StoryEditorWiadomości rolnicze

W ruchu na uwięzi

12.06.2014., 12:06h
  Marta i Dariusz Wyszkowscy wyjechali do pracy za ocean, jednak po kilku latach powrócili do rodzinnego Konopczyna i przejęli gospodarstwo po rodzicach. Główną działalnością przynoszącą największe dochody jest tu produkcja mleka, która na przestrzeni ostatnich dwóch lat wzrosła o 100%, a dodatkowo hodowcy prowadzą opas wszystkich urodzonych w gospodarstwie buhajków.

Zdaniem Dariusza Wyszkowskiego, ruch jest jednym z ważniejszych, jeśli nie najważniejszych, czynników wpływających na wydajność, zdrowotność oraz płodność krów. Dlatego też młody hodowca nie wyobraża sobie hodowli bydła mlecznego na totalnej uwięzi, pomimo że sam posiada oborę uwięziową przeznaczoną dla 31 krów.

Wychodzą nawet zimą

– Brak ruchu dla krów to mordęga, ponadto doprowadza do licznych schorzeń kończyn i przedwczesnego brakowania. W takiej sytuacji trzeba mieć duże zaplecze jałówek na remont stada lub być zależnym od zakupu jałowic. My co prawda posiadamy oborę uwięziową, ale staramy się zapewnić naszym krowom jak najwięcej ruchu. Na pastwiska wychodzą już w połowie kwietnia, jeśli pozwalają na to warunki pogodowe, a w tym roku tak było. Wypas staramy prowadzić się jak najdłużej, aż do pierwszych mrozów, a zimą co najmniej jeden dzień w tygodniu krowy są wypuszczane z obory na okólnik, aby pospacerować, rozruszać kości i zażyć świeżego powietrza.

Krowy mają do dyspozycji 4 ha ogrodzonego pastwiska przylegającego bezpośrednio do obory. Wiosną trawy szybko odrastają i krowy nie nadążają z ich zgryzaniem, dlatego część pastwiska jest koszona, w późniejszym okresie całość jest spasana. Oczywiście równolegle podajemy inne pasze w oborze przed wyjściem na pastwisko, są to: kiszonka z kukurydzy z dodatkiem pasz treściwych oraz siano i sianokiszonka. Te pasze podajemy również w okresie zimowym, po zakończeniu wypasu w nieco większych ilościach. Jesienią wypas prowadzimy głównie na poplonach. W miarę jak pozwala na to pogoda, to staramy się jak najwięcej robić siana. Nie chcemy żywić bydła tylko kiszonkami, które prowadzą do zakwaszenia żwacza – powiedział Dariusz Wyszkowski.

Widoczna ruja

– Głównym problemem natury hodowlanej przyczyniającym się w dużej mierze do brakowania w naszym stadzie jest jałowość. Zbyt dużo potrzeba zabiegów inseminacji na skuteczne zacielenie. Z kolei w styczniu wypadło nam 5 krów, które były cielne, co potwierdziło badanie lekarza weterynarii. Jednak w późniejszym czasie doszło do porzucenia płodu. W okresie zimowym u części krów występuje problem cichej rui. Na szczęście, gdy wyjdą na pastwisko ruja jest już zauważalna u wszystkich sztuk. Trzeba powiedzieć, że jest to kolejna zaleta ruchu i wypasu. Krowy będące w ruchu mają wyraziste i jednoznaczne oznaki rujowe, które łatwo odczytać, w przeciwieństwie do tych na uwięzi. Dobrze widoczna ruja przekłada się na bardziej dogodny czas krycia, a wiec na skuteczność unasienniania. Bardzo chciałbym ukończyć kurs na inseminatora, niestety, zawsze brakuje na to czasu. Może zimą będzie go trochę więcej – stwierdził hodowca.

Przerwa w ocenie

– Gdy gospodarstwo prowadzili jeszcze rodzice, to stado było pod oceną hodowlaną, nawet były w nim 2 matki buhajów. Potem nastąpiła przerwa w ocenie użytkowości mlecznej, ale chcemy pod nią wrócić. Zależy nam na podniesieniu wydajności naszych krów. Wybieramy nasienie od dobrych buhajów, przy czym to nasienie jest dość drogie i przeznaczamy je dla wydajniejszych krów, których córki chcielibyśmy pozostawić w stadzie. Słabszych krów nie ma sensu kryć drogim nasieniem od czołowych buhajów rasy hf. Tym bardziej, że prowadzimy także opas urodzonych w stadzie buhajków. W celu poprawy genetyki poszliśmy nawet w kierunku zarodków sprowadzanych z zagranicy, jednak w naszym przypadku się to nie sprawdziło. Nauczony doświadczeniem uważam, że najlepiej sprawdzają się polskie buhaje rasy hf, ale te z czołowych miejsc rankingu. My głównie korzystamy z rozpłodników ze SHiUZ-u w Bydgoszczy – wyjaśnił rolnik.

Do pierwszej wypłaty

– Innej natury problem wiąże się z zatrudnieniem w miarę odpowiedzialnego pracownika do obsługi stada. Mieliśmy jednego takiego, który naprawdę się sprawdził i dbał o zwierzęta jak o swoje. Niestety, los tak chciał, że się utopił. Potem mieliśmy wielu kandydatów do pomocy w gospodarstwie, niestety, każdy z nich pracował tylko do pierwszej wypłaty, a i tak, gdy była jakaś grubsza praca to nigdy ich nie było. Cały czas szukamy kogoś do pracy w gospodarstwie i dajemy sobie radę tylko dzięki pomocy rodziców. 3 lata temu rozbudowaliśmy oborę uwięziową, ale cały czas nie przestajemy myśleć o budowie nowego obiektu wolnostanowiskowego, przy czym na razie się wstrzymamy, gdyż nadarzyła się okazja kupić ziemię i to nadszarpnęło nasze możliwości inwestycyjne. Nie wprowadzamy też do żywienia dawki TMR zadawanej z wozu paszowego, gdyż w moim odczuciu wóz jest dobry i wygodny dla gospodarza, ale nie dla krów. Mieliśmy aż 3 miesiące wóz paszowy na testach i nie byliśmy do końca zadowoleni z efektów jego pracy – zakończył Dariusz Wyszkowski.

 

Andrzej Rutkowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 06:20