StoryEditorWiadomości z branży

„Kobiety na traktory" czyli V Wyścig Traktorów na polach Wielowsi za nami!

10.09.2018., 18:09h
Ryk wprowadzanych na wysokie obroty silników. Kilkudziesięciu żądnych wrażeń i spragnionych sportowych emocji zawodników. Tysiące kibiców na trybunach. Profesjonalnie przygotowany tor i sędziowie z Polskiego Związku Motorowego dokonujący pomiaru przejazdów za pomocą urządzeń elektronicznych. Specjalnie przygotowane maszyny, które w wielu przypadkach zostały poddane modyfikacjom, które podniosły parametry i moc silników. Pod koniec sierpnia kolejny raz odbył się Wyścig Traktorów na polach Wielowsi, który jako jedyna tego typu impreza, ma oficjalną rangę Pucharu Polski.
Wielowieś to miejscowość położona niedaleko Inowrocławia. Pomysłodawcą zorganizowania wyścigu był pełniący posługę w miejscowej parafii Św. Bonawentury w Pakości franciszkanin brat Kordian Szwarc. Przekonał on mieszkańców, że wyścig ciągników będzie świetną okazją do spędzenia niedzieli w gronie przyjaciół i rodziny.

Nie spodziewałem się, że wyścig zyska taką popularność i rozrośnie się do takich rozmiarów. Kilka lat temu miałem po prostu myśl, aby zawody odbywały się zimą, kiedy rolnicy nie wykonują prac polowych i mogą odpoczywać. Na pierwszą imprezę w styczniu 2013 roku przyjechało około tysiąca kibiców. Udało się ją przygotować w trzy tygodnie – opowiada brat Kordian.

Zaraz po pierwszej zimowej edycji pojawiły się silne naciski ze strony kibiców, jak i pasjonatów techniki rolniczej, którzy chcieli się ścigać traktorami, aby zorganizować edycję letnią. Początkowo broniliśmy się przed tym, jednak presja społeczna nie ustępowała. Wiedzieliśmy, że będzie to duże wyzwanie organizacyjne. W końcu jednak ulegliśmy i w 2013 r. po raz pierwszy przeprowadzona została wersja letnia – wspomina Marcin Nieznalski, jeden z organizatorów wyścigu.





Kapryśna zima

Od tamtego czasu jest on przeprowadzany regularnie. Zawody odbywają się zawsze w ostatnią niedzielę sierpnia. Termin nie jest przypadkowy. W okresie dożynkowym, po żniwach a przed rozpoczęciem intensywnych jesiennych prac polowych. Najlepszy moment na odrobinę odpoczynku i rozrywki. Od 2013 r. odbyło się osiem edycji Wyścigu Traktorów na Polach Wielowsi. Każda kolejna była organizowana z coraz większym rozmachem, przyciągała coraz szersze rzesze kibiców i zawodników. Organizatorzy przez sześć lat przeprowadzili dwie edycje zimowe i sześć letnich.

Niestety, pogoda nie pozwala nam na rozgrywanie wyścigu podczas zimy. Tej w ostatnich latach zwyczajnie nie było. Występowały jedynie krótkie okresy z temperaturą poniżej zera do tego bez śniegu. Zorganizowanie wyścigu wymaga czasu i zwykle nie dalibyśmy rady zgromadzić wszelkich pozwoleń związanych z bezpieczeństwem zawodów. Ściganie się zaś w błocie może byłoby efektowne, jednak nie zobaczyliby tego kibice. Samochody utknęłyby na polowych parkingach, jeśli grunt nie byłby zamarznięty – twierdzi Marcin Nieznalski.



  • Pokaz ogromnych możliwości dały też najnowocześniejsze współczesne maszyny, które zdominowały kategorię traktorów z silnikami powyżej 80 KM
Od pierwszej edycji wyścig jest przeprowadzany w dwóch kategoriach: ciągniki z silnikami o mocy do 80 KM i większymi. W kolejnych latach pojawiały się dodatkowe kategorie w postaci traktorów zabytkowych oraz Ursusów C–45 i C–330. Zawodnicy ścigają się zawsze w dwóch konkurencjach. Najpierw w równoległym wyścigu muszą pokonać tor wytyczony z bel słomy, następnie ścigają się na dystansie 1/4 mili. Czasy przejazdu są mierzone i sumowane. Wygrywa ten zawodnik, który najszybciej pokona trasę. Za sędziowanie odpowiada Automobilklub Toruński.


„Kobiety na traktory”

Od pierwszej letniej edycji wyścigu traktorów patronem medialnym wydarzenia jest „Tygodnik Poradnik Rolniczy”. W tym roku aktywnie wzięliśmy udział w przeprowadzeniu zawodów. Organizatorzy zgodzili się na nasz pomysł i pozwolili na włączenie do regulaminu dodatkowej kategorii. Po raz pierwszy została przeprowadzona konkurencja wyłącznie dla pań. 

Ciągniki to dla mnie środowisko naturalne. Traktor którym startowałyśmy był duży i robił wrażenie. Sama jazda to jednak nic nowego. Przyznam, że tak mocny ciągnik prowadziłam po raz pierwszy. Prowadzimy gospodarstwo o profilu warzywniczym, dlatego dysponujemy małym traktorem dostosowanym do specyfiki produkcji. Stwierdziłam, że dam się ponieść odrobinie fantazji i emocjom. Przy wykorzystaniu umiejętności, jakie mam z gospodarstwa, doświadczeniu w prowadzeniu pojazdów, udało się tak poprowadzić traktor, że uzyskałam dobry czas. Jeśli będą kolejne edycje przewidziane tylko dla kobiet z pewnością wystartuję – powiedziała Sylwia Nieznalska, zwyciężczyni kategorii dla pań.

Panie startowały tylko w jednej konkurencji. Ścigały się też na torze. Nie musiały dysponować własnymi ciągnikami. Każda miała równe szanse. Na potrzeby tej kategorii autoryzowany diler marki Zetor Firma Inter-Vax Wacław Górny ze Żnina udostępniła pokazowy model Forterra CL 120.

Wystartowałam, aby zrobić na złość mężowi. Powiedział, że jestem za mało spontaniczna. To wystarczyło, aby mnie sprowokować – powiedziała po ceremonii wręczenia nagród Aneta Siemianowska ze Złotowa w gminie Barcin.



  • W kategorii „Kobiety na traktory” TPR ufundował finansowe nagrody. Na zdjęciu od lewej Marcin Nieznalski organizator, Sylwia Nieznalska, Aneta Siemianowska, Ewelina Hahnel, odpowiadająca za marketing TPR, Iwona Nieznalska oraz Marek Rybacki, członek zarządu Grene

Zawodniczka zajęła drugie miejsce, w jej przypadku także w zawodach przydało się doświadczenie. Od dziesięciu lat z mężem prowadzi 85-hektarowe gospodarstwo specjalizujące się w hodowli bydła opasowego. Aktywnie uczestniczy w wykonywaniu prac polowych. Praktyka w prowadzeniu maszyn rolniczych w jej przypadku jest duża.

W gospodarstwie mamy trzy ciągniki John Deere o mocy 115, 145 i 215 KM. Na co dzień pracuję nimi i wykonuję różne prace polowe. Zdarza się, że młócę kombajnem. Koleżanki często mnie widzą jak jadę ciągnikami – zapewniła Siemianowska.




Komfort traktorzystki

Przed rozpoczęciem wyścigu zawodniczki wzięły udział w krótkim szkoleniu, podczas którego poinformowano je o zasadach prowadzenia Zetora. Swoje przejazdy odbywały przy udziale przedstawiciela punktu dilerskiego. Podczas wyścigu okazało się, że producenci maszyn rolniczych w ograniczonym stopniu uwzględniają potrzeby, wymagania i komfort operatorów płci żeńskiej.

Do wzięcia udziału w zawodach namówił mnie mąż. Dużo czasu zajęło mu przekonanie mnie.  Wrażenia z jazdy fantastyczne. Zetor był zwinny. Jazda była przyjemna a ja czułam dostępną moc. Wiązało się to ze sporym wyzwaniem, jeśli chodzi o prowadzenie i kontrolę nad maszyną. Teren był specjalnie przygotowany na potrzeby zawodów. Nierówny, więc w kabinie były drgania. Zawieszenie ciągnika skutecznie je redukowało. Na pewno traktor nie był przygotowany do tego, aby prowadziły go kobiety. Powinny być wersje bardziej przyjazne. Jestem niskiego wzrostu. Nie mogłam wygodnie usiąść w fotelu i swobodnie manewrować kierownicą. Był on maksymalnie wyciągnięty do przodu i opuszczony a ja i tak musiałam siedzieć na brzegu, aby kontrolować pedał gazu. Przez cały przejazd zwyczajnie mi uciekał. Z końcowego wyniku jestem zadowolona. Pracuje zawodowo poza gospodarstwem. Wystarczyło doświadczenie związane z prowadzeniem samochodu – powiedziała Iwona Nieznalska, która wśród pań zajęła trzecie miejsce.



  • Podczas wyścigu w Wielowsi można było podziwiać pieczołowicie odrestaurowane Ursusy C–45

„Tygodnik Poradnik Rolniczy” w tej kategorii ufundował nagrody. Za miejsca 1 – 3 do zawodniczek trafiły czeki opiewające na kwoty 1000, 600 i 400 zł.


Doładowany Ursus

Na starcie pojawiło się łącznie 56 załóg. W tym roku prawdziwą sensację zarówno wśród zawodników, jak i licznego grona rolników wzbudzał Ursus C–360 wyposażony w turbodoładowanie oraz przedni napęd.

Mój kolega zajmuje się budowaniem gotowych zestawów do turbodoładowania Ursusów. W moim przypadku obudowa pochodzi od starego BMW. Pozostałe elementy zostały specjalnie dokupione lub dorobione. Zestaw został tak opracowany, że otrzymałem dwa kartony części do samodzielnego montażu. Zamontowałem je w kilka godzin. Jest to przemyślane rozwiązanie. Turbina działa sprawnie, ale konstrukcyjnie zostało to przewidziane do 0,6 bara. Większe ciśnienie powoduje, że grzeją się tłoki. Konieczne byłoby zainstalowanie systemu chłodzącego w oparciu o specjalną magistralę i dodatkową pompę oleju. Mam jeszcze jednego Ursusa. W przyszłym roku planuję przyjechać nim na wyścig. Będzie wyposażony w turbinę pracującą przy ciśnieniu 1,5 bara – zapowiedział Paweł Szałkowski z Olszewic niedaleko Inowrocławia.

Instalacja turbiny nie była skomplikowana. Została zamontowana do seryjnego, ale zmodyfikowanego kolektora wydechowego. Fabryczny otwór został obcięty a następnie zostało dospawane wyjście dla turbiny i do komina. Turbina podniosła moment obrotowy i zwiększyła moc o około 5 procent w porównaniu z fabryczną wersją silnika.



  • Paweł Szałkowski i jego Ursus z silnikiem, w którym zostało zainstalowane specjalnie zbudowane turbodoładowanie

Na wolnych obrotach nie ma różnicy. Dopiero po wciśnięciu gazu czuć większą moc – zapewnia Szałkowski.

Możliwości jego Ursusa zostały także zwiększone o dodatkowe 30 proc. dzięki zainstalowaniu przedniego napędu. Wykorzystane zostały elementy z terenowego Uaza. Okazało się, że ich dopasowanie do Ursusa wymagało stosunkowo niewielu modyfikacji i przeróbek.

Z turbodoładowaniem Ursus pracuje pierwszy roku. Wykonuję nią wszystkie prace polowe. Traktor odpowiada za uprawę 10 ha. Zapewnia orkę trzyskibowym pługiem obracalnym, prace uprawowe agregatem i wysiew nawozów. Maszyna pochodzi z 1978 r. Napęd i turbinę montowałem samodzielnie. Przeprowadziłem także dokładny remont silnika, skrzyni biegów i hamulców – powiedział Paweł Szałkowski.

Rolnik Ursusem startował w kategorii ciągników z silnikami do 80 KM mocy. W tej grupie na trzynaście załóg zajął szóste miejsce.



Samodzielna konstrukcja

Spore zainteresowanie budził także ciągnik, który został zbudowany w oparciu o części znalezione na składnicach złomu.

Wykorzystałem elementy wojskowego Stara 27. Z niego pochodzi tylny most i reduktor. Traktor jest napędzany silnikiem Andorii. W oryginale jego moc wynosiła 74 KM. Poprzez zastosowanie pompy ograniczyłem ją do 60 KM. Dzięki temu jednostka nie przegrzewa się i mniej spala paliwa, bo tylko 2 l na godzinę. Ze złomowiska pochodzi 90 proc. części. Ze starego Lublina i Żuka wykorzystałem skrzynię biegów, kolumnę kierownicy i chłodnicę. Traktor wyposażony jest w specjalnie zbudowany układ hydrauliczny oparty na pompie z wózka widłowego. Wydajność dokładna nie jest znana, ale nie miałem jeszcze sytuacji, aby układ nie podniósł podłączonej maszyny albo przyczepy – opisuje Radosław Mróz z Gniewkowa.

Zawodnik nie jest profesjonalnym rolnikiem. Na co dzień wykonuje zawód cieśli. Budowę ciągnika rozpoczął w 2014 r. Maszyna na bieżąco jest udoskonalana. Jej składanie odbywa się w garażu. Prędkość ciągnika jest porównywalna z Ursusem C-360. Wykorzystywany jest do zawodów typu wrak race, rekreacyjnych wyścigów, ale także prac polowych.

Moja mama ma 1,3 ha ziemi. Trzeba ten grunt jakoś uprawić a mój ciągnik świetnie sobie daje radę z maszynami. Sam do niego opracowałem TUZ. Pracuję nad tym, aby wyposażyć go jeszcze w WOM – zapewnił Radosław Mróz.

Maszyną typu SAM startował w kategorii ciągników retro. Zajął trzecie miejsce ustępując jedynie dwóm zawodnikom, którzy startowali na Ursusach C–325.



  • Radosław Mróz startował zbudowanym przez siebie ciągnikiem z części pochodzących od wojskowego Stara, Żuka i Lublina. Na zdjęciu z żoną Pauliną i siostrzeńcem Kamilem

Tradycyjnie najbardziej widowiskową kategorią była ta, w której startowały traktory z najmocniejszymi silnikami.

Wziąłem udział prawie we wszystkich edycjach wyścigu. Zdobyłem kilka pucharów wcześniej. Uważam, że w tym roku stawka zawodników była bardzo wyrównana. W zawodach chodziło o to, aby przede wszystkim popełnić jak najmniej błędów. Trasa była wymagająca, jednak nie tak jak w latach poprzednich. Zdarzały się trudniejsze. Nie było jazdy do tyłu i nawrotu. Te manewry to techniczne wyzwanie. Uważam, że warto przywrócić te elementy w kolejnych edycjach – mówił po wyścigu Szymon Książek z Turlejewa, który okazał się najlepszy w kategorii traktorów z silnikami powyżej 80 KM.


Adrenalina i emocje

Zawodnicy przyznawali, że udział w wyścigu to przede wszystkim dobra zabawa. Nie brakuje w niej jednak adrenaliny i czysto sportowych emocji. Podczas przejazdów trzeba było zwracać uwagę na wiele szczegółów. Łatwo było popełnić błąd falstartu oraz najechać na snopki wyznaczające tor jazdy. Za te zdarzenia były dodawane przez sędziów karne sekundy.

Kiedy podjeżdżało się na linię startu emocje dawały znać o sobie. Przejazd wymagał pełnej koncentracji. Dużą rolę odegrało właściwe przygotowanie ciągnika i odpowiednie uregulowanie parametrów. Mój wyposażony jest w przekładnie automatyczną. Ważne było, aby ustawienia były w profilu szosowym, dzięki czemu moc i prędkość była szybciej dostępna. Potem wystarczyło już właściwe operowanie gazem i traktor prowadził się tak jak ja tego chciałem – powiedział Książek.

Tomasz Ślęzak
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. kwiecień 2024 09:35