

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w składzie: Anna Sadowska – przewodnicząca oraz Mirosław Kazimierz Anaszko i Urszula Kurządkowska, dokonało szczegółowej analizy zaskarżonej decyzji, a przede wszystkim raportu. Wskazało liczne błędy i „ocierające się o śmieszność” zapisy, co spowodowało, że nie można go uznać za wiarygodny dowód dla oceny środowiskowych uwarunkowań inwestycji.

SKO stwierdziło, że raport zawiera błędne dane m.in. dotyczące obsady inwentarza. Inżynier, który go sporządził podaje, że istniejąca obsada bydła posiadanego przez inwestora wynosi 106,4 DJP i ma być zwiększona o 425 DJP. Według jego wyliczeń, łączna całkowita obsada bydła w gospodarstwie po wybudowaniu nowego budynku wyniesie 425 DJP, podczas, gdy po zsumowaniu obu wielkości liczba ta wynosi 531 DJP. Także inwestor po wezwaniu do uzupełnienia raportu podał rozbieżne informacje. Raz wyjaśnił, że w gospodarstwie prowadzonym wraz z ojcem łącznie posiadają 360 krów mlecznych. Innym razem powiedział, że łączna obsada w obu gospodarstwach wynosi 383 krowy dojne, 42 jałówki zacielone, 15 jałówek powyżej 1 roku, 15 jałówek do 1 roku i 15 cieląt. Zdaniem Cezarego Banacha, po wybudowaniu nowej obory obsada bydła w gospodarstwie osiągnie stan 443,75 DJP, podczas, gdy ta wielkość została już osiągnięta.

Inwestor podał, że w gospodarstwie po zrealizowaniu inwestycji będzie produkowana gnojowica w ilości 9773,8 m3, ale SKO ustaliło, że wielkość ta została obliczona błędnie i że w rzeczywistości produkcja gnojowicy będzie znacznie wyższa. W związku z tym przewidywana pojemność zbiornika podrusztowego i powierzchnia gruntów przeznaczonych do nawożenia jest za mała.

„To oznacza, że większość dalszych wyliczeń i analiz związanych z oddziaływaniem planowanego przedsięwzięcia na środowisko pozbawiona jest sensu. (…) wszystkie organy, które brały udział w postępowaniu, podejmowały swe rozstrzygnięcia w odniesieniu do niewłaściwie ustalonej (zaniżonej) wielkości przedsięwzięcia” – czytamy w uzasadnieniu decyzji.

SKO wytknęło wójtowi oraz organom uzgadniającym, że oparły się na wyjaśnieniach inwestora, podczas, gdy uzupełnienie raportu powinno nastąpić w formie aneksu przygotowanego przez autora. Cezary Banach nie przedstawił zaś żadnego dowodu, że jest współautorem raportu i posiada wymagane kwalifikacje do jego sporządzenia.

Kolegium uwzględniło argumenty Doroty i Leszka Bargielskich dotyczące wariantów alternatywnych dla inwestycji oraz kierunku wiatrów.

Nie jest wystarczające przedstawienie w raporcie o oddziaływaniu na środowisko jedynie wariantu wnioskodawcy. Wybór między różnymi wariantami musi być rzeczywisty, nie może ograniczać się do wyboru między realizacją przedsięwzięcia, a jego zaniechaniem. W raporcie nie przedstawiono rocznej róży wiatrów (czyli graficznego wykresu kołowego pokazującego, z jaką prędkością i z jakiego kierunku na danym obszarze wieje wiatr). Dlatego nie ma możliwości określenia, jak wiatr może wpływać na rozprzestrzenianie się zanieczyszczeń w powietrzu oraz na klimat akustyczny.


Lista osób z Kalinowa, które nie zgadzają się na lokalizację obory, budowanej przez Cezarego Banacha (dane osobowe zostały celowo rozmyte)
  • Lista osób z Kalinowa, które nie zgadzają się na lokalizację obory, budowanej przez Cezarego Banacha (dane osobowe zostały celowo rozmyte)
Ponadto SKO uznało, że wymagana przepisami analiza możliwych konfliktów społecznych zawarta w raporcie, nie jest obiektywna. Autor raportu z jednej strony wskazuje na brak ujemnego oddziaływania inwestycji na środowisko stwierdzając, że ewentualne uciążliwości będą się mieściły w granicach działki inwestora, a jednocześnie przyjmuje, że z hodowlą zwierząt często związana jest emisja substancji odorotwórczych, co może powodować dyskomfort zapachowy. Zdaniem Kolegium, skoro do konfliktów społecznych prowadzi głównie uciążliwość odorowa, organ I instancji w większym stopniu powinien odnieść się do sprzeciwu mieszkańców Kalinowa.

W raporcie wskazano, że planowany obiekt nie jest powiązany z innymi przedsięwzięciami, gdyż w promieniu 500 m wokół inwestycji nie występują planowane inne obiekty tego typu, ani inwestycje, dla których wydano decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach. A wobec tego, nie dojdzie do skumulowanych oddziaływań na środowisko. SKO uznało taką tezę za nieuprawnioną, skoro w bezpośrednim sąsiedztwie planowana obora graniczy bezpośrednio z zabudową zagrodową, a inwestor wraz z ojcem prowadzi gospodarstwo rolne o dużej obsadzie inwentarza. O ile zatem, każdy z obiektów oddzielnie może nie powodować naruszenia standardów ochrony środowiska, to łączna ich eksploatacja może wywołać skumulowany efekt, dlatego konieczne jest dokonanie analizy i wyliczeń oddziaływań łącznie.

SKO stwierdziło, że wójt gminy Piątnica, nie podjął nawet najmniejszej próby weryfikacji raportu.

Tymczasem o wadliwości tego dokumentu świadczą choćby takie zapisy: „Na podstawie analizy przedstawionej w tabeli, można stwierdzić, że istnienie przedsięwzięcia w postaci hodowli gęsi nie spowoduje znaczących oddziaływań na poszczególne elementy środowiska” oraz „Ścieki socjalno-bytowe oraz z mycia gęśników powinny być przechowywane w szczelnych zbiornikach”.

W uzasadnieniu decyzji SKO podkreśliło też, że wójt nie wyjaśnił, w oparciu, o jakie kryteria ustalił, kto jest stroną postępowania i w jaki sposób określił obszar oddziaływania przedsięwzięcia.

Ze względu na wyżej wskazane uchybienia, SKO uchyliło decyzję wójta gminy Piątnica w całości i przekazało ją do ponownego rozpatrzenia. Od decyzji Kolegium stronom służy prawo wniesienia sprzeciwu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Do momentu oddawania artykułu do druku nikt z niego nie skorzystał.

Krzysztof Banach w rozmowie telefonicznej – także w imieniu syna – odmówił zajęcia stanowiska w tej sprawie. Stwierdził, że z „Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym” nie chce mieć nic wspólnego. Nie wyraził zgody na kontakt za pośrednictwem poczty elektronicznej. Nie odpowiedział również na pytania przesłane sms-em.

Alicja Moroz
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 20:51