Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Joskin stawia na Polskę w produkcji swoich maszyn rolniczych

Kategoria: Maszyny Rolnicze
Joskin stawia na Polskę w produkcji swoich maszyn rolniczych
Maszyny Rolnicze Inne maszyny
Data publikacji 25.04.2019r.

Joskin produkuje swoje maszyny rolnicze w pięciu zakładach w Europie, w tym w Trzciance. Polski zakład przez ostatnie 20 lat znacznie zyskał na znaczeniu. Z czego to wynika i jakie plany na przyszłość ma Victor Joskin?

Z Victorem Joskinem, właścicielem i założycielem  firmy Joskin  rozmawia Przemysław Staniszewski 

W ostatnich dniach marca za sprawą Dni Otwartych każdy mógł zobaczyć jak produkowane są maszyny Joskin w polskiej fabryce w Trzciance. Skąd pomysł na organizację takiego wydarzenia?

– W naszym macierzystym zakładzie w Soumagne w Belgii, co roku organizujemy Dni Otwarte. Traktujemy je jako okazję zaprezentowania klientom, partnerom handlowym, uczniom szkół rolniczych, a nawet okolicznym mieszkańcom, naszego zakładu, produkcji, technologii. Teraz postanowiliśmy taką możliwość wprowadzić również w Polsce. Mamy się czym pochwalić, bo w naszych zakładach m.in. za sprawą automatyzacji i robotyzacji, stosujemy najwyższy poziom techniczny, jakościowy, a także organizacyjny. A najlepszym tego przykładem jest właśnie fabryka w Trzciance, w której pracuje już m.in. siedem robotów spawalniczych. Te najnowsze zostały zainstalowane kilka miesięcy temu i służą do spawania skrzyń rozrzutników obornika i skrzyń przyczep do przewożenia bydła. Dzięki nim proces spawania jednej skrzyni uległ skróceniu z kilku dni do zaledwie kilku godzin, przy zachowaniu pełnej powtarzalności i jakości wykonania.

A tam gdzie pracują automaty  jest większa precyzja…

– Inwestujemy w taki sprzęt, aby zwiększyć jakość produktów i zdolności produkcyjne, skracając jednocześnie czas oczekiwania na zamówioną maszynę. To ważne, bo po dwóch latach słabszej sprzedaży rok 2018 przyniósł wzrost zamówień. W kolejnych latach spodziewamy się dalszego tempa wzrostu, co pozwoli także zwiększyć obroty naszej grupy o ok. 10 procent rocznie. Obecnie zbliżyły się one do poziomu 100 mln euro.

Jak ważny na „mapie” Joskina jest polski zakład?

– Prowadzimy produkcję w pięciu zakładach. Oprócz Trzcianki sprzęt wytwarzamy w dwóch fabrykach w Belgii oraz w dwóch we Francji. Ale polska fabryka jest jedyną w naszej grupie, która posiada własną ocynkownię. To podnosi jej znaczenie. Przywozimy tutaj beczki do cynkowania nawet z Belgii. Dlatego ten zakład ma dla nas strategiczne znacznie i jest stale rozbudowywany. Powstał w 1999 roku, a więc dokładnie dwadzieścia lat temu. Wcześniej była tutaj fabryka domów. Na początku zajmował ok. 6000 m2 powierzchni i przez pierwsze dwa lata produkowane były w nim elementy spawane, które wysyłane były do zakładu w Soumagne. Ale w 2001 roku wraz z powstaniem nowej hali ruszył montaż pierwszych maszyn. Teraz fabryka w Trzciance zajmuje 26 hektarów powierzchni, z tego 7,3 ha znajduje się pod dachem. To więcej niż w zakładzie macierzystym w Belgii! Produkowane są tutaj wszystkie nasze wozy asenizacyjne w zakresie pojemności od 2 500 do 18 000 litrów, a także aplikatory, różnego typu przyczepy, rozrzutniki, kosiarki.

r e k l a m a


  • Niedawno w fabryce w Trzciance zainstalowane zostały dwa roboty przeznaczone do spawania skrzyń ładunkowych rozrzutników obornika Siroko oraz przyczep Berimax przeznaczonych do przewożenia bydła. Łącznie w fabrykach Joskina znajduje się już 15 robotów spawalniczych

Dlaczego wybraliście Polskę jako miejsce produkcji maszyn rolniczych?

– Polska to kraj o bardzo dużym potencjale rolniczym, który ma też doskonałe położenie stanowiące handlowy pomost do Europy Wschodniej. Oczywiście rozważaliśmy inne lokalizacje jak Anglia, Francja, Hiszpania, Czechy, Rumunia czy Niemcy, ale dodatkowym argumentem przemawiającym za Polską było to, że koło Soumagne jest miejscowość, w której tuż po wojnie osiedliło się wielu Polaków. Ich potomkowie nadal mówią po polsku, a część z nich pracuje w naszej fabryce. I gdy przyjeżdżają do Trzcianki, odpada bariera językowa.


  • Joskin produkuje około 35 wozów asenizacyjnych tygodniowo. Z tego 20 maszyn powstaje w polskiej fabryce w Trzciance 

Firma Joskin wyprodukowała już łącznie ponad 36 000 wozów asenizacyjnych. Ale kiedy powstał ten pierwszy wóz?

– Dokładnie w 1984 roku. Miał 3500 litrów pojemności i po dziś dzień można go podziwiać w przyzakładowej hali wystawowej. Powstał dlatego, że sprzedawane przeze mnie beczki innych producentów miały wady. Nie były przystosowane do zmieniających się ciągników i trzeba było je przerabiać. A to było niezwykle uciążliwe. Bo wcześniej trudniłem się sprzedażą ciągników i maszyn rolniczych. A jeszcze wcześniej prowadziłem przedsiębiorstwo zajmujące się usługami rolniczymi. Na początku lat 70. na stanie miałem nawet 10 ciągników. Zatrudniałem wtedy 4 pracowników na stałe oraz kilku sezonowych. Ale w 1977 roku przekazałem działalność usługową koledze z okolicy. Od tego czasu minęło już kilkadziesiąt lat, a teraz w naszej firmie zatrudniamy około 800 osób, z tego ponad 300 osób pracuje w Trzciance.

r e k l a m a

36 000 szt. – tyle wozów asenizacyjnych wyprodukowała od 1984 roku firma Joskin

Mówił pan o historii, a teraz spójrzmy w przyszłość. Firma Joskin ma takie portfolio produkcyjne, że idealnie wpasowałoby się w ofertę potężnych koncernów. Czy nie pukają do pana drzwi?

– Nie pukają, ale wiem, że się interesują naszą firmą. Odpowiem tak: naszym celem jest pozostanie niezależną firmą rodzinną.

To może odwróćmy pytanie: czy Joskin rozważa możliwość przejęcia innego producenta, co pozwoliłoby na rozszerzenie oferty o nowy typ maszyn?

– Nie chcemy wchodzić w gamę nowych maszyn. Dla nas bardziej istotny jest rozwój produkowanego sprzętu, co niestety w ostatnich latach zostało trochę zaniedbane, ze względu na skupienie się na inwestycjach w fabrykach. Teraz mamy 400 katalogowych pozycji maszyn. Do tego dochodzą tysiące różnego typu opcji. Na tym poprzestajemy. Koncentrujmy się na ulepszaniu naszego sprzętu pod kątem wydajności. Chcemy go także upraszczać, co pozwoli produkować szybciej i taniej. Aby to było możliwe, wdrażamy nowy proces produkcji, dotychczas rzadko stosowany przy wytwarzaniu maszyn rolniczych, takich jakie my robimy, a mianowicie produkcję seryjną. Produkcja danego modelu w dużej liczbie umożliwia zakup surowców w korzystniejszej cenie, bardziej efektywne wykorzystanie siły roboczej i większą wydajność zautomatyzowanych maszyn produkcyjnych. Oszczędności uzyskane w ten sposób mogą przełożyć się bezpośrednio na cenę sprzedaży i umożliwić dostarczenie do rolnika maszyny wysokiej klasy w cenie standardowego produktu. Ta strategia jest o tyle istotna, że mamy teraz więcej zamówień aniżeli wynoszą możliwości produkcyjne. 


  • Najnowsza przyczepa objętościowa Silo-SPACE drugiej generacji, posiada pojedynczą wzmocnioną ramę, która zastąpiła podwójną ramę z poprzedniego modelu. Dzięki temu skrzynia jest położona o 20 cm niżej i o tyle zwiększyła się jej wielkość. Na wzrost pojemności wpłynęło też to, że przednia ściana jest teraz nachylona pod kątem 22 stopni w stosunku do ciągnika, a nie 10 stopni jak to miało miejsce wcześniej. Podczas wyładunku przednia ściana jest hydraulicznie składana do tyłu (do wnętrza skrzyni), co usprawnia wyładunek materiału, który realizowany jest o 25 procent szybciej niż w modelu poprzedniej generacji

Do których krajów wysyłacie najwięcej maszyn?

– Regularnie sprzedajemy sprzęt do 60 krajów świata. Ale to na rynku europejskim generujemy najwięcej, bo aż 95 procent obrotów. Numerem jeden są Niemcy, gdzie rywalizujemy (uwaga) z aż 40 innymi producentami wozów asenizacyjnych! Rynkiem numer dwa jest Francja. Kolejne miejsca zajmują Belgia, Holandia, Polska i Wielka Brytania. Sprzęt wysyłamy także do Afryki, Ameryki Północnej, Nowej Zelandii i Australii.

Czy Wielka Brytania nie straci tej pozycji, gdy opuści Unię Europejską?

– Jest takie prawdopodobieństwo, choć na razie trudno coś na ten temat powiedzieć. Ale moim zdaniem, w interesie Anglii nie leży to, aby zamykać się na sprzęt rolniczy z zagranicy. Oni potrzebują maszyn niemieckich, francuskich czy amerykańskich, bo bez nich ich rolnictwo będzie się cofać.

Ciągniki i maszyny rolnicze napędzane elektrycznie, sprzęt autonomiczny – czy tak w przyszłości będzie wyglądało rolnictwo?

– Ewolucja w zakresie sprzętu rolniczego postępuje. Widzimy to na przykładzie naszych produktów, które są coraz bardziej zaawansowane technicznie. Ale ich postęp jest zależny od ewolucji ciągników. To właśnie one narzucają trendy techniki rolniczej. Musimy za tym podążać, dostosowują nasz sprzęt do zmieniających się traktorów. A co do napędów elektrycznych, to jakiś czas temu zaprezentowaliśmy wielofunkcyjną przyczepę Drakkar o ładowności 26 ton z elektrycznym napędem dwóch tylnych osi, ułatwiających transport ciężkich ładunków w trudnych warunkach polowych ciągnikiem o ograniczonej mocy. Wykorzystany do tego celu silnik elektryczny może być zasilany z prądnicy znajdującej się z przodu ciągnika, która napędzana jest wałem WOM. Na razie jest to jednak pieśń przyszłości, ale pracujemy nadal nad tym projektem. Gdy wykorzystanie napędów elektrycznych upowszechni się, my będziemy na to gotowi.

To jakie spektakularne nowości zaprezentujecie na tegorocznych targach Agritechnica w Hanowerze?

– Jest za wcześnie, aby o tym mówić, ale nowości na naszym stoisku nie zabraknie. Na pewno pokażemy nagrodzoną na targach Sima w Paryżu rampę Penditwist Basic, która podobnie jak rampa Penditwist, wyróżnia się łatwością montażu. Można je umieścić na każdym wozie asenizacyjnym – nowym, jak i wcześniej zakupionym i to bez konieczności dodatkowego wyposażenia adaptacyjnego. Nie wymagają one bowiem podnośnika ani ramy tylnej na wozie. Są tak zbudowane, że mocuje się je wprost na włazie o średnicy 600 mm. Montaż polega na przykręceniu dwóch ramion mocujących bezpośrednio do kątownika zbiornika.


  • Supernowość od Joskina: rampa Penditwist Basic, którą można zamocować na każdym wozie asenizacyjnym, nowym i używanych i to bez konieczności dodatkowego wyposażenia adaptacyjnego, bo mocuje się ją wprost na włazie beczki

A może w Hanowerze zaprezentujecie wóz asenizacyjny ze zbiornikiem wykonanym z tworzywa sztucznego?

– Już dwadzieścia lat temu myślałem nad taką maszyną, bo argumentem za beczką z tworzywa jest odporność na agresywne działanie nawozów. Powstały nawet pierwsze prototypy, ale odeszliśmy od tego projektu. Bo choć plastikowe zbiorniki są lżejsze od beczek stalowych, to mają spore ograniczenia dotyczące montażu osprzętu jak ramion do pompowania typu Jumbo czy aplikatorów doglebowych. Do tego dochodzą wyższe koszty ich produkcji.



  • Victor Joskin

Dziękuję za rozmowę.

Joskin w liczbach:

  • Data powstania: 1968 rok
  • Obrót roczny: 98,5 mln euro
  • Liczba fabryk: 5
  • Liczba pracowników: 780 osób

r e k l a m a

r e k l a m a

r e k l a m a